31 grudnia 2016

Happy New Year !!!


Ten rok zakończyłam w powietrzu nietypowo.
Co prawda lotów szybowcowych była cała masa i  jak tylko przygotuję zdjęcia to się nimi podzielę, niestety ja nie latałam szybowcem. Trochę mi się namnożyło problemów z kręgosłupem, z powodu zaniedbania sprawy z sierpniowym wypadkiem samochodowym i obawiałam się, że zwyczajnie z szybowca już nie wyjdę, tylko trzeba mnie będzie z niego wydłubywać dźwigiem ;)  Loty się skończyły i wyglądało na to, że minionego roku nie pożegnam w powietrzu. Na lotniczych kumpli zawsze jednak można liczyć. Jacek zrobił mi wspaniały prezent. Zabrał mnie na lot Cessną. W dodatku dał mi ją popilotować w powietrzu.  „Pilotowanie” to akurat słowo mocno na wyrost, bo odpowiednio ustawione obroty silnika i trymer i Cessna leciała sama. Mega przyjemny samolocik!  Tak oto po zrobieniu nieco większego kręgu nad lotniskiem poczułam się pilotem samolotu !  
Dziękuję Jacek!!!

Samych fantastycznych  przeżyć życzę Wam w Nowym Roku!!! 

05 grudnia 2016

ciemno i do lotniska daleko

Grudzień, ciemno, daleko do lotniska, galopujące zaległości … w Cytrynie padł sworzeń, a w Złotym zamarzł jedyny zamek w drzwiach  którym da się otworzyć auto… Natychmiast potrzebowałam jakiegoś sukcesu…  Może moje radosne wiosenne postanowienie, że będę sobie robić przez całe lato pyszne smoothie?  Kupiłam wtedy specjalny zielony blender, książkę z przepisami… No dobra zaczniemy od czegoś łatwiejszego. Gotowa mieszanka z Hortexu. Starannie wygrzebałam większość  brokułów, został głównie szpinak i truskawki  (dlaczego wszyscy wszędzie dodają brokuły, to jakaś klęska urodzaju? ). Pojemność chyba dla wojska, mój blender zaciął się trzy razy. Wygrzebywałam łyżeczką część już zmiksowaną  żeby zrobić miejsce tej jeszcze nietkniętej. Dolałam wody. Chyba za mało. Konsystencja mokrej ziemi.  W smaku okazało się, że to mokra ziemia o posmaku truskawek.  W dodatku bardzo smaczna mokra ziemia o smaku truskawek. Z przyjemnością wypiłam kolejną porcję.  Nie wiem tylko czy mogę zaliczyć to do listy sukcesów. Wyrzucając opakowanie przeczytałam instrukcje: należało dodać jeszcze banana i jabłko :)