Słońce wyszło i umożliwiło nam dojazd do naszych leśnych ostępów, w które udaliśmy się niezwłocznie w celach regeneracyjnych. Jak zwykle stałe elementy naszego SPA czyli upuszczanie krwi przez komary, koszenie i grabienie trawy, oraz leżenie pod orzechem ( który w tym roku będzie miał 3, słownie trzy, orzechy - deszcze urwały wszystkie kwiaty i nic na nim nie dojrzewa ).
Na grządce kwiatowej - coś rośnie, zachodzi jednak obawa czy zdąży urosnąć przed zimą, bo coś mu ciężko idzie ...
W ten weekend pomęczył mnie też talent fotograficzny i postanowiłam spróbować się z elementami żywymi. W tym wypadku - BARDZO ŻYWYMI. :) Zrobienie zdjęć spanielowi, przy pomocy komórki graniczy z cudem. Zawzięłam się jednak i kilka niewyraźnych cudów mi wyszło :)

Dziś jednak w roli głównej ani nie Domek, ani nie Mundek.. ale OBIEKT NIEBIESKI napawający mnie zachwytem niezmiennym odkąd dorwałam go w swoje łapki czyli prześliczna torba od OLQA z Przytuliska pod wiązami

Przy okazji miałam niezmierną przyjemność, przy przepysznej herbacie w wielkim dzbanku ( ach! ) poznać się z Olqą osobiście i oprócz herbaty skosztować jej wspaniałego poczucia humoru :D Pozdrawiam Cie serdecznie !!!!!