19 lipca 2009

Wodny ogródek środek lata i strugi deszczu

Rzęsa wodna nie przetrwała ostrego słońca na balkonie i gwałtownych burz które niejednokrotnie powodowały przelewanie sie wody w zbiornikach, a z nią wylewanie też lekkiej rzęsy. Zioła w jednej z doniczek -prawie w ogóle nie wzeszły . Paproć też nie najlepiej zniosła ostatnio totalny brak cienia.
Za to moje wodne szuwary szaleją z zachwytu :D Niezapominajka błotna również, a trawy dają sobie rade :)
w strugach deszczu :







17 lipca 2009

Balbinka of Stary Dworek

Balbinka trafiła do mnie i jako dorosła koteczka. Pochodzi ze starej hodowli kotów perskich i egzotycznych i ma arystokratyczny rodowód.






nasza jedyna wystawa, na wiecej nie pojedziemy, poniewaz po paru latach mieszkania z kotami okazało sie że mam alergie na koty - na wystawie wytrzymuje jakies 20 minut :)
z sedzina -miłosniczką kotów





teraz moje koty ze względu na alergie utrzymywane są w wersji short ;)



zdjęcia z wystaw autorstwa Bri-Beri*PL

05 lipca 2009

Czas spacerów

Przestało notorycznie padać, w zamian za to parno, duszno i upalnie. Jedyną szansą na przeżycie są długaśne spacery, przemykając się z cienia do cienia. Mundek ma swoja własną metodę - na spacerze większość czasu spędza pływając :)

Obrósł straszliwie, wiec dziś wielkie strzyżenie, nie wybieramy się na wystawy aż do września, bo ciągle nie mogę biegać, dlatego obetnę go krócej niż zwykle. Łatwiej będzie się go czesać ;) Dzięki obecności jeziorek czuje się trochę jak na urlopie. W pracy poza niepokojącą atmosfera czy nie zamkną nam oddziału i nie wyrzuca na bruk, nawet spokojnie. Ja chyba osiągnęłam juz szczyt możliwości zdenerwowania z tego powodu i teraz tylko biernie czekam na dalszy rozwój sytuacji. Biernie - bo z czekającą mnie, wiecznie przekładana terminowo artroskopia na głowie i tak nie widzę sensu szukania nowej pracy. Najpierw muszę być na chodzie i załatwić jeden problem, potem zajmę się następnym. Z problemami zresztą to jak z mrówkami i cukrem.. pojawi się jedna to za chwile będzie cale mrowisko ;)

Na szczęście udało mi się wygospodarować urlop i już się cieszę jak dziecko. Na razie leniwa pogoda sobotnio -niedzielnych dni i długie wieczorne spacery, całkowicie mnie odstresowują :)

01 lipca 2009

Narodziny siebie



Kiedy odważyłam się uchylić drzwi oślepiło mnie słońce. Powoli, z przerażeniem zorientowałam się że stoję na wąskiej skalnej półce przyklejona do grubego,starego muru, jedynego oparcia w olbrzymiej przestrzeni. Bałam się spojrzeć pod nogi, pewna ziejącej tam przepaści, uczynić choćby krok. Brakowało mi tchu, zagarniało mnie uczucie paniki, a potem złości na siebie samą za opuszczenie bezpiecznego więzienia za murami. Nie widziałam drogi ani możliwości ruchu, rękami mogłam wyczuć jedynie chropowaty kamień, który nagle stał się jedynym przyjacielem. Nigdzie jednak nie było drzwi, ratunku i powrotu. Nagle powietrze zaczęło migotać, powiał wiatr uderzając w twarz zapachem i delikatnymi latającymi ziarnami dmuchawców w które przemieniają się kwiaty mleczu. Nieśmiało odwróciłam głowę w kierunku światła. Zachwiałam się, straciłam równowagę i ześlizgnęłam się ze skały.
Kilka centymetrów poniżej wyczulam stopa soczysta zielona trawę, miękką jak dywan. Zachłysnęłam się radością, jasnością, pięknem, ale kiedy odwróciłam się mur i skały zniknęły. Była tylko przestrzeń.
Przyzwyczaiłam się już do kolorów, faktur, dźwięków, które wcześniej znałam jedynie z opisów. Teraz mogłam smakować ich w rzeczywistości, wszystkimi moimi zmysłami. Rozglądając się nieco bezradnie i kręcąc się to tu, to tam natrafiłam na polną, piaszczysta ścieżkę. Pociągnęła mnie za sobą, sama przywołując moje stopy. Odeszłam w kierunku majaczących na horyzoncie wzgórz i lasów.




#####

dokąd prowadziła scieżka - o tym innym razem ..

zdjecie ze strony :
http://www.gmina-klucze.pl