KochanyPamiętniku!
Tak zawsze tytułowałam w dzieciństwie nowy wpis w niezliczonych zeszytach, zabazgrywanych drobnym maczkiem .. teraz już zniszczonych dawno .. Myślałam, że nie wrócę już do pamiętnika.. a jednak :) Czym skorupka za młodu nasiąknie...
---------------
30.04.2007
Polecam wszystkim Muzeum w Bóbrce!
-------------------
03.07.2007
soczek i rozlała go po całej kuchni również na siebie, mam wrażenie, że w tej walce są nie po tej stronie co trzeba :) Mnie dopadła migrena, nie będę się rozpisywać na ten temat, bo migrenowcy wiedza , a reszta świata pomimo najszczerszych chęci nie jest w stanie sobie tego wyobrazić ;/ Pozostaje mi mieć nadzieje ze ta cudowna deszczowa pogoda, jeśli przyjdzie jej ochota na zmianę zrobi to powoli bez
skaczącego ciśnienia.. Niestety moja krążeniówka nie ma się najlepiej ;/, ale pracujemy nad tym :)
No ale co tutaj o takich złych rzeczach ;) Wczoraj po bardzo długiej przerwie wróciłam na treningi aikido :)
Żeby zdążyć nadrobić całość Sensei ( było nas jak się potem okazało więcej takich ;) ) zrobił pół godziny treningu dluzej. Było bosko , wypróbowałam szkła kontaktowe i wreszcie coś na tych treningach widzę , niestety w połowie rozhulała mi się migrena wiec ...na szczęście brat mnie szybko dowiózł do domu :)
W pracy mój temat ruszył, co bardzo mnie cieszy, bo mogę się pobawić w projektowanie - przynajmniej chociaz trochę :)
aaaaa.. jakaś langoliera zaczyna przegryzać kable od netu.. do uslyszeeeeniaaaaa........
gdyby ktoś nie wiedział co to langoliera to proszę:
Langoliery - wikipedia
----------------
04.07.2007
Wczoraj na tańcu brzucha weszłam w wymiar hiperprzestrzeni i doszłam do wniosku że chyba jestem w grupie o 10 poziomów zaawansowania za wysoko ;) Pocieszające jest to, że do tego samego wniosku doszła cala grupa:P Nasza Instruktorka nas nie oszczędza.. ale jak patrze na nią zastanawiam się kiedy dojdę do takiego poziomu wdzięku i dopracowania każdego szczegółu ruchu..ach.
Monika twierdzi, że za 5 lat powinnyśmy już dawać rade:P Nie wiem, chodzone shimi biodrowe to dla mnie jest na razie rzecz nieosiągalna..zapewne powinnam więcej ćwiczyć .:P Tym bardziej, że trochę poćwiczyłam i pewne rzeczy zaczęłam w ogóle załapywać :) Wydawało mi się, że potrafię tańczyć to się zapisałam na taniec brzucha hihihihi No ale nie można spoczywać na laurach no nie? ;)
Na razie walczę z zakwasami po treningu i aż się boje co będzie kiedy pojadę do stadniny.. to się dopiero "załatwię" :) Fakt, że nie mogę się doczekać i ciesze się ze znowu mogę wrócić do aktywnego trybu życia :D
Widok z okna w moim biurze dzisiaj jest bardziej zamglony i deszczowy , ale też fantastyczny..a ja zamiast pracować często łapię się na tym, że spoglądam gdzieś w sina dal...i marzy mi się spakowany plecak..
ech...a urlop jak zwykle dopiero na jesieni ...
pierwszy występ :)
zdjęcie robione przez zaprzyjaźnioną osobę jednej z moich tańczących koleżanek :)
-------------------
06.07.2007
dzis czeka mnie ostateczne wymordowanie langolier a jutro
wymiana okien , wreszcie! koniec z oknami zawiązywanymi
na sznurek :) kolejny mały kroczek do stworzenia sobie
przytulnego gniazdka :) Koty znów się obraza.. obcy w domu
w końcu :P a potem już tylko my, jezioro, wiatr i...białe żagle :D
Wieje potężnie.. wiec zapowiada się wspaniale..
a i pogoda jest mało plażowa wiec można liczyć że nie zjadą się
tłumy radosnych turystów z poczuciem misji pozostawiania
wszelkich śmieci gdzie popadnie ;)
heh zero skupiania na pracy o tej porze ... wiec śpiewamy sobie
w biurze AZZURRO po włosku , na dwa chory - żeński i męski ,
w ramach dokształcania z okazji kontaktów z włoskim
inwestorem:)
Jak ja lubię piątki ! :D
----------------------
10.07.2007
Chciałabym się gdzieś wyrwać dalej :) Może jeszcze nie na
pełny urlop ale....parę dni, gdzieś gdzie jest zielono,
cicho, a rano budzi pianie kogutów :)
No ale na razie to tylko sfera marzeń :)
Za to w domu ooo! wreszcie mam nowe okna. przez cala
sobotę nie posiadałam praktycznie ściany zewnętrznej ,
hihihi, w życiu moje mieszkanie nie było tak dobrze
przewietrzone, teraz ciesze się nowymi oknami ,
które mogę uchylać na cała dobę
bez strachu ze koty mi się zapędza 10 pieter w dół ..
Niestety radość radością, a chęci do zrobienia czegoś
konstruktywnego ( czytaj koniecznego
i wymuszonego życiowo ) brak :)
Za to pogoda robi mi przysługę i jest chłodno i rześko ,
w sam raz na spacery i do siedzenia w pracy :P
Chociaz z drugiej strony...mmmmmm... po takim długim
spacerze wokół jeziora , milo by było zakopać się
w cieplutkiej pościeli z kubkiem kakao i dobra książką ..
z mruczącymi "potworami" obok.. ech... czas wracać na ziemie i ..do pracy..
miłego dnia :)
--------------------
16.07.2007
zepsuło nam się auto i nie mamy czym dojechać na trening.. buuuu... nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło ;) nowe okna w domu dają rade, już po 11 zaczyna się robić normalnie, niemniej jednak inwestycja w wentylator bardzo by się przydała..Upały idealne do siedzenia nad woda w jakimś cieniu drzew ..wczoraj wracając z żaglówek, odkryliśmy rewelacyjne miejsce..na dom... co prawda do jeziora dalej, ale obok wielki las, mila okolica..a przede wszystkim wszędzie blisko i do pracy i na treningi...
ech... ciekawe ile kosztowałby większa działka i czy dostałabym kredyt?
pewnie prościej byłoby kupić dom do remontu.. bo zawsze można w nim pomieszkiwać a pieniądze ze sprzedaży mieszkania piechota nie chodzą..
wszystko to jedynie sfera marzeń i pobożnych życzeń , ale nie mam zamiaru się hamować :) w końcu to mój pamiętnik , wiec gdzie mam sobie marzyc jak nie tutaj ? :)
oj ruszyło mnie to :) od dawna nie trafiłam na nic takiego , tak to jest jak się jeździ głównymi drogami, a wczoraj postanowiliśmy zrobić sobie powrót przez opłotki :) posiadanie swojego miejsca na ziemi ... hmmm....
chyba jednak przejadę się tam jeszcze raz i sprawdzę cenę ziemi .. pewnie przydałoby się pójść do urzędu i sprawdzić plan miejscowy, ale taki konkretny plan dodaje nieco skrzydeł..
albo je podcina kiedy słyszy się cenę :)nic to, póki jej nie uslyszalam i nie dowiedziałam się że tam już nie ma
co kupić i gdzie się budować mogę bujać w obłokach i marzyc o DOMU
ech.. wreszcie znów mogłabym mieć psa.... :)
-------------------
18.07.2007
Niestety z powodu upału, napuchły mi znów nogi :(
Całe, razem z udami :( na szczęście nie puchną mi jeszcze ręce.. Waga pokazuje zatrważający poziom płynów komórkowych, czy jak to się tam nazywa, przestałam sie mieścić w tabelce w górnych dopuszczalnych normach :( .heh , miałam iść do lekarza z wynikami... teraz pewnie mnie przyciśnie i pójdę wreszcie :) W pracy mamy "Majorkę" większość w klapkach, spodenkach i pseudo koszulkach ;)
Padła propozycja zakupienia baseniku i fontanny oraz przerw na drinki z palemka ;)
Chociaz jeszcze nie dotarło do nas słońce ( mamy okna od wschodu , przez południe aż po zachód, a projektanci siedzą po zachodniej stronie ), już powoli czujemy jak upał dyszy nam na karku, na szczęście ciut wieje, wiec przez otwarte okna w przeciwieństwie do wczorajszego dnia wpada trochę świeżego powietrza. Urok nowego biura bez klimatyzacji :P
no ale cóż.. skoro dyrektor generalny skwitował nagabywanie o zakup klimy zdaniem "upały się kiedyś skończą" nie pozostaje nam nic innego jak zaakceptować swoja niska wydajność w pracy i robić wszystko 3-4 razy wolniej :P istnieje cień nadziei ze klimę dostanie chociaz serwerownia, w końcu to cywilizowany kraj europejski ;) , bo na razie wszystko się wiesza, a jak wiadomo sprzęt komputerowy
jest czuły na przegrzewanie, istnieje cień szansy że ta klima przyjdzie ..ZANIM się serwer całkowicie stopi
(w pomieszczeniu serwera ponad 40 stopni) ale nikt w to nie wierzy :)
pozostaje wiec poszukać wśród pracowników z małymi dziećmi jakiś gustowny basenik w kotki lub żabki :P
z biurowej Majorki , pozdrawiam Sar :)
--------------------
20.07.2007
koty rozłożone są w najdziwniejszych pozach w najdziwniejszych miejscach mieszkania , niestety przy tych upałach nie wyrabia tylko uchylenie okien ...
mieszkam pod samym dachem i żar który z niego leci w nocy jest nie do wytrzymania, nawet spanie nago niczego nie rozwiązuje ;/
próbowałam już zamykać koty na godzinkę w łazience żeby przewietrzyć mieszkanie ale być może przewietrzanie całonocne dałoby jakiś rezultat :(
nie mogę jednak kotów zamknąć na noc w łazience, bo to pomieszczenie w blokach zwykle nie grzeszy przestronnością, a koty jak wiadomo prowadza nocne życie :) ech. .lasuje mi się mozg od tego gorąca, wiec idę, może zanurzę się w zimnej wodzie pod prysznicem i przez moment odzyskam zdolność do ruszania się.. bo co do myślenia.. to zwoje już się dawno przegrzały i stopiły ;)
-----------------
24.07.2007
Ciśnienie szaleje , a razem z nim mój organizm..Troszkę zwlekałam z telefonem do lekarza i..... trafiłam na urlop, wiec wizyta dopiero w sierpniu, a u endokrynologa , w ogóle we wrześniu, co prawda i tak niezłe bo wynika to tylko z urlopu... moja mama leczy się - za obowiązkowe składki płacone przez całe życie
i przyjmą ja dopiero w listopadzie... ja chodzę prywatnie ..Wracając do ciśnienia.. dzisiaj ..dzień dobry migreno ..Mądry lekarz powiedział mi, że powinnam iść do szpitala w trakcie migreny i wtedy zrobić sobie badania, bo inaczej nigdy w życiu nie wyjdzie co mi się dzieje i od czego...powiedział mi to rok temu
jak mnie zabrali do przychodni w środku pracy, bo byłam lekko zielona. heh, ja i szpital... oczywiscie zaparłam się zadnimi nogami i nie zgłosiłam się na oddział...pomimo skierowania ...
wiem, ale ja jakoś średnio mam zaufanie ..To przykre ale wychodzi na to że w każdej dziedzinie
z jaka się człowiek styka powinien mieć przynajmniej ogólną wiedzę ( czasem nawet to nie wystarczy) bo trafić na partacza jest o wiele łatwiej niż na fachowca... a przecież znam tylu porządnych ludzi ,którzy świetnie znają się na swoim zawodzie.. nie wiem skąd bierze się cala reszta...
Chyba trochę marudzę :) Normalne przy migrenie .. Zasadniczo teraz jedyne co przecięło by ten potok to jakieś mile zacienione miejsce nad jeziorem , hamaczek, lekki wiaterek i ukochany kocyk..
i tak mogłabym przespać cały dzień... nawet znam takie miejsce.. hangar naszego klubu żeglarskiego ...
no tak. ale halo ..mamy dzis wtorek :) Co nie znaczy że jest źle, słońce nie doszło w biurze jeszcze na naszą stronę a podmuchy wiatru wzmaga wiatrak ustawiony w oknie, lekki szum i można zamknąć oczy i myśleć, że jest się na plaży ..
o tak....
---------------------
25.07.2007
dziś już bez żadnych dodatkowych sensacji, a pogoda znów ciągnie w kierunku rozmarzenia i totalnego odpłynięcia w obłoki , wiec bez skrupułów się poddaje temu uczuciu :)
takie małe okrąglutkie cudo mi się marzy :(zdjęcie www.dogomania.pl forum buldogi francuskie - przez właściciela psa)
czyli buldożek francuski :) różne rasy mnie urzekły, pałam niezmienna miłością do cocker spanieli angielskich ( zwłaszcza czarnych podpalanych) ale jako współlokatorka dwóch persów , szczerze mówiąc mam
serdecznie dosyć kudłatych zwierząt hihihii. Niezaprzeczalnie są piękne, z imponującym futrem, mięciutkie do miziania, etc..Wymagają jednak sporo pielęgnacji, systematyczności a i mieszkanie utrzymać bez kudłów to już wyższa szkoła jazdy :) Ja wciąż planuje usprawnienia w tym względzie ale jak na razie przegrywam te nierówną walkę :) Na szczęście mieszkanie mam tyko dla siebie i mogę sobie pozwolić naeksperymenty ;) Niestety czekają mnie mimo wszystko radykalne zmiany, bo zaczęłam chodzić w szkłach kontaktowych
i nawet drobinki i niteczki doprowadzaj mnie do szalu :) Tu następuje zderzenie mojego zamiłowania do porządku z totalnym brakiem zamiłowania do sprzątania HEHEHE Ale w marzeniach mogę sobie pozwolić na absolutnie wszystko :)
Długo się zastanawiałam nad rasą i prawdę mówiąc wciąż "prześwietlam" buldożki. Cały widz polega właśnie na tym, że przy rasowym psie trzeba bardzo uważnie dobrać jego charakter do własnych
oczekiwań i trybu życia , bo rasowce są mocno wyspecjalizowanymi psami.Niewykluczone, że kiedy już zdecyduje się na psa, skończy się tym, że podaje do schroniska :D Tak jak ostatnim razem :)
Nasz Astor był najukochańszym psem na świecie, niestety w wieku 17 lat pożegnał się z nami :(
Teraz bardzo nam brakuje psa, ale jak żyje się z psem przez 16 lat ( wcześniej też były psy wiec w sumie dluzej) to dobrze się wie, ile z tym wiąże się obowiązków, problemów, ile odpowiedzialności..
wiec ....dokładnie się stara przystosować tak żeby psu było dobrze, bo nie oszukujmy się..dobrze się wie ile pies wnosi do życia miłości :D
Kocia miłość jest cudowna , przywiązanie okazywane mruczeniem, delikatnym mizianiem długimi wąsiskami czy "udeptywaniem" jest nie do podrobienia , no i te wielkie głębokie oczy, którymi persy
tak lubią się wpatrywać po to by delikatnie je mrużąc kiedy się na nie spojrzy powiedzieć "kocham Cie" całym swoim kocim jestestwem :)
Psia miłość jest zupełnie inna. .i tak naprawdę ja uzależniona jestem od obu jej rodzajów :)
---------------------
29.07.2007
Dzisiaj poszłam po jedzenie dla kotów i skusiła mnie magia wyprzedaży ;)
Za niewielkie pieniądze kupiłam lniane spodnie, bluzę ( uwielbiam len ), tunikę , fikuśny top pasujący klimatem do tańca brzucha i dwie pary klapek, których mi nieziemsko brakowało w te upały...
Zadowolona wróciłam do domu :) Zaczęłam przymierzać i przed lustrem rozjaśniła mnie błogość nieziemska, bo wyglądam rewelacyjnie :D Pewnie ze do patyczaka mi daleko , ale.... myślę, że mogę sie wreszcie komus podobać , a przede wszystkim podobam się sama sobie ! :D
No i mi się tak fajnie uśmiecha, bo widzę w lustrze ładną dziewczynę :D
Kurczak, warto, naprawdę warto :D
Naprawdę uwielbiam mieć 33 lata :D Czuję, że w moim życiu panuje harmonia i akceptacja, lubię takie dni :) Bo oczywiscie każda z kobiet wie.. potem nagle przychodzi okres.. hihihi i wszystko jest złe wstrętne i nadaje się do zamordowania natychmiast hahahaha :D
Na razie pławię się w szczęściu, niech żyją premie w pracy !
Jak mawiała Marylin Monroe - pieniądze szczęścia nie dają - dopiero zakupy ... hihihihi !
buziaki!!!!!
-------------------
01.08.2007
Ja chcę doKrynicy!
Pogrążam się w marzeniach .. ale cóż się dziwić jest środek lata, wszyscy na urlopach.....
W zeszłym roku w październiku pojechałam z przyjaciółka do...sanatorium...
Śmiejcie się ;) wszyscy moi znajomi brehtali , że będziemy bawić się wśród podstarzałych amantów ...tymczasem urlop okazał się rajem!
Pomijam walory okolicy, nasze wycieczki , ogniska, etc... to zawsze w górach :)
Samo sanatorium jednak uzależnia :) Uśmiechnięta obsługa, traktująca człowieka jak pępek świata, zabiegi po których mój umęczony kręgosłup od codziennego wysiadywania przy komputerze oddycha z ulga,
i nie tylko kręgosłup , ale cały organizm ,traktowany po królewsko ,ech.....
Jestem wielką miłośniczka i zwolennikiem medycyny naturalnej - wiec za dużo nie muszę się rozpisywać - dla mnie raj na ziemi :) W dodatku niedaleko konie i mogłam jechać z moimi puchatymi kulkami :)
No i koncerty orkiestry zdrojowej, owszem nie każdy musi się nad nimi rozpływać ale ja lubię muzykę poważną na żywo :) Swego czasu parę lat śpiewałam w chórze politechniki ..
Dziś wbrew wszelkiemu rozsądkowi weszłam na stronę Krynicy Zdrój i fala wspomnień mnie dopadła.. ech.. oczywiscie mój urlopik zeszłoroczny był całkowicie prywatny i się na niego zrujnowałam że tak powiem :P
Niestety w tym roku nie mam się z czego zrujnować:( a bardzo by mi się przydała ciepła borowinka na kregosłupik po "świeżym" wypadku samochodowym ..( mieliśmy wypadek rok temu, zaraz po tym jak wróciłam z Krynicy, jechaliśmy lewym pasem, gdy nagle tuż przed nas wyskoczył z zapchanego pasa dostawczak ... żyjemy dzięki refleksowi brata który prowadził, ostro hamował i wjechał celowo w barierki energochłonne dzięki czemu dostawczak zmiótł połowę naszego auta, ale ominął mnie... miesiąc leżałam i nie mogłam normalnie funkcjonować, lekarze rozkładali ręce i słyszałam "tak już panią będzie boleć"...dopiero zaprzyjaźniony, sprawdzony i dobry masażysta- kręgarz postawił mnie na nogi , ba róciłam do pełnej sprawności :) )
oj... jęczy moja dusza jęczy..... idę sobie jeszcze pooglądać przynajmniej panoramę ....
------------------
08.08.2007
Beskidy to moja miłość , co prawda w samej Krynicy nie byłam ale całkiem niedaleko :) Wystarczy żeby nasycić się widokiem pól, lasów i strumieni, gospodarstw rozsianych , łemkowskich chat, drewnianych stodółek i przydomowych ogródków z malwami, słonecznikami, kapustą, marchewką i przerośniętym koprem :) Brodate kozy, łaciate krowy i piejące koguty też są niczego sobie ;) Po prostu kocham wies... a jeszcze kiedy oprócz lasu trafia się choćby 'większa kałuża" to już pełnia szczęścia :)
Ugoszczeni tak ze chwilami naprawdę już nie mogłam więcej jeść hihihihi ,
Naprawdę wypoczęłam i wróciłam z nowymi silami :)
------------------
20.08.2007
Zdjęcia z urlopu :D
Byłam w Jastrowiu - to niedaleko Bornego Sulinowa ( Poznań, Pila), na obozie treningowym
Przepiękna okolica, którą niestety podziwiać mogłam w przelocie , ponieważ większość czasu zajmowały nam treningi ( średnio 5 godzin dziennie)
Jedzenia było dużo i bardzo smacznie, a z racji intensywnych treningów nie starałam go ograniczać :)
Zdjęcia są autorstwa naszych trenerów - Sensei
oikolica
Mnie można rozpoznać w prawym górnym rogu po żółtym pasie, który nosze już od roku, bo ciągle się nie mogłam nauczyć prawidłowo wysokich padów z powodu dzikiej paniki :D ale na obozie widzę, że i tak zrobiłam duże postępy . Na macie Sensei ćwiczy z moim bratem :)
a to właśnie są "loty" które napawają mnie niepokojem ;) co prawda robić, już je robię, niestety wciąż kiepsko, zwłaszcza przez lewą rękę , co skutkuje radośnie poobijanymi różnymi częściami ciała :D
jeszcze trochę ładnej okolicy oraz dowód na to że nie samymi treningami człowiek żyje ;) :P
----------------------
23.08.2007
nie pamiętałabym jak się nazywam, ale muszę podpisywać się na rysunkach , zagoniona jestem i schetana za chwile padnę na pysk i nie wstanę :) w pracy jestem od 7 do 21 ;/ nie cieszy mnie nawet tygodniowa przerwa na obóz treningowy z aikido , bo miał być to dwutygodniowy urlop po zakończeniu projektów..niestety nie ja jestem jednostka decyzyjna ale przynajmniej nie muszę sobie zarzucać braku organizacji i umiejętności rozmawiania z klientem :P
niemniej jednak zaglądam tu rzadko bo już mi czasu nie starcza, w mieszkaniu coś się zaległo, wiec dla bezpieczeństwa drepcze tylko dwoma utartymi ścieżkami -drzwi -komputer- łóżko- łazienka :)
Koty obraziły się śmiertelnie, zarzucając mi brak czasu , zbyt krótkie mizianki
i brak wspólnej zabawy oraz miskę bez przysmaków tylko ze zwykłym żarciem :P
Za to założyłam sobie konto z funduszem inwestycyjnym i majaczy mi się jakaś wreszcie własna działka :) Możliwe że za lat 10, ale przynajmniej się majaczy
Po drodze wypadałoby zrobić jakieś podyplomowe studia rolnicze - bo to oczywiscie ma być siedlisko - niestety mój wybrany kierunek Hodowla koni , jest koszmarnie drogi , nie bardzo sądzę że hodowla kur
która w porównaniu jest za bezcen , mogłaby mi to zrekompensować :) Chociaż skądinąd lubię te zwierzątka nawet jeśli srają na trawnik, bo pianie koguta jest najmilszym dźwiękiem na świecie :) Na razie jednak będę karkołomnie usiłowała dożyc do pierwszego przez kolejne 3 miesiące , bo jeszcze spłacam nowe okna a fundusz już żłopie kasę :P
Prawdopodobnie wygrana w totka wiele zmieniałby w moim życiu, niestety w zabieganym dniu zapominam nawet wysłać kuponiku za jeden zakład na chybił trafik :)
--------------------
19.09.2007
Pamiętacie jak niedawno pisałam ze marzy mi się psiak?
hihihihi no to już mi się nie musi marzyc :)
Co prawda zmieniłam rasę, bo rasowe buldożki na żywo, już tak bardzo mnie nie ujęły i wróciłam do marzeń z dzieciństwa....
No i zamieszka u mnie za miesiac czarny podpalany cocker spaniel angielski!!!!
Maluch ma teraz 3 tygodnie :) za 2 wybieram się z wizyta do Hodowli , poznać chłopaka na żywo , a z początkiem listopada , kiedy skończy już te minimum 8 tygodni mam nadzieje zabiorę go do domu :)
Szaleje z radości... możliwe że moje szaleństwo nie potrwa zbyt długo...
w czwartek wracają rodzice, chociaz ze sobą nie mieszkamy, jednak jakoś zawsze jest to jednostka decyzyjno - orzekająca .. wiec możliwe że mnie zabija, zagarną psa.. a ja jeszcze po śmierci będę spłacać za niego raty ... ;)
Tak wiec pełnia szczęścia trwa :) Oczywiscie nie była to decyzja podjęta pod wpływem chwili... , dość sporo przemyśleń , jeszcze część z zeszłego roku, wybrane psie przedszkole... związek kynologiczny..., milion konsultacji z Hodowcami, właścicielami rasy
i ... znawcami stosunków psio - kocich :)
teraz mogę spokojne oddawać się błogiemu szczęściu.. przeplatanemu z panika...
niech żyją premie ! ha!
--------------------------------
27.09.2007
Jeszcze cały czas w psiej euforii... a już następna sprawa rozbudza moje emocje :)
Znalazłam tanią działkę - taką o jakiej marzyłam - blisko lasu, z dala od tłumów duża.. oczywiscie ma też swoje minusy ;) Jest na niej mały drewniany domeczek rekreacyjny :)
Więc się rozmarzyłam na całego ..bo stać mnie by było na kredyt ... fajnie pomarzyć o własnym kawałku ziemi :) Minusy są na tyle spore ze prawdopodobnie się nie zdecyduje :) Ale co tam! Marzen nikt mi nie zabierze , a właśnie dzięki nim czuje się właśnie posiadaczką ziemską kawałka pola i lasu hihihihi
Wczoraj odebrałam pierwsze pieniądze za fuchy, jednak pies mnie mobilizuje niesamowicie :) Ciesze się jak dziecko i czuje że odmłodniałam :) Czas spędzam na szukaniu rzeczy do wyprawki.
Za dwa tygodnie jadę do hodowli wybrać ostatecznie szczenie :)
Czekamy z Hodowczynią aż trochę podrosną, bo chłopak ma być na wystawy :) , zobaczę do którego zapuka mi serduszko :) Mrmrmr...
Rodzice wrócili z wakacji z taka ilością grzybów.... mniam....
-------------------
11.10.2007
Pies- już w niedziele jadę po tego mojego ukochanego jedynaka , wszyscy się śmieją że zamiast podpalanego psiaka zakocham się w złotej suczce.. cóż... niezbadane są wyroki losu :) Nie wiem tylko jak się doczekam do urodzin bo to dopiero wtedy młody przyjedzie do mnie do domu :) W końcu swoje przy mamusi musi wysiedzieć , żeby był zdrowym i radosnym pieskiem :)
Miejsce na ziemi - niebezpiecznie jest marzyc, działeczka okazała się bardziej idealna niż wynikało to z pobieżnych oględzin i teraz z obłędem w oczach ,w każdej chwili spodziewając się jakiegoś kataklizmu , który nagle oddzieli mnie od realizacji , biegam po bankach szukając odpowiedniego kredytu :)
Istnieje prawdopodobieństwo że stanę się "posiadaczem ziemskim" :D!
Alergia- nigdy nie może być za różowo ;/ Okazało się, że mam potężną
alergie na swoje koty . W związku z tym podjęłam mężną decyzje że przechodzę na dietę antyalergiczna, oraz odczulanie. W domu Sajgon, pozbywam się dywanów i wszelkich tekstylii, jakieś generalne
segregacje i zmiany żeby jak najprościej można było przejechać całe lokum mopem ..bo na kurz też mam potężne uczulenie...
Tyle w telegraficznym skrócie :) Idę sobie biegać dalej i załatwiać sprawy :) Ach, jaka piękna jesień jest w tym roku!!!!
------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz