Pierwszy dzień wiosny przywitał się chłodnym porankiem i wielogłosem ptaków, zwołujących się w pary. Zlecenia jak nieśmiałe pąki na młodym drzewku, ale wyprzedziły wiosnę, bo chociaż jeszcze ich niedużo, niektóre zaczęły rozwijać listki :).
Kilka miesięcy temu po wielu, wielu latach przerwy napisałam list do Świętego Mikołaja, było tam i o firmie i o zleceniach... i jeszcze trochę innych...i proszę, jak szczery list działa :).
Uplotłam Marzannę ze starych gałganków moich żali, problemów i tego wszystkiego co mi się nie udało, nie umiało i nie chciało .. . O zmierzchu podpaliłam kukłę, myśląc o swoich lękach, nastawiona, że będę się w ten płomień wpatrywać długo, ale Marzanna, objęła się płomieniem, szybko oderwała od kijka i wpadła do czarnej jak smoła rzeki. Nie zdążyłam pomyśleć, podumać nad bagażem który w nią włożyłam.
I dobrze! Po co kontemplować stare smutki i żale. Niech odpadają jak strupek od ranki i zostawiają pod spodem nową skórę. Nie obejrzałam się za nią. Podreptaliśmy z Mundziolem przed siebie, a we mnie pęczniała wiosna, całym swoim zapachem i smakiem.
Kilka miesięcy temu po wielu, wielu latach przerwy napisałam list do Świętego Mikołaja, było tam i o firmie i o zleceniach... i jeszcze trochę innych...i proszę, jak szczery list działa :).
Uplotłam Marzannę ze starych gałganków moich żali, problemów i tego wszystkiego co mi się nie udało, nie umiało i nie chciało .. . O zmierzchu podpaliłam kukłę, myśląc o swoich lękach, nastawiona, że będę się w ten płomień wpatrywać długo, ale Marzanna, objęła się płomieniem, szybko oderwała od kijka i wpadła do czarnej jak smoła rzeki. Nie zdążyłam pomyśleć, podumać nad bagażem który w nią włożyłam.
I dobrze! Po co kontemplować stare smutki i żale. Niech odpadają jak strupek od ranki i zostawiają pod spodem nową skórę. Nie obejrzałam się za nią. Podreptaliśmy z Mundziolem przed siebie, a we mnie pęczniała wiosna, całym swoim zapachem i smakiem.