30 czerwca 2014

a jednak SPITFIRE !!!!!!

“Wiesz co ? Masz czas w niedziele ?  bo w Krakowie będzie Spitfire - ma ostatni przelot w Polsce, a ja akurat mam wolny dzień to co jedziemy? “ no co ja miałam zrobić po takim telefonie? :))) Plany wyjazdu do macierzystej bazy SU-22 odpłynęły w czasie…. a my spakowawszy się do Złotego Cuda, ruszyłyśmy nasycić oczy i serca.. Nie wdając się w szczegóły, dzięki życzliwości  kilku osób, spełniło się nasze marzenie :)
DSC_0042mspifire2
spitfire
spitfire3
IMG_6149M
Apetyt wzrasta w miarę jedzenia… Po trzech godzinach emocji pojechałyśmy na X Małopolski piknik lotniczy, a tam.. rozpłynęłyśmy się w okrzykach zachwytu… Zdjęcia wybitnie pamiątkowe, ale to co działo się na niebie, całkowicie nas pochłaniało, że nawet nie próbowałyśmy za bardzo kierować w niebo obiektywów…  jeszcze raz Spifire, w asyście Artura Kielaka
IMG_6262mIMG_6243mIMG_6266mIMG_6265m
Zakochałam się absolutnie we wszystkich na raz pilotach akrobacyjnych : Jerzy Makula, Wojciech Krupa, Artur Kielak, Jurgis Kairys …. absolutnie czysty mój zachwyt …. ach i och!!! Nie omieszkałyśmy przy okazji wyrażać swoich zachwytów werbalnie również :))) Zapewne mój okrzyk, “nie chcemy koszulek, rzućcie nam któregoś pilota” przejdzie do naszych prywatnych legend :))))
IMG_6169mIMG_6351mIMG_6429m
IMG_6369m
IMG_6171m
IMG_6272mIMG_6316m
IMG_6198m
IMG_6298m
Na ziemi za to dzikie tłumy, ale najbardziej zamęczył nas konferansjer pokazów :). Mogłybyśmy się całkowicie wyłączyć i go nie słuchać, jednak pomiędzy opowieściami jakie alkohole lubi i jak piękne kobiety przechodzą właśnie obok niego oraz kogo on w życiu nie spotkał .. opowiadał mnóstwo rewelacyjnych, ciekawych historii o  lotnisku w Czyżynach, o Muzeum Lotnictwa i o samych zabytkowych i nie tylko zabytkowych samolotach. Siłą więc rzeczy słuchałyśmy go namiętnie :))) Kombinujemy jak tu na kolejne imprezy skołować akredytację fotograficzną i przepustki :). W temacie całkiem zielona jestem, ale mam nadzieję, że wystarczy się zapisać na listę i uiścić odpowiednią opłatę :) Kołacze mi się coś niejasno, że to może być zdecydowanie bardziej skomplikowane, ale nie takie trudności udało się nam już przezwyciężać :)))) Na razie pozostaje mi kochać duże obiekty łatające, które dobrze fotografuje się z daleka :) Jak nasz Antek :)
IMG_6393m
Na sam koniec zaprezentowały się nam Biało-Czerwone Iskry. Według słów prezentera, oczekiwały na silnikach, na możliwość zajęcia pasa startowego tak długo ( startowały  z lotniska cywilnego w Balicach ), że zużyły zbyt dużo paliwa i musiały do tankować przed startem, żeby po pokazie mieć na czym dolecieć do domu :))))
IMG_6464m
IMG_6493mIMG_6445m
IMG_6476m
IMG_6477m

22 czerwca 2014

Kupała bez Spitfire’a

Miało być zupełnie inaczej :) Przede wszystkim  turniej w Cisku, który wypadł mi całkowicie z grafiku. Nagle zelektryzowała mnie wiadomość, że dzisiaj na lotnisku w Rudnikach, będzie miał międzylądowanie prawdziwy Spitfire z polskim pilotem Jackiem Mainką. Z drugą entuzjastką Spitfire’ów, w szczególności z polskimi pilotami za sterami oraz z entuzjastką wspólnych eskapad  ruszyłyśmy w drogę.
IMG_6024m
Po drodze, dostałyśmy informację, że lot ze względu na złe warunki pogodowe, jest przesunięty i  lądowanie będzie dwie godziny później niż zaplanowano… Zastanawiałyśmy się, co zrobić  z wolnym czasem i tak znalazłyśmy się na Jasnej Górze, na Mszy Św. niedzielnej :)
IMG_6027mIMG_6026m 
Na lotnisku, po drugim śniadaniu, okazało się, że niestety przylot opóźni sie o kolejne godziny. O drugiej, znajoma ekipa z Muchowca odleciała na swoje lotnisko, a my zrozumiałyśmy, że przylot w dniu dzisiejszym staje się coraz mniej prawdopodobny … Pozostały czas oczekiwania postanowiłyśmy spędzić w przytulnym otoczeniu w miarę blisko lotniska i tak znalazłyśmy się u mnie w Niebieskim Domku :)
IMG_6072m Decyzja okazała się słuszna, już na miejscu, dostałyśmy informację, że lot na dzień dzisiejszy całkowicie został odwołany. Rozczarowanie udało się nieco rozwiać przepysznymi gołąbkami prosto z pieca i wspaniałym plenerem fotograficznym.
IMG_6016m
Na koniec, postanowiłam zabrać dziewczyny do pewnego magicznego, urokliwego i romantycznego miejsca niedaleko mojego domu, w sam raz wpisującego się w klimat Kupały… Było i przedzieranie się przez wysokie, dzikie trawy i kluczenie wśród gęstych jeżyn. Wszystko po to, by dostać  się do starego opuszczonego domostwa,  które z pewnością było kiedyś siedzibą elfów..
IMG_6036mIMG_6039m
IMG_6032m
Tuż obok rośnie potężny kasztan, na wpół powalony i spalony przez piorun, który odrodził sie z pogorzeliska… drzewo, które spodobało by się każdej czarownicy :)
IMG_6047mIMG_6045m
Trudno więc się dziwić, że wczułam się w rolę i  klimat…
IMG_6055mIMG_6068m

18 czerwca 2014

Czerwony Kapturek i Świtezianka :)

Do tego przedsięwzięcia przygotowywaliśmy się ponad dwa miesiące przy okazji fantastycznie się bawiąc.  Grupa 3/4 z parafii Dominikańskiej w Katowicach – postanowiła przygotować na festyn przedstawienie: parodię Świtezianki Mickiewicza :). Jedna z naszych koleżanek – Ania, jako autor scenariusza i reżyser, pokierowała całością, a my, zaangażowani aktorzy, daliśmy z siebie wszystko :). Moja rola była króciutka - najkrótsza w całym przedstawieniu, ale bawiłam się równie wyśmienicie, a serce tak samo biło mi z przejęcia kiedy wychodziłam na scenę :). Najdłuższą rolę miał Ojciec Andrzej – który prowadził nasza grupę biblijną – rolę drzewa  :)  Rola ta przeszła już do legendy :)))). Przez chorobę, bałam sie bardzo, że nie dam rady wystąpić. Na szczęście skończyło mi sie L4, mogłam juz chodzić i dałam czadu :) Nie będę zdradzać szczegółów, bo być może pojawi się nagranie i będę mogła Wam je zaprezentować :) Na razie zdjęcia :)
Ja jako Czerwony Kapturek – z nieodłącznym  Wilkiem…
IMG_6001mIMG_6011m
Na scenie : ) Więcej zdjęć z przedstawienia, naszej koleżanki Kasi, można obejrzeć pod linkiem: Świtezianka 
-witezianka OP 039

14 czerwca 2014

Zaraza

Od początku czerwca jestem w nowej pracy i powiem Wam tfu tfu żeby nie zapeszyć, bardzo mi się ta robota podoba. Szefowa konkretna i życzliwa, współpracownicy normalni, tematy do robienia ciekawe i rozwijam się zawodowo.  Pomimo  długów do spłacenia zaczyna mi odpuszczać stres i zaczynam czuć się bezpieczna. Pożegnałam swoje stare auto, mojego MiGa - oddaje je bratu, ponieważ niestety nie jestem w stanie przeprowadzać w nim dalszych napraw, brat jest zainteresowany dalszym inwestowaniem w naszą wspólną własność  Auta nie chcemy się pozbywać mamy do niego zbyt emocjonalny stosunek :). U mnie na parkingu za to pojawił się nowy środek lokomocji, stary, obdarty, złoty Matiz, ale jeździ.. Osobiście w życiu bym go nie kupiła gdybym wybierała sama, ale dostałam go na długoterminową pożyczkę ;) O dziwo polubiłam go już po pierwszej jeździe.. docieramy się … chociaż zdecydowanie to jest jakaś wcześniejsza wersja MiGa.. może 21 ? :)
IMG_5994m
Powstała nowa odsłona mojego balkonu. W ty mroku zrealizowałam swoje marzenie o  warzywach na balkonie. Póki co marzenie jest takie hmmmm mało warzywne, bo dopiero wszystko rośnie, ale własną sałatę juz pożeram :D
IMG_5993mIMG_5991m
Nie ma jednak tak żeby wszystko szło dobrze:P . Dopadła mnie zaraza. Konkretna i porządna, zakażenie paciorkowcami skóry ( i  w moim osobistym odczuciu ,również naczyń limfatycznych ,bo ja w tej stopie mam już od dawna w tym zakresie problemy ). Przez parę dni nie mogłam chodzić, z trudem przemieszczałam się o kulach, ból jak to ból ,ale gorszy był strach jak się doinformowałam przez internet na czym choroba polega i co grozi. Pikanterii dodał fakt że równo tydzień przed zachorowaniem miałam sen że pojawiły mi się sine wybroczyny na ciele i umierałam... no to sami rozumiecie jak ja się poczułam jak zobaczyłam co mi się na nodze dzieje.... Histeria i panika, jeszcze PMS to hormony dołożyły, testament już zaczynałam pisać .... Na szczęście odpowiednio wykorzystałam stan umysłu i bez zwłoki poleciałam do lekarza, ( ha jestem wreszcie ubezpieczona ! :P ) ,dostałam antybiotyk kobyłę -okazało się że trafiony, zrobiłam olbrzymie zakupy w zielarni i tak, oprócz antybiotyku,  pasę się od tygodnia ziołami na odporność, robię sobie okłady, smaruję maściami i takie tam :)  No i po paru dniach zaczęłam normalnie chodzić, noga najpierw zsiniała, a teraz zaczyna blednąć, więc myślę, że idzie ku dobremu. Nowy pracodawca przełknął moje 3 dniowe L4 na szczęście - na początku chodziłam do pracy o kulach, ale lekarka wymusiła na mnie 3 dni leżenia i miała rację jak widzę rezultaty. Trochę leczenia jeszcze przede mną, bo antybiotyki bierze się jeszcze przez jakiś czas nawet po ustąpieniu widocznych objawów …Proszę o trzymanie kciuków,żeby mi się ta zaraza nie rozlazła po całym organizmie i żeby jej się szybko pozbyć :D
IMG_5992m