29 grudnia 2007

prawie nasz


 i Mundek- już prawie, tfu tfu, na swojej posiadłości


Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku
 Życzy Sarenzir , Mundek, Bursztyn i Balbinka 




28 października 2007

Nowy domownik Dortmund

28.10.2007
Podroż minęła spokojnie, chłopak głównie spal, zdenerwował się jedynie w korkach w Krakowie ale my sami też byliśmy zdenerwowani. Ogólnie przylepka niesamowita, pierwsze co zrobił w aucie to nas dokładnie obwąchał.. Pewnie postanowił dobrze zapamiętać nowy zapach swojego stada ? 
W domu- z merdającym ogonem prze szperał wszystkie kąty , obwąchał koty - które były mniej lub bardziej szczęśliwe  , zaciągnął do swojego posłania, moje skarpetki , ręcznik, i papierowa tytkę po papierze toaletowym .. zawsze zadziwia mnie gust zwierzaków, moja Balbinka też najlepiej bawi się zwiniętą w kulkę kartka papieru a nie kolorowymi myszami. Chwile pospał, ale ponieważ nadeszła pora karmienia kotów wiec.... Dalszy ciąg nastąpi....



------------

29/10/2007

Mundek długo nie mógł zasnąć . Najpierw wiercił się bo nie mógł się zdecydować gdzie zlokalizować toaletek.. ( gdzie to się wszystko w nim mieściło  ?  ) Potem wybieraliśmy miejsce gdzie najlepiej będzie leżeć posłanko.  W końcu wspólnie uzgodniliśmy gdzie i Pańcia trochę przekimała z młodym u niego.  
 Potem zgodnie spaliśmy, ja na swoim łóżku, młody na swoim, tylko że ja coś niemrawo, bo na w pół przewieszona przez łóżko, żeby  malucha miziać jak się obudziNie brałam go do łóżka, sama się dziwie własnej stanowczości, ale moje koty musiały zrezygnować z tego przywileju, z wiadomych względów, a gdyby Mundek się pojawił na mojej poduszce to spalałbym z całym stadem i rano bym już chyba za kichała się na amenI tak smarkam i kicham, bo już Mundek zdążył powycierać absolutnie wszystkie przeoczone kurze, a przecież cały niemal czas jest u mnie na rekach, wiec zaaplikowałam sobie końską dawkę aloesu 
Od czwartej rozlegało się regularne chrupanie zabawki.  Biorąc pod uwagę, że poszliśmy spać o drugiej -średnio się wyspałam :) O piątej nie obudził mnie Mundek tylko koty - bo dla nich to jest szósta 
Były koszmarnie urażone, że ich jedzenie nie pojawiło się rano,  co nie znaczy, że na pierwsza oznakę poruszenia, mała czarna podpalana kulka nie rzuciła się mnie lizać
 Po godzinnych staraniach, udało mi się nakarmić Mundka - psim jedzeniem - B& B - kocim ... towarzystwo zgodnie usiłowało jeść na odwrótPozostała do wytarcia jeszcze mała kałuża i zmasakrowana świeżo upieczona Pańcia mogła siąść do kompa bo zwierzaki poszły wreszcie spać. Mundek chyba zostanie Mundkiem, no ewentualnie jeśli komuś coś mądrego przyjdzie do głowy. Wczoraj fala odwiedzin rodziny została odparta , ale już dzisiaj się zapowiedzieli , bo u mnie to wszyscy maniakalni psiarze 
 Mundek mnie zaskoczył. Po pierwsze wśród rodzeństwa wydawał się duży , ale przy persach  Taka mała zagubiona kuleczka , nawet przy mniejszej Balbince, ale u nich objętość jeszcze robi futro 
 Po drugie to niesamowicie grzeczny pies! Spodziewałam się szalejącego szczeniaka siejącego postrach i zniszczenie - i owszem jest szalejący jest,  trochę chęci zniszczenia, ale ogólnie jeszcze się nie rozkręcił 
 Zadziwia mnie jedno - jego kolosalna chęć bycia przy mnie. Astor był rodzinnym psem i dzielił miłość na wszystkich członków rodziny.. a Mundek patrzy na mnie jak w obrazek, ( jeszcze  )a ja dostaje jeszcze większego amoku od tego. Przychodzi kiedy go wołam, zresztą rzadko jest gdzieś dalej, chyba że sobie kimnie  Rozumie że "nie wolno" oznacza coś strasznego i lepiej przylecieć do Pańci po pieszczoty. 
Powiedzcie mi tylko czy wszystkie spaniele kiedy jedzą muszą zrobić za każdym kęsem 5 rundek wokół miski  ? :)))) 
 W południe idę na badania i to jedyne co da rade wyrwać mnie teraz z domu,  teraz idę się napawać moim słodkim szczęściem, bo jak tylko rodzina dorwie go "w swoje szpony" to już koniec z wyłącznością na psie uczucia ;) 
Matko,  jak mi się chce spać....


---------------

30.10.2007

Mundek jest bardzo pojętny 
Nie wiem czemu hodowczyni "narzekała" na jego wystawowe przygotowanie , że niby stać nie chce 
Na pierzatkę reaguje prawidłowo , wiec kocie wystawy mamy już jak w banku
Próbowaliśmy ustawiania i Mundek dwa razy ustał - tak może po pół sekundy  tyle ze nie mogę mu podłożyć dłoni pod kufę bo od razu siada do głaskania :P 
Cały dzień dziś był dalej pełen wrażeń , bo przyszła rodzina. Z zachwytem przyjął od mojej mamy swoja nowa zabawkę, dołączając do kolekcji upolowanych i uduszonych  Nic dziwnego że mu się spodobała bo w życiu nie widziałam tak dużej myszy. 
Bursztyn już skapitulował, bo Mundek ani myśli okazywać mu jakikolwiek szacunek o nabożnym strachu w ogóle nie wspominając co spotyka się z kocią dezaprobatą. Balbinka jak na opiekuńczą kotkę przystało już zaakceptowała malucha bez zastrzeżeń i zawsze gdzieś sobie siada żeby być kolo niego. Poza tym wraz z Mundkiem pojawiają się fajne zabawki i połączyła ich wspólna miłość do pierzatek ( Balbina też lubi mordować "ptaszki " ) i jedzenia. Gdzieś na forum widziałam zdjecię szczeniaków "mordujących" skrzydło ptaka, już mam wizje jak oboje Mundek i Balbina mordowaliby zwierzynę łowną z lubością na pysku  Zwłaszcza po tym co Mundek wyprawia z wełnianą poduszka, owieczki od biedy też mogą być łowne przecież. Uświadomiłam sobie ze on jest u mnie dopiero drugi dzień... a ja nie potrafię sobie wyobrazić jak mogłam mieszkać wcześniej bez tej cudnej kluchy

Serce mi pęka na samą myśl, że posiedzę z nim tylko tydzień, zaczynam ciężko kombinować jak załatwić sobie prace w domu ;) 


-----------------

31.10.2007


ps1 .Dzisiaj Mundek spotkał mojego brata , z którym po niego jechaliśmy . Nie dość że śliczny to jeszcze taki mądry ! Od razu go poznał, zaczął się cieszyć jak wariat i przytulać   
 ps2 wiem,wiem, wszystkie psiaki są mądre i śliczne, ale tego mam na co dzień i bardziej mi się rzuca w oczy  

 ps3 tzn w ps 1 chodziło o to ze Mundek poznał mojego brata, i Mundek jest śliczny i mądry i to on zaczął się przytulać :) , co nie znaczy że brata mam nieprzystojnego i głupiego, ale w jego wieku to inteligencja i umiejętność rozpoznawania jedynego psa w rodzinie jest raczej oczywista :)


---------------

02.11.2007

Nie wierzycie w moje zdolności wychowawcze i w grzeczność Mundka  :P 
 Zdjęcia zrobię, ale jesteśmy poza domem, Mundek zaakceptował moich rodziców więc poszliśmy w odwiedziny żeby coś zjeść, bo Pańcia już kilka dni bez obiadu :P 
 ( Autem, żadnego kontaktu z blokowiskiem ) . Mundek właśnie szaleje po całym mieszkaniu, bawiąc się jabłkami - mama robi dżemy , jabłka leżą w wielkich koszach , fajnie pachną, są ciężkie, świetnie się turlają i rewelacyjnie się je rozgryza po całym dywanie, przy wtórze zachwytów domowników  Najbardziej jednak po mnie kocha mojego brata, bo fajnie się na niego wskakuje i liże po uszach ( brat się czołga razem z psem, no nic nie poradzę, wszystkim rozum odjęło :) )
 Co do rozkręcania, Mundek się nie krepuje już moją obecnością, rano obudził mnie dźwięk rozdzieranych gazet , które skądś wyciągnął oraz odgłosy psiej "walki" z opornym papierowym wrogiem  Tak jak jednak szaleje w zabawie tak jest również bardzo grzecznym pieskiem - załatwia się już tylko w wyznaczonym miejscu czyli w przedpokoju; kradnąc klapki Pańci, zawsze na dźwięk "Mundek gdzie są moje klapki??? " porzuca je i z prędkością światła znajduje się w zupełnie innym miejscu dając mi do zrozumienia, że to ja taka bałaganiara i rozrzucam je po całym domu - ewidentny wpływ wychowania kotów :P  Kociego jedzenia już nie podbiera, bo koty jedzą w łazience ( zamknięte  ) ; a Pańcie to już tak wytresował , że żaden szczeniak nie robi w tym względzie takich postępów.  No i zrzucił tylko jednego kwiatka, ale to wina Pańci, bo taka głupia, że w ogóle kwiatki trzyma  

 Dobra idę do Mundka, bo zaraz wracamy do domu 

 ps Pańcia kombinuje nad jakaś ciężka choroba , która uniemożliwia powrót do pracy w poniedziałek ;)


-----------------

03.11.2007

Dziś na szybko, bo mam wielkie sprzątanie przed urodzinami 
 Byliśmy się dziś szczepić  Pan doktor dał się obwąchać, pobawił się z Mundkiem maskotką, wypieścił małego, wiec Mundek stwierdził, że gabinet weta jest pełen interesujących i fajnych rzeczy, strzykawka pachniała bez zastrzeżeń , wiec po oględzinach wszystkich części ciała Mundek grzecznie usiadł i poczekał aż zostanie zaszczepiony 
 To mój pierwszy w życiu pies , który nie robi histerii u weta  Jestem dumna z mojego szkraba 
 Amok rodziny na tle psa powiększa się ruchem jednostajnie przyspieszonym, tyle że teraz jest już z pełną wzajemnością . Mundek zakochał się we wszystkich , bo każdy jest atrakcyjny na swój sposób  Z dziką jednak radością widzę, że ja jestem dla Mundka najważniejsza i nawet w największej zabawie , przylatuje kiedy go zawołam  Jak ma mi rozumu nie odebrać ?



--------------------

05.11.2007

 Wczoraj Mundek przeżył "najazd" gości. Chwilę posiedział w progu, zlustrował całe towarzystwo, po czym zwinnie wcisnął się na kolana najodpowiedniejszej wg jego gustu osobie 
 Na szczęście to "psie" towarzystwo i doskonale rozumieli, że pies nie siedzi na kanapie i nie je ze stołu 
 Dzisiaj zaś dzień zero . 
 Pierwszy dzień w mojej pracy ,do którego przez tydzień usiłowałam Mundka przyzwyczaić. Chłopak zrozumiał, że coś się święci jak za szybko się zaczęłam ubierać i nie był z tego powodu zbyt zadowolony. Kiedy wyszłam , serce mi pękło bo mały zaczął płakać. Przy windzie jednak poczekałam chwilę i słyszałam że się uspokoił . Możliwe że psia rozpacz była wielka , bo jak mama po niego przyszła to mieszkanie nie było zdemolowane. Za to przywitał ją z dziką radością, a teraz właśnie dostałam wiadomość, że pożarł kolejną porcję jedzenia ( pożarł to najlepsze określenie na sposób jedzenia Mundka  ) , szaleje po całym domu , wszędzie zagląda i rozszarpuje kolejne zabawki 
 Jednym słowem sposób pół na pół zdaje egzamin i Mundek docelowo sam w domu będzie spędzał jedynie 3-4 godziny ( teraz są to 2-3 ), koty odpoczną, bo będą miały pół dniówki dla siebie , a Mundek będzie miał niezbędny spacer w środku dnia 
 ...a ja chciałam po Astorze, małego, krótkowłosego psa.. np mopsa 


 Dobrze że mnie opatrzność kopnęła w tyłek i nie zrezygnowałam z marzeń , tylko dlatego że spaniel to "sierściuch" pewnie nie raz jeszcze będę walić sobie cegłówką w czółko, jak przyleci świeżo utytłany i wparuje w sam środek mieszkania, ale wiem ze TEN pies i TA rasa to ideał dla mnie


--------------

06.11.2007


ach, a ja za nim tak tęsknie w pracy 

 Czuje że z tej tęsknoty jestem coraz bardziej chora, , bolą mnie węzły chłonne, kaszle, smarkam, źle się czuje... zwyczajnie się przeziębiłam, nie to pewnie co najmniej zapalenie płuc :P  i to na pewno jest coś co zasługuje przynajmniej na tydzień L4 :)


-----------

08.11.2007



no i udało się 
przynajmniej na jutro mam urlopik wiec spędzimy z Mundkiem całe 3 dni razem 

 mam problem wychowawczy.... z rodzicami 
 Jak wytresować rodziców? Pomyślałam, że może tez metoda "klikerowa "  na zasadzie pochwal za to co robią dobrze ? Musze przyznać, że są bardzo pojętni i od razu złapali, że piesek je TYLKO swoje jedzenie i TYLKO ze swojej miski, że piesek nie wchodzi na łóżko ani na fotele...ale rozpieszczają go i tak niemiłosiernie.  Co wracam do domu to Mundek albo się bawi i ma na swoje usługi Mamusie i Tatusia, albo leży im na kolanach przytulony i śpi. O niezliczonych co rusz nowych zabawkach i gryzakach - nie wspomnę.  Musze jednak pochwalić Mamę, że bardzo uważnie pilnuje jego diety, rzeczywiście wg metody klikerowej powinnam ja bardzo za to pochwalić, bo Mama która ma tendencje do za karmienia wszystkich na śmierć pilnuje tych spraw u Mundka skrupulatnie i nie podtyka mu "domowego " jedzenia . Co nie znaczy że Mundka głodzimyMa maluch pod dostatkiem swojego pożywienia i wszystkiego co tylko potrzebuje 
 Rodzice nie mogą się nachwalić jaki Mundek jest mądry i coś co mnie zachwyciło: oboje stwierdzili że podpaluch jest bardzo śliczny i wybralam dobry kolor psa , bo ten najładniejszy  Oczywiscie że wszystkie kolorki są piękne, ale Mama troszkę jęczała "czemu nie zloty"  Teraz nie ma żadnego ale - NASZ podpaluch jest najpiękniejszym psem świata. :) W ogolę to pojawia się zagrożenie i to czego obawiałam się najbardziej  Chcą mi go zagarnąć całkowicie hahaha.  Już są półgębkiem wypowiadane zdania że mam przecież dwa koty  , ale ja się NIE DAM   , bo też poza Mundkiem świata nie widzę ( no i poza kotami , oczywiście :) )  
Ciężko robię za przewodnika stada, który swojego malucha pieści i kocha, ale też wymaga  Obawiałam się ze w obliczu postawy rodziców Mundek przestanie się mną zachwycać :P . O dziwo nie tracę na tym w Mundka oczach . Mundek przy mnie jest bardzo grzeczny, owszem szaleństwa są - w końcu to szczeniak i do tego spaniel  , ale widzę, że pomimo rozpieszczania przez rodziców, a moich wymagań ( nie za dużo ale jakieś zasady w końcu muszą być  ), jestem dla niego najważniejszą osoba :))))) 
 Przewrócił moje życie do góry nogami i dochodzę do wniosku, że jakbym się nie przygotowała, nie da się przygotować na to pandemonium, kiedy pojawia się młode zwierze w domu.  Pamiętam ten czas kiedy przyszedł Bursztyn - młode szalone kociątko i też łapałam się za głowę :) .  
 Powiem Wam jednak, że w tym wszystkim czuję niesamowita radość i nie mogę się doczekać wspólnych, długich spacerków, na razie mamy wspólne zabawy, chodzenie z "plecaczkiem" i te oczęta , którymi Mundek się we mnie wpatruje i spojrzenie które jest jedyne i niepowtarzalne. :) 
 Nastawiałam się, że pierwsze tygodnie będą trudne i może dlatego nie spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba, a nawet pomimo innego rozkładu dnia , nowych obowiązków i pierwszego chaosu w ustawianiu tego wszystkiego od nowa już "pod psa i koty" a nie tylko "pod koty" łapię już równowagę i zaczynamy żyć nie tylko w radości ale również w harmonii 
 Kiedyś kiedy do domu trafił drugi kot i wyjątkowo ciężko sprzątało mi się 'klaki " sierści , pomyślałam sobie " jaki miałabym porządek i ile mogłabym zainwestować wtedy w wystrój mieszkania", wyobraziłam sobie ten "idealny dom" i od razu wiedziałam- natychmiast pojawiłyby się w nim koty :))))) 
 Tak samo jest teraz z Mundkiem  Pies to pasmo obowiązków , ale nie wyobrażam sobie życia bez psa, a te wszystkie obowiązki sprawiają mi radość 
 Może to głupie- ale czasem myślę, że mój kochany Astor ze swojego psiego nieba wyszukał nam właśnie Mundka- żebyśmy nie byli smutni i żeby dalej nad nami "czuwało " i mieszkało z nami psie serduszko, bo widział, że tak bardzo nam go brakuje






----------------------

10.11.2007


Cały tydzień siedziałam z Mundkiem i mimo to nic nie zrobiłam-absolutnie, a łudziłam się że jak posiedzę w domu to się wygrzebie z zaległości , które mi się namnożyły jak czekałam na psa i o niczym innym nie mogłam myśleć  Oddam sprawiedliwości, że to nie była jego wina tylko moja  przecież jak pies śpi to nie trzeba siedzieć i się na niego gapić, można coś zrobić. 
 Rano jest najtrudniej bo nie tylko Mundka ale i Bursztyna i Balbinę muszę "oporządzić " po wielu próbach udało mi się wypracować sposób na karmienie zwierzaków , żeby nie przeganiały się od misek nawzajem  Trwa żmudna nauka ze do WC się nie wchodzi nawet jak są otwarte drzwi- to ze względu na kocią kuwetę w tym miejscu, widzę już pierwsze promyki nadziei ,Mundek pakuje się tam tylko kiedy ja jestem ,ale daje się przekonać, że zostawanie przed progiem jest lepsze bo oznacza mnóstwo mizianek 
 Nie muszę jednak tłumaczyć jak ciężko opanować ciekawskiego żywiołowego spaniela w dodatku w wieku podkręconym :) 
 Potem Mundek zostaje sam, a ja idę do pracy , 3 godziny później przychodzi po niego moja Mama i  Mundek idzie tam jak do przedszkola, są zabawy ,edukacja, jedzonko i milion ciekawych rzeczy do zrobienia i do pogryzienia 
 Jak ja przychodzę po południu do rodziców to bawię się z Mundkiem u nich, jem obiad u nich, jeżeli muszę coś załatwić po południu, to Mundek też jeszcze chwile z nimi zostaje , wiec mam ułatwione zadanie, bo opiekuje się nim cala rodzina . 
 Jak siedzimy już oboje w domu to jest tak podzielone - ok 10 minut zabawy z Pańcią, 20 minut zabawy samemu ( czytaj gonimy koty  ) w tym czasie Pańcia usiłuje coś zrobić w mieszkaniu i co chwile rzuca jakąś zabawkę :). Mundek nauczył się już, że jak siadam do komputera - to wtedy się trzeba uspokoić , wiec kładzie mi się na nogach i coś sobie podgryza albo drzemie w rzadkich chwilach . No ale też nie daje rady siedzieć za długo więc moje zaległości projektowe wyją i jęczą  




aaa  popłakałam się ze śmiechu .... 

 Mundek wie ze jedzenie dla kotów jest "nietykalne" ale właśnie podszedł do miski i.... najpierw wypił wodę z miseczki dla Bunia, potem z miseczki dla Balbinki i potem od siebie 
 popłakałam się. Jedzenie kocie może jest be, ale przynajmniej się napije z kocich misek 
 Dałabym im wspólną michę., ale Mundek ma wysoką,  spanielową a persy muszą mieć płaskie...



-------------------

11.11.2007

Zdałam na zielony pas w aikido ! :)
A teraz obiecane fotki mojego wymarzonego Mundka , który zawitał do mnie dwa tygodnie temu.
Zdjęcia działeczki i drewnianego domku, zamieszczę dopiero
jak skończymy wszystkie formalności , jest ich tyle że sama już nie wiem
czy to wszystko kiedyś się skończy, więc nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca :)







ps. nic nie było dzisiaj bardziej interesującego od pomponów przy papuciach cioci
  -zwiewanie z odgryzionym pomponem po całym mieszkaniu - bezcenne-


--------------------

16.11.2007

ufff. Podpisaliśmy dzisiaj umowę wstępna, teraz czas oczekiwania na zgodę agencji rolnej , bo może akurat będą chcieli kupić tą działkę... i dopinanie na ostatni guzik kredytu...i jeszcze pewnie milion niespodzianek ;)

Dzisiaj na zwykły trening a weekend na stażu treningowym od rana do wieczora , wiec chociaz tyle że się odstresuje , zrelaksuje i wszelkie problemy staną się małe jak główka od szpilki w stosunku do kuli ziemskiej, bo nic nie jest w stanie absorbować w obliczu potężnych zakwasów jakie mnie czekają hihihihi
trzymajcie się cieplutko, miłego weekendu!!!


-------------------

17.11.2007


 Mundek wygrał walkę z hipotetycznym yorkiem którego chciała mama 
 Po przemyśleniach i po wygłaskaniu znajomego yorka doszła do wniosku, że yorki są be, bo chude , kościste i małe i nie ma co przytulać i najfajniejsze na świecie są spaniele  i że nie chce już żadnego yorka  Za to kiedyś na pewno możemy mieć drugiego spaniela i jak pies to tylko spaniel  W dodatku najpiękniejsze umaszczenie to podpaluch oczywiście.  Strasznie mi się śmiać chciało  Ile się ja nasłuchałam, że spaniel to taki duży i sierściuch i czemu podpalany i w ogóle dlaczego spaniel czemu nie york 
Mundek zawojował serca całej rodziny, wiedziałam, że będą nim zachwyceni , bo znam ich w końcu i wszyscy jesteśmy maniakalnymi psiarzami którzy bez psa żyć nie potrafią  ale aż takiej reakcji się nie spodziewałam :) Nawet mój tato, który kocha zwierzaki ale stara się to "ukryć" np potajemnie miziając koty i udawać, że podchodzi do nich z dystansem, pierwsze co robi po przyjściu do domu to daje się wylizywać po twarzy z zachwytem , o który bym go nie podejrzewała. Już im wypominam, że mieli jakieś wątpliwości, że biorę  Mundka  :P. 
 Cała zasługa w tym charakteru Mundka, jego ujmującej urody, słodyczy w spojrzeniu , rozbrajającej minki kiedy rozrabia i olbrzymiej miłości jaka nas obdarzył , która znacznie przerasta jego jeszcze małe, szczenięce, aczkolwiek szybko rosnące ciałkoWiedziałam, że spaniele to rodzinne psy , czytałam, że są bardzo uczuciowe, ale Mundek przerósł nasze wyobrażenia. Wydawało mi się, że opisy spanieli pod tym względem są po prostu na wyrost, ot, zachwala się rasę  Okazuje się, że nic podobnego , spaniele to najbardziej przytulaste psiaki na świecie. 
 Ach ! Wiecie, że Mundek nie boi się odkurzacza  ?!!!! Może to normalne jest dla Was, ale do tej pory wszystkie moje czterołapne zwierzaki jeśli już to przynajmniej nie chciały mieć z odkurzaczem bliskiego kontaktu  Dla Mundka to kolejna ciekawa rzecz która warto zaciągnąć do swojego legowiska i obejrzeć bliżej, bo a nóż - widelec da się ją udusić? 
Bo ja taki przystojny jestem :)))))




---------------

19.11.2007

Cale dwa dni na macie , ufff zakwasy w nogach trochę przeszkadzają dzisiaj ,ale nie jest tak źle jak myślałam :) Wreszcie robię wysokie pady :) Teraz już praca tylko nad technika i żeby robić je coraz lepiej:)
Mundek jest masakrycznie rozpieszczany przez moich rodziców ...
Dzisiaj mieliśmy pierwszy króciutki spacerek, bardzo grzeczny chłopczyk, powolutku uczy się chodzenia na smyczy ,ale prawda jest taka ze jest na niej tylko dla bezpieczeństwa bo się pilnuje nogi bardzo :) jeszcze trochę przestraszony światem zewnętrznym z pozycji 4 łapek :) ( do tej pory był na kwarantannie po szczepieniach i świat zwiedzał obserwując go z plecaczka :)


------------------

20.11.2007



Chłopak już jest taki dorosły 
 Dzisiaj już normalnie poszliśmy na 4 łapkach do babci , Mundek zachwycony nowym sposobem "podróżowania" na własnych łapach , wszystko było ciekawe i interesujące , ale ładnie się pilnuje mnie , oczywiście chodzę z nim na smyczy, naukę przychodzenia na zawołanie, ćwiczymy na zamkniętym terenie . Kurczaki ,ale on tak szybko rośnie... i dorośleje .. jasne jeszcze z niego postrzelony szczeniak, ale widać ze to już nie niemowlak  Ech, jak te dzieci szybko rosną ... 

----------------

02,12,2007


Dziś nastąpił ten wielki dzień  Mundek zrobił siku i kupkę na dworze!!! Na spacerku 
Jaka jestem dumna 
Zaczęliśmy radosna drogę uczenia się czystości :) 
ale z sikaniem to będzie jeszcze długo:)  Zwieracze do końca nie trzymają Rano to było tak- wstajemy, Pańcia się szybko ubiera.. Mundek "Pani siku siku.. oj posiusiałem się " No niestety , podniecenie, i jeszcze piesek malutki , zdarza się  Kupalek był przepisowo jednak na spacerku i nie ma już niespodzianek w nocy  Jestem dumna z mojego szkraba , a ja się wyśmiewałam z młodych mam jak z zachwytem opowiadały że ich dziecko już na nocniczku :P  
Bardzo chciałabym pisura zabierać ze sobą do pracy..... moje marzenie... 
 w poprzedniej lokalizacji firmy w której pracuje nie było najmniejszego problemu, pierwsze piętro, skwerek... teraz pracujemy w biurowcu w środku miasta i byłoby ciężko

-----------

08.12.2007


Dzisiaj razem z Mundkiem trafiliśmy po raz pierwszy do psiego przedszkola .
 Przyznam ze jak sie okazało ze Mundek będzie miał za kolegów owczarka niemieckiego, wyżła i amstafa to lekko wpadłam w histerie ze mi zjedzą mojego ukochanego pieska 
 Na szczęście przemiła Pani Instruktor uspokoiła mnie i Mundek od razu poczuł sie lepiej, choć w pierwszej chwili był zdezorientowany ,zwłaszcza ze głupia pańcia nerwowo przestępowała z nogi na nogę. Szybko jednak nieśmiałość przerodziła się w dzika radość zabawy i oczywiście ukochana kumpela okazała sie największa w grupie wilczurzyca Sara  .
 Chwile nauki ,przeplatane były chwilami zabawy ( na ogrodzonym terenie ) i widać było ze Mundkowi przebywanie w towarzystwie szczeniaków sprawia ogromna radość  .
 Ponieważ dołączyliśmy do już "pracującej" grupy ,ćwiczyliśmy : siad, zostań, do mnie, i pokazanie jak uczyć komendy waruj i noga, oraz uczenie chodzenia na luźnej smyczy. Niby dużo, ale wszystko dostosowane było do poziomu psiaka, Pani Instruktor podchodziła do każdego i ładnie tłumaczyła, każdy psiak wykonywał ćwiczenia tylko na taki etap na jaki potrafił w danym momencie. Dumna jestem z Mundka bo bardzo ładnie wychodziło mu "zostań" i "do mnie" , zwłaszcza przywołanie w trakcie zabawy  Oczywiście głównym punktem programu było nauczenie nas -ze przekupstwo to podstawa tresury, a za smaczka psiak zrobi wszystko 
 W środku zajęć było zapoznawanie psa z przeszkodami , Mundkowi ze względu na młody wiek i mały wzrost najtrudniej było pokonać schodki i oponę, przez która gramolił sie z zapałem z pomocą Instruktorki która podnosiła mu kuperek , ale jeszcze dorośniemy 
 W tym ćwiczeniu chodziło o zapoznanie psa z nowymi sytuacjami i wyrobienie zaufania do swojego przewodnika 
 Mundek rewelacyjnie pokonał sztywny tunel i równoważnie  Musze sie pochwalić ze był lepszy od wyżła i amstafa  .Sara- przodowała, ale ona ma 5 miesięcy i już jakiś czas uczęszcza na zajęcia  . Zresztą bardzo dobrze bo dawała dla innych dobry przykład 
 nie obyło sie również bez radosnego akcentu, bo oczywiście Mundek w środku zajęć zrobił siku i qupke .. na środku placu 
 Obojgu nam sie bardzo spodobało i pełni wrażeń wróciliśmy do domu. Mundkowi na początku troszkę sie oczka kleiły- w końcu tyle emocji to nie byle co  ,ale szybko doszedł do normy czyli szaleństwa z zabawkami 
 Już nie możemy sie doczekać przyszłego tygodnia , niby wiadomo jak uczyć psa ale dobry przykład, podpowiedzi i drobne tricki , które ułatwiają psu zrozumienie o co nam chodzi i wyrobienie dobrych nawyków to jest to . Polecam każdemu kto tylko może



---------------------

15.12.2007

Dziś odniosłam swój pierwszy sukces wychowawczy i jeszcze nie mogę w to uwierzyć .
 Rano Mundek grzecznie wziął smaczka , położył się i zaczął go obgryzać, całkowicie akceptując fakt, że wychodzę do pracy ! 
 Żadnych smutnych oczu, piskania i usiłowania zabrania się ze mną i z toną zabawek . 
 ufff... Może jednak umiem wychowywać spaniele? Chociaż myślę, że trafił mi się po prostu wyjątkowo inteligentny egzemplarz ;) Mamy już cały rytuał poranków. Na dźwięk budzika Pańcia musi wstać i żadnego polegiwania , najpierw są pieszczoty, całuski i mizianki , bo piesek przecież stęskniony , całą noc Pańcia spała , nie do pomyślenia przecież.  Potem należy się zająć psią miską i kocimi miskami bo stado harpii wisi mi nad głową. Wtedy Pańcia ma chwilę spokoju na umycie podłogi po wczesnym ranku , bo piesek na brudnej sikać przecież nie będzie.  ( jeszcze na kwarantannie ) Potem ustawiamy całe towarzystwo z powrotem do swoich misek , znowu myjemy podłogę. Chwila przerwy można pościelić łóżko ... 
 Sprzątamy dla odmiany kuwetkęPół przytomna Pańcia musi się następnie oddać szaleństwom rzucania piłeczki , tytek, miśków i co tam akurat zostanie przyniesione, w międzyczasie usiłując wyczesać koty ... 
 Następuje chwila błogiej przerwy -2 minuty na prysznic i zęby, Mundek obgryza miotłę leżąc na koszu z bielizną. Znów szalejemy z zabawkami, przy okazji myjemy podłogę , bo miski zawsze jakoś leżą na trasie biegu, zwłaszcza te pełne wody. Pańcia w pośpiechu usiłuje się ubrać . 
 Ubrana Pańcia może w całości już oddać się ukochanemu pieskowi w celach zabawy i ukochanym kotom w celach miziania , aczkolwiek obserwowanie psa czasami koty podrywa i Balbina na przykład zaczyna się przyłączać, bo z niej taki sam wariat jak z Mundka i też chętnie mordowałaby wszystko, aczkolwiek styl ma inny.  Potem następował nieprzyjemny moment wychodzenia do pracy , Mundek nie w ciemię bity doskonale wiedział kiedy wychodzę na chwile, a kiedy idę sobie całkiem i robił mi awanturę , potem się po prostu obrażał i szedł bawić się sam , ale serce Pańci było pokrojone na kawałeczki. 
 Od wczoraj nastąpiła zmiana , Mundek bierze smaczka , pomacha mi ogonem na pożegnanie i tyle  przekupstwo robi swoje  zresztą jak Pańcia wychodzi to wiadomo, że niedługo pojawi się Babcia, zabierze do siebie i będzie rozpieszczać psa do niemożliwości wiec opłaca się czekać 
 Teraz Pańcia siedzi w pracy i już tęskni ...


----------------------

16.12.2007










----------------------

19.12.2007


Ja uczę Mundka a Mundek uczy moich rodziców  Teraz już wychodzi co 2 godziny na spacer bo siusianie na kafelki nie łączy się z żadną atrakcją, a Mundek żadnej atrakcji nie przepuści, wiec jak tylko pomyśli, że "chciałoby się" ,marudzi i drepta od rodziców do drzwi i zawsze wydreptuje. Mama mi się dzisiaj pyta co bym zrobiła gdyby oni nie mogli się nim opiekować gdy jestem w pracy, na moja odpowiedz że pewnie nie zdecydowałabym się wtedy na psa powiedziała "o matko i nie było by tej słodyczy u nas??? " hehehe 
 No a Mundeczek powoli dorasta.. dzis stracił dwa przednie ząbeczki ...troszkę z tego powodu marudny , ewidentnie widać, że teraz dziąsła swędzą i bolą dużo bardziej , bo gryzie non stop i wszystko co nawinie się pod pyszczek, mała bidulka, jakoś musi to wytrzymać..do tego przykleja jest masakryczna, dobrze, że generalnie mieszka ze mną bo zostałby zagłaskany na śmierć i nie mam watpliwości, że nie miałby nic przeciwko temu :P
Co do jego marudzenia...mam pewne podejrzenia...   Wróciliśmy wczoraj do domu i na początku coś tam piesek pokazywał, że jest nieszczęśliwy , ale że już w wirze przygotowań świątecznych jestem ,to zabawy i mizianek było tyle co zwykle i żadne takie ekscesy.. Natomiast dzisiaj rano, szalenie wesoły pies na spacerze, nagle na widok moich rodziców przybrał postawę cierpiętnika, co zaowocowało natychmiast przytulankami i wzdychaniem  Czasem mu się zapominało i zaczynał szaleć   No ale na pewno dziąsełka swędzą i już mama dostała instrukcje, wiec szmatka na Mundka czekała  Mundkowi brak uzębienia w gryzieniu też nie przeszkadza 
 Ciekawa jestem czy spacery Mundka spowodują wzrost popularności rasy na moim osiedlu  Co idę to ktoś się zachwyca ... i pyta co to za piękna rasa.... :) O tyle jestem zdziwiona, że wydawało mi się, że spaniele są raczej rozpoznawalne.. ale widzę, że ludziom spaniel kojarzy się głownie ze złotym umaszczeniem . Szkoda że rzadko spotykam znajome spaniele bo w bloku obok mieszka czarna suczka i podpalany piesek i już się raz świetnie bawiły razem. 
Chociaz i zdarzają się takie kwiatki  :(
rozmowa dzisiaj z windy :
 znajomy : o jaki piękny, jakie ma piękne podpalanie
 ja: dziękuje 
 z: pewnie kosztował ze 300 zł co?
 j: nie, on jest z rodowodem kosztował więcej
 z: ale czemu z rodowodem? to on będzie do hodowli ?
 j: nie, chciałam mieć po prostu rasowego psa
 z: acha...
 Myślicie, że to coś da mu do myślenia na temat rasowości ? 
 Obawiam się niestety, że teraz będzie, że ze snobstwa psa kupiłam z papierkiem, a świadomość co jest wyznacznikiem rasowego psa pozostanie taka sama 


 Generalnie całej rodzinie odbiło na punkcie Mundka i tyle . Najpiękniejszy, najmądrzejszy, najsłodszy... jak mogłam chcieć ... buldożka???? 
 Swego czasu pojechałam na wystawę "wyleczyć się" z chęci posiadania psa.. widzę że zrobiłam najmądrzejsza rzecz na świecie! Jak zobaczyłam  psy na żywo - te cudne wierne oczęta , przytulaśne ciałka i tą słodycz i piękno ... to pozbyłam się wszelkich wątpliwości czy aby na pewno spaniel 



----------------------


02 kwietnia 2007

Kochany pamietniku !

01.04.2007
KochanyPamiętniku!
Tak zawsze tytułowałam w dzieciństwie nowy wpis w niezliczonych zeszytach, zabazgrywanych drobnym maczkiem .. teraz już zniszczonych dawno .. Myślałam, że nie wrócę już do pamiętnika.. a jednak :) Czym skorupka za młodu nasiąknie...

---------------
30.04.2007





Polecam wszystkim Muzeum w Bóbrce! 


-------------------

03.07.2007

Dopadły mnie......langoliery , właśnie zaczęły pałaszować kuchnie, koty dzielnie walczą, ale po tym jak Balbina potłukła mój
soczek i rozlała go po całej kuchni również na siebie, mam wrażenie, że w tej walce są nie po tej stronie co trzeba :) Mnie dopadła migrena, nie będę się rozpisywać na ten temat, bo migrenowcy wiedza , a reszta świata pomimo najszczerszych chęci nie jest w stanie sobie tego wyobrazić ;/ Pozostaje mi mieć nadzieje ze ta cudowna deszczowa pogoda, jeśli przyjdzie jej ochota na zmianę zrobi to powoli bez
skaczącego ciśnienia.. Niestety moja krążeniówka nie ma się najlepiej ;/, ale pracujemy nad tym :)
No ale co tutaj o takich złych rzeczach ;) Wczoraj po bardzo długiej przerwie wróciłam na treningi aikido :)
Żeby zdążyć nadrobić całość Sensei ( było nas jak się potem okazało więcej takich ;) ) zrobił pół godziny treningu dluzej. Było bosko , wypróbowałam szkła kontaktowe i wreszcie coś na tych treningach widzę , niestety w połowie rozhulała mi się migrena wiec ...na szczęście brat mnie szybko dowiózł do domu :)
W pracy mój temat ruszył, co bardzo mnie cieszy, bo mogę się pobawić w projektowanie - przynajmniej chociaz trochę :)
aaaaa.. jakaś langoliera zaczyna przegryzać kable od netu.. do uslyszeeeeniaaaaa........
 gdyby ktoś nie wiedział co to langoliera to proszę:

Langoliery - wikipedia


----------------
04.07.2007


Wczoraj na tańcu brzucha weszłam w wymiar hiperprzestrzeni i doszłam do wniosku że chyba jestem w grupie o 10 poziomów zaawansowania za wysoko ;) Pocieszające jest to, że do tego samego wniosku doszła cala grupa:P Nasza Instruktorka nas nie oszczędza.. ale jak patrze na nią zastanawiam się kiedy dojdę do takiego poziomu wdzięku i dopracowania każdego szczegółu ruchu..ach.
Monika twierdzi, że za 5 lat powinnyśmy już dawać rade:P Nie wiem, chodzone shimi biodrowe to dla mnie jest na razie rzecz nieosiągalna..zapewne powinnam więcej ćwiczyć .:P Tym bardziej, że trochę poćwiczyłam i pewne rzeczy zaczęłam  w ogóle załapywać :) Wydawało mi się, że potrafię tańczyć to się zapisałam na taniec brzucha hihihihi No ale nie można spoczywać na laurach no nie? ;)
Na razie walczę z zakwasami po treningu i aż się boje co będzie kiedy pojadę do stadniny.. to się dopiero "załatwię" :) Fakt, że nie mogę się doczekać i ciesze się ze znowu mogę wrócić do aktywnego trybu życia :D
Widok z okna w moim biurze dzisiaj jest bardziej zamglony i deszczowy , ale też fantastyczny..a ja zamiast pracować często łapię się na tym, że spoglądam gdzieś w sina dal...i marzy mi się spakowany plecak..
ech...a urlop jak zwykle dopiero na jesieni ...

pierwszy występ :)
zdjęcie robione przez zaprzyjaźnioną  osobę jednej z moich tańczących koleżanek  :)



-------------------

06.07.2007

weekend !!!! jeszcze tylko pół godzinki i mykam z biura :D
dzis czeka mnie ostateczne wymordowanie langolier a jutro
wymiana okien , wreszcie! koniec z oknami zawiązywanymi
na sznurek :) kolejny mały kroczek do stworzenia sobie
przytulnego gniazdka :) Koty znów się obraza.. obcy w domu
w końcu :P a potem już tylko my, jezioro, wiatr i...białe żagle :D
Wieje potężnie.. wiec zapowiada się wspaniale..
 a i pogoda jest mało plażowa wiec można liczyć że nie zjadą się
 tłumy radosnych turystów z poczuciem misji pozostawiania
wszelkich śmieci gdzie popadnie ;)
 heh zero skupiania na pracy o tej porze ... wiec śpiewamy sobie
 w biurze AZZURRO po włosku , na dwa chory - żeński i męski ,
w ramach dokształcania z okazji kontaktów z włoskim
inwestorem:)
Jak ja lubię piątki ! :D


----------------------
10.07.2007

Chciałabym się gdzieś wyrwać dalej :) Może jeszcze nie na
pełny urlop ale....parę dni, gdzieś gdzie jest zielono,
cicho, a rano budzi pianie kogutów :)
 No ale na razie to tylko sfera marzeń :)
Za to w domu ooo! wreszcie mam nowe okna. przez cala
sobotę nie posiadałam praktycznie ściany zewnętrznej ,
hihihi, w życiu moje mieszkanie nie było tak dobrze
przewietrzone, teraz ciesze się nowymi oknami ,
które mogę uchylać na cała dobę
bez strachu ze koty mi się zapędza 10 pieter w dół ..
Niestety radość radością, a chęci do zrobienia czegoś
konstruktywnego ( czytaj koniecznego
i wymuszonego życiowo ) brak :)
Za to pogoda robi mi przysługę i jest chłodno i rześko ,
w sam raz na spacery i do siedzenia w pracy :P
Chociaz z drugiej strony...mmmmmm... po takim długim
spacerze wokół jeziora , milo by było zakopać się
w cieplutkiej pościeli z kubkiem kakao i dobra książką ..
z mruczącymi "potworami" obok.. ech... czas wracać na ziemie i ..do pracy..
 miłego dnia :)


--------------------
16.07.2007



(zdjecie Piotr Strykowski http://www.strykowski.net)
zepsuło nam się auto i nie mamy czym dojechać na trening.. buuuu... nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło ;) nowe okna w domu dają rade, już po 11 zaczyna się robić normalnie, niemniej jednak inwestycja w wentylator bardzo by się przydała..Upały idealne do siedzenia nad woda w jakimś cieniu drzew ..wczoraj wracając z żaglówek, odkryliśmy rewelacyjne miejsce..na dom... co prawda do jeziora dalej, ale obok wielki las, mila okolica..a przede wszystkim wszędzie blisko i do pracy i na treningi...
ech... ciekawe ile kosztowałby większa działka i czy dostałabym kredyt?
pewnie prościej byłoby kupić dom do remontu.. bo zawsze można w nim pomieszkiwać a pieniądze ze sprzedaży mieszkania piechota nie chodzą..
wszystko to jedynie sfera marzeń i pobożnych życzeń , ale nie mam zamiaru się hamować :) w końcu to mój pamiętnik , wiec gdzie mam sobie marzyc jak nie tutaj ? :)
oj ruszyło mnie to :) od dawna nie trafiłam na nic takiego , tak to jest jak się jeździ głównymi drogami, a wczoraj postanowiliśmy zrobić sobie powrót przez opłotki :) posiadanie swojego miejsca na ziemi ... hmmm....
chyba jednak przejadę się tam jeszcze raz i sprawdzę cenę ziemi .. pewnie przydałoby się pójść do urzędu i sprawdzić plan miejscowy, ale taki konkretny plan dodaje nieco skrzydeł..
albo je podcina kiedy słyszy się cenę :)nic to, póki jej nie uslyszalam i nie dowiedziałam się że tam już nie ma
 co kupić i gdzie się budować mogę bujać w obłokach i marzyc o DOMU
ech.. wreszcie znów mogłabym mieć psa.... :)


-------------------

18.07.2007


Niestety z powodu upału, napuchły mi znów nogi :(
Całe, razem z udami :( na szczęście nie puchną mi jeszcze ręce.. Waga pokazuje zatrważający poziom płynów komórkowych, czy jak to się tam nazywa, przestałam sie mieścić w tabelce w górnych dopuszczalnych normach :( .heh , miałam iść do lekarza z wynikami... teraz pewnie mnie przyciśnie i pójdę wreszcie :) W pracy mamy "Majorkę" większość w klapkach, spodenkach i pseudo koszulkach ;)
Padła propozycja zakupienia baseniku i fontanny oraz przerw na drinki z palemka ;)
Chociaz jeszcze nie dotarło do nas słońce ( mamy okna od wschodu , przez południe aż po zachód, a projektanci siedzą po zachodniej stronie ), już powoli czujemy jak upał dyszy nam na karku, na szczęście ciut wieje, wiec przez otwarte okna w przeciwieństwie do wczorajszego dnia wpada trochę świeżego powietrza. Urok nowego biura bez klimatyzacji :P
no ale cóż.. skoro dyrektor generalny skwitował nagabywanie o zakup klimy zdaniem "upały się kiedyś skończą" nie pozostaje nam nic innego jak zaakceptować swoja niska wydajność w pracy i robić wszystko 3-4 razy wolniej :P istnieje cień nadziei ze klimę dostanie chociaz serwerownia, w końcu to cywilizowany kraj europejski ;) , bo na razie wszystko się wiesza, a jak wiadomo sprzęt komputerowy
jest czuły na przegrzewanie, istnieje cień szansy że ta klima przyjdzie ..ZANIM się serwer całkowicie stopi
(w pomieszczeniu serwera ponad 40 stopni) ale nikt w to nie wierzy :)
pozostaje wiec poszukać wśród pracowników z małymi dziećmi jakiś gustowny basenik w kotki lub żabki :P
z biurowej Majorki , pozdrawiam Sar :)


--------------------

20.07.2007

koty rozłożone są w najdziwniejszych pozach w najdziwniejszych miejscach mieszkania , niestety przy tych upałach nie wyrabia tylko uchylenie okien ...
mieszkam pod samym dachem i żar który z niego leci w nocy jest nie do wytrzymania, nawet spanie nago niczego nie rozwiązuje ;/
próbowałam już zamykać koty na godzinkę w łazience żeby przewietrzyć mieszkanie ale być może przewietrzanie całonocne dałoby jakiś rezultat :(
nie mogę jednak kotów zamknąć na noc w łazience, bo to pomieszczenie w blokach zwykle nie grzeszy przestronnością, a koty jak wiadomo prowadza nocne życie :) ech. .lasuje mi się mozg od tego gorąca, wiec idę, może zanurzę się w zimnej wodzie pod prysznicem i przez moment odzyskam zdolność do ruszania się.. bo co do myślenia.. to zwoje już się dawno przegrzały i stopiły ;)


-----------------
24.07.2007

Ciśnienie szaleje , a razem z nim mój organizm..Troszkę zwlekałam z telefonem do lekarza i..... trafiłam na urlop, wiec wizyta dopiero w sierpniu, a u endokrynologa , w ogóle we wrześniu, co prawda i tak niezłe bo wynika to tylko z urlopu... moja mama leczy się - za obowiązkowe składki płacone przez całe życie
i przyjmą ja dopiero w listopadzie... ja chodzę prywatnie ..Wracając do ciśnienia.. dzisiaj ..dzień dobry migreno ..Mądry lekarz powiedział mi, że powinnam iść do szpitala w trakcie migreny i wtedy zrobić sobie badania, bo inaczej nigdy w życiu nie wyjdzie co mi się dzieje i od czego...powiedział mi to rok temu
jak mnie zabrali do przychodni w środku pracy, bo byłam lekko zielona. heh, ja i szpital... oczywiscie zaparłam się zadnimi nogami i nie zgłosiłam się na oddział...pomimo skierowania ...
wiem, ale ja jakoś średnio mam zaufanie ..To przykre ale wychodzi na to że w każdej dziedzinie
z jaka się człowiek styka powinien mieć przynajmniej ogólną wiedzę ( czasem nawet to nie wystarczy) bo trafić na partacza jest o wiele łatwiej niż na fachowca... a przecież znam tylu porządnych ludzi ,którzy świetnie znają się na swoim zawodzie.. nie wiem skąd bierze się cala reszta...
Chyba trochę marudzę :) Normalne przy migrenie .. Zasadniczo teraz jedyne co przecięło by ten potok to jakieś mile zacienione miejsce nad jeziorem , hamaczek, lekki wiaterek i ukochany kocyk..
i tak mogłabym przespać cały dzień... nawet znam takie miejsce.. hangar naszego klubu żeglarskiego ...
no tak. ale halo ..mamy dzis wtorek :) Co nie znaczy że jest źle, słońce nie doszło w biurze jeszcze na naszą stronę a podmuchy wiatru wzmaga wiatrak ustawiony w oknie, lekki szum i można zamknąć oczy i myśleć, że jest się na plaży ..
o tak....


---------------------
25.07.2007

dziś już bez żadnych dodatkowych sensacji, a pogoda znów ciągnie w kierunku rozmarzenia i totalnego odpłynięcia w obłoki , wiec bez skrupułów się poddaje temu uczuciu :)
takie małe okrąglutkie cudo mi się marzy :


(zdjęcie www.dogomania.pl forum buldogi francuskie - przez właściciela psa)

czyli buldożek francuski :) różne rasy mnie urzekły, pałam niezmienna miłością do cocker spanieli angielskich ( zwłaszcza czarnych podpalanych) ale jako współlokatorka dwóch persów , szczerze mówiąc mam
serdecznie dosyć kudłatych zwierząt hihihii. Niezaprzeczalnie są piękne, z imponującym futrem, mięciutkie do miziania, etc..Wymagają jednak sporo pielęgnacji, systematyczności a i mieszkanie utrzymać bez kudłów to już wyższa szkoła jazdy :) Ja wciąż planuje usprawnienia w tym względzie ale jak na razie przegrywam te nierówną walkę :)  Na szczęście mieszkanie mam tyko dla siebie i mogę sobie pozwolić naeksperymenty ;) Niestety czekają mnie mimo wszystko radykalne zmiany, bo zaczęłam chodzić w szkłach kontaktowych
 i nawet drobinki i niteczki doprowadzaj mnie do szalu :) Tu następuje zderzenie mojego zamiłowania do porządku z totalnym brakiem zamiłowania do sprzątania HEHEHE Ale w marzeniach mogę sobie pozwolić na absolutnie wszystko :)
Długo się zastanawiałam nad rasą i prawdę mówiąc wciąż "prześwietlam" buldożki. Cały widz polega właśnie na tym, że przy rasowym psie trzeba bardzo uważnie dobrać jego charakter do własnych
oczekiwań i trybu życia , bo rasowce są mocno wyspecjalizowanymi psami.Niewykluczone, że kiedy już zdecyduje się na psa, skończy się tym, że podaje do schroniska :D Tak jak ostatnim razem :)
Nasz Astor był najukochańszym psem na świecie, niestety w wieku 17 lat pożegnał się z nami :(
Teraz bardzo nam brakuje psa, ale jak żyje się z psem przez 16 lat ( wcześniej też były psy wiec w sumie dluzej) to dobrze się wie, ile z tym wiąże się obowiązków, problemów, ile odpowiedzialności..
wiec ....dokładnie się stara przystosować tak żeby psu było dobrze, bo nie oszukujmy się..dobrze się wie ile pies wnosi do życia miłości :D
Kocia miłość jest cudowna , przywiązanie okazywane mruczeniem, delikatnym mizianiem długimi wąsiskami czy "udeptywaniem" jest nie do podrobienia , no i te wielkie głębokie oczy, którymi persy
tak lubią się wpatrywać po to by delikatnie je mrużąc kiedy się na nie spojrzy powiedzieć "kocham Cie" całym swoim kocim jestestwem :)
Psia miłość jest zupełnie inna. .i tak naprawdę ja uzależniona jestem od obu jej rodzajów :)


---------------------

29.07.2007

Dzisiaj poszłam po jedzenie dla kotów i skusiła mnie magia wyprzedaży ;)
Za niewielkie pieniądze kupiłam lniane spodnie, bluzę ( uwielbiam len ), tunikę , fikuśny top pasujący klimatem do tańca brzucha i dwie pary klapek, których mi nieziemsko brakowało w te upały...
Zadowolona wróciłam do domu :) Zaczęłam przymierzać i przed lustrem rozjaśniła mnie błogość nieziemska, bo wyglądam rewelacyjnie :D Pewnie ze do patyczaka mi daleko , ale.... myślę, że mogę sie wreszcie komus podobać , a przede wszystkim podobam się sama sobie ! :D
No i mi się tak fajnie uśmiecha, bo  widzę w lustrze ładną dziewczynę :D
Kurczak, warto, naprawdę warto :D
 Naprawdę uwielbiam mieć 33 lata :D Czuję, że w moim życiu panuje harmonia i akceptacja, lubię takie dni :) Bo oczywiscie każda z kobiet wie.. potem nagle przychodzi okres.. hihihi i wszystko jest złe wstrętne i nadaje się do zamordowania natychmiast hahahaha :D
Na razie pławię się w szczęściu, niech żyją premie w pracy !
Jak mawiała Marylin Monroe - pieniądze szczęścia nie dają - dopiero zakupy ... hihihihi !
buziaki!!!!!


-------------------

01.08.2007

Ja chcę doKrynicy!
Pogrążam się w marzeniach .. ale cóż się dziwić jest środek lata, wszyscy na urlopach.....
W zeszłym roku w październiku pojechałam z przyjaciółka do...sanatorium...
Śmiejcie się ;) wszyscy moi znajomi brehtali , że będziemy bawić się wśród podstarzałych amantów ...tymczasem urlop okazał się rajem!
Pomijam walory okolicy, nasze wycieczki , ogniska, etc... to zawsze w górach :)
 Samo sanatorium jednak uzależnia :) Uśmiechnięta obsługa, traktująca człowieka jak pępek świata, zabiegi po których mój umęczony kręgosłup od codziennego wysiadywania przy komputerze oddycha z ulga,
i nie tylko kręgosłup , ale cały organizm ,traktowany po królewsko ,ech.....
Jestem wielką miłośniczka i zwolennikiem medycyny naturalnej - wiec za dużo nie muszę się rozpisywać - dla mnie raj na ziemi :) W dodatku niedaleko konie i mogłam jechać z moimi puchatymi kulkami :)
 No i koncerty orkiestry zdrojowej, owszem nie każdy musi się nad nimi rozpływać ale ja lubię muzykę poważną na żywo :) Swego czasu parę lat śpiewałam w chórze politechniki ..
Dziś wbrew wszelkiemu rozsądkowi weszłam na stronę Krynicy Zdrój i fala wspomnień mnie dopadła.. ech.. oczywiscie mój urlopik zeszłoroczny był całkowicie prywatny i się na niego zrujnowałam że tak powiem :P
 Niestety w tym roku nie mam się z czego zrujnować:( a bardzo by mi się przydała ciepła borowinka na kregosłupik po "świeżym" wypadku samochodowym ..( mieliśmy wypadek rok temu, zaraz po tym jak wróciłam z Krynicy,  jechaliśmy lewym pasem, gdy nagle tuż przed nas wyskoczył z zapchanego pasa dostawczak ... żyjemy dzięki refleksowi brata który prowadził,  ostro hamował i wjechał celowo w barierki energochłonne dzięki czemu  dostawczak zmiótł  połowę naszego auta, ale ominął mnie... miesiąc leżałam i nie mogłam normalnie funkcjonować, lekarze rozkładali ręce i słyszałam "tak już panią będzie boleć"...dopiero zaprzyjaźniony, sprawdzony i dobry masażysta- kręgarz postawił mnie na nogi  , ba róciłam do pełnej sprawności :) )
oj... jęczy moja dusza jęczy..... idę sobie jeszcze pooglądać przynajmniej panoramę ....


------------------

08.08.2007

Beskidy to moja miłość , co prawda w samej Krynicy nie byłam ale całkiem niedaleko :) Wystarczy żeby nasycić się widokiem pól, lasów i strumieni, gospodarstw rozsianych , łemkowskich chat, drewnianych stodółek i przydomowych ogródków z malwami, słonecznikami, kapustą, marchewką i przerośniętym koprem :) Brodate kozy, łaciate krowy i piejące koguty też są niczego sobie ;) Po prostu kocham wies... a jeszcze kiedy oprócz lasu trafia się choćby 'większa kałuża" to już pełnia szczęścia :)
Ugoszczeni tak ze chwilami naprawdę już nie mogłam więcej jeść hihihihi ,
Naprawdę wypoczęłam i wróciłam z nowymi silami :)



------------------
20.08.2007

Zdjęcia z urlopu :D
Byłam w Jastrowiu - to niedaleko Bornego Sulinowa ( Poznań, Pila), na obozie treningowym
Przepiękna okolica, którą niestety podziwiać mogłam w przelocie , ponieważ większość czasu zajmowały nam treningi ( średnio 5 godzin dziennie)
Jedzenia było dużo i bardzo smacznie, a z racji intensywnych treningów nie starałam go ograniczać :)
Zdjęcia są autorstwa naszych trenerów - Sensei
oikolica

Mnie można rozpoznać w prawym górnym rogu po żółtym pasie, który nosze już od roku, bo ciągle się nie mogłam nauczyć prawidłowo wysokich padów z powodu dzikiej paniki :D ale na obozie widzę, że i tak zrobiłam duże postępy . Na macie Sensei ćwiczy  z moim bratem :)


a to właśnie są "loty" które napawają mnie niepokojem ;) co prawda robić, już je robię, niestety wciąż kiepsko, zwłaszcza przez lewą rękę , co skutkuje radośnie poobijanymi różnymi częściami ciała :D


jeszcze trochę ładnej okolicy oraz dowód na to że nie samymi treningami człowiek żyje ;) :P



----------------------

23.08.2007

nie pamiętałabym jak się nazywam, ale muszę podpisywać się na rysunkach , zagoniona jestem i schetana za chwile padnę na pysk i nie wstanę :)  w pracy jestem od 7 do 21 ;/ nie cieszy mnie nawet tygodniowa przerwa na obóz treningowy z aikido , bo miał być to dwutygodniowy urlop po zakończeniu projektów..niestety nie ja jestem jednostka decyzyjna ale przynajmniej nie muszę sobie zarzucać braku organizacji i umiejętności rozmawiania z klientem :P
niemniej jednak  zaglądam tu rzadko bo już mi czasu nie starcza, w mieszkaniu coś się zaległo, wiec dla bezpieczeństwa drepcze tylko dwoma utartymi ścieżkami -drzwi -komputer- łóżko- łazienka :)
Koty obraziły się śmiertelnie, zarzucając mi brak czasu , zbyt krótkie mizianki
 i  brak wspólnej zabawy oraz miskę bez przysmaków tylko ze zwykłym żarciem :P
Za to założyłam sobie konto z funduszem inwestycyjnym i majaczy mi się jakaś wreszcie własna działka :) Możliwe że za lat 10, ale przynajmniej się majaczy
 Po drodze wypadałoby zrobić jakieś podyplomowe studia rolnicze - bo to oczywiscie ma być siedlisko - niestety mój wybrany kierunek Hodowla koni , jest koszmarnie drogi , nie bardzo sądzę że hodowla kur
która w porównaniu jest za bezcen , mogłaby mi to zrekompensować :) Chociaż skądinąd lubię te zwierzątka nawet jeśli srają na trawnik, bo pianie koguta jest najmilszym dźwiękiem na świecie :) Na razie jednak będę karkołomnie usiłowała dożyc do pierwszego przez kolejne 3 miesiące , bo jeszcze spłacam nowe okna a fundusz już żłopie kasę :P
Prawdopodobnie wygrana w totka wiele zmieniałby w moim życiu, niestety w zabieganym dniu zapominam nawet wysłać kuponiku za jeden zakład na chybił trafik :)


--------------------

19.09.2007


Pamiętacie jak niedawno pisałam ze marzy mi się psiak?
hihihihi no to już mi się nie musi marzyc :)
Co prawda zmieniłam rasę, bo rasowe buldożki na żywo, już tak bardzo mnie nie ujęły i wróciłam do marzeń z dzieciństwa....
 No i zamieszka u mnie za miesiac czarny podpalany cocker spaniel angielski!!!!
Maluch ma teraz 3 tygodnie :) za 2 wybieram się z wizyta do Hodowli , poznać chłopaka na żywo , a z początkiem listopada , kiedy skończy już te minimum 8 tygodni mam nadzieje zabiorę go do domu :)
Szaleje z radości... możliwe że moje szaleństwo nie potrwa zbyt długo...
w czwartek wracają rodzice, chociaz ze sobą nie mieszkamy, jednak jakoś zawsze jest to jednostka decyzyjno - orzekająca .. wiec możliwe że mnie zabija, zagarną psa.. a ja jeszcze po śmierci będę spłacać za niego raty ... ;)
Tak wiec pełnia szczęścia trwa :) Oczywiscie nie była to decyzja podjęta pod wpływem chwili... , dość sporo przemyśleń , jeszcze część z zeszłego roku, wybrane psie przedszkole... związek kynologiczny..., milion konsultacji z Hodowcami, właścicielami rasy
i ... znawcami stosunków psio - kocich :)
 teraz mogę spokojne oddawać się błogiemu szczęściu.. przeplatanemu z panika...
niech żyją premie ! ha!



--------------------------------

27.09.2007

Jeszcze cały czas w psiej euforii... a już następna sprawa rozbudza moje emocje :)
Znalazłam tanią działkę - taką o jakiej marzyłam - blisko lasu, z dala od tłumów duża.. oczywiscie ma też swoje minusy ;) Jest na niej mały drewniany domeczek rekreacyjny :)
Więc się rozmarzyłam na całego ..bo stać mnie by było na kredyt ... fajnie pomarzyć o własnym kawałku ziemi :) Minusy są na tyle spore ze prawdopodobnie się nie zdecyduje :) Ale co tam! Marzen nikt mi nie zabierze , a właśnie dzięki nim czuje się właśnie posiadaczką ziemską kawałka pola i lasu hihihihi
Wczoraj odebrałam pierwsze pieniądze za fuchy, jednak pies mnie mobilizuje niesamowicie :) Ciesze się jak dziecko i czuje że odmłodniałam :) Czas spędzam na szukaniu rzeczy do wyprawki.
Za dwa tygodnie jadę do hodowli wybrać ostatecznie szczenie :)
Czekamy z Hodowczynią aż trochę podrosną, bo chłopak ma być na wystawy :) , zobaczę do którego zapuka mi serduszko :) Mrmrmr...
 Rodzice wrócili z wakacji z taka ilością grzybów.... mniam....


-------------------
11.10.2007

Zabiegana jestem okrutnie , tak to jest jak człowiek marzy,marzy.... i dąży do realizacji tych marzeń . Czasu nie mam na konie, a to taka idealna pora i najlepsza na jeżdżenie .
Pies- już w niedziele jadę po tego mojego ukochanego jedynaka , wszyscy się śmieją że zamiast podpalanego psiaka zakocham się w złotej suczce.. cóż... niezbadane są wyroki losu :) Nie wiem tylko jak się doczekam do urodzin bo to dopiero wtedy młody przyjedzie do mnie do domu :) W końcu swoje przy mamusi musi wysiedzieć , żeby był zdrowym i radosnym pieskiem :)
Miejsce na ziemi - niebezpiecznie jest marzyc, działeczka okazała się bardziej idealna niż wynikało to z pobieżnych oględzin i teraz z obłędem w oczach ,w każdej chwili spodziewając się jakiegoś kataklizmu , który nagle oddzieli mnie od realizacji , biegam po bankach szukając odpowiedniego kredytu :)
Istnieje prawdopodobieństwo że stanę się "posiadaczem ziemskim" :D!
Alergia- nigdy nie może być za różowo ;/ Okazało się, że mam potężną
alergie na swoje koty . W związku z tym podjęłam mężną decyzje że  przechodzę na dietę antyalergiczna, oraz odczulanie. W domu Sajgon, pozbywam się dywanów i wszelkich tekstylii, jakieś generalne
segregacje i zmiany żeby jak najprościej można było przejechać całe lokum mopem ..bo na kurz też mam potężne uczulenie...
 Tyle w telegraficznym skrócie :) Idę sobie biegać dalej i załatwiać sprawy :) Ach, jaka piękna jesień jest w tym roku!!!!

------------------