27 czerwca 2010

W roli głównej :)


Słońce wyszło i umożliwiło nam dojazd do naszych leśnych ostępów, w które udaliśmy się niezwłocznie w celach regeneracyjnych. Jak zwykle stałe elementy naszego SPA czyli upuszczanie krwi przez komary, koszenie i grabienie trawy, oraz leżenie pod orzechem ( który w tym roku będzie miał 3, słownie trzy, orzechy - deszcze urwały wszystkie kwiaty i nic na nim nie dojrzewa ).
Na grządce kwiatowej - coś rośnie, zachodzi jednak obawa czy zdąży urosnąć przed zimą, bo coś mu ciężko idzie ...

W ten weekend pomęczył mnie też talent fotograficzny i postanowiłam spróbować się z elementami żywymi. W tym wypadku - BARDZO ŻYWYMI. :) Zrobienie zdjęć spanielowi, przy pomocy komórki graniczy z cudem. Zawzięłam się jednak i kilka niewyraźnych cudów mi wyszło :)

Dziś jednak w roli głównej ani nie Domek, ani nie Mundek.. ale OBIEKT NIEBIESKI napawający mnie zachwytem niezmiennym odkąd dorwałam go w swoje łapki czyli prześliczna torba od OLQA z Przytuliska pod wiązami

Przy okazji miałam niezmierną przyjemność, przy przepysznej herbacie w wielkim dzbanku ( ach! ) poznać się z Olqą osobiście i oprócz herbaty skosztować jej wspaniałego poczucia humoru :D Pozdrawiam Cie serdecznie !!!!!

23 czerwca 2010

Jak się nie ma co sie lubi to się lubi co się ma ;)

Kiedyś na pewno będę miała oczko wodne, ba, staw a nie żadne tam "nędzne " oczko ,a może całe jezioro o ! ;)
Teraz delektuję się tym że jednak coś rośnie na balkonie :) Różne przymiarki do łąki w doniczkach w dalszym ciągu jeszcze nie dają efektu na którym mi zależy :) Zacieram ręce bo w domu już przyjmuje się bluszcz haha! Może efekt łąkowy będzie to nie do końca ale na pewno zarośnie :)

Na Kupałę jak widać paprocie mi "zakwitły" ;) Bluszcz przewiduję od przeciwnej strony niż widoczek :) Pokażę jak zarośnie - teraz nie ma co oglądać, mój blok do szczególnie pięknych nie należy ... chociaż..
Na szczęście uciekając z blokowiska, mam niedaleko klimatyczne miejsce, gdzie i na spacer o każdej porze i wieczorem posiedzieć można :)

06 czerwca 2010

Szklanka pełna do połowy

Zaznaczam że dzisiaj jest trochę rocznicowo, bo 1 czerwca stuknął roczek mojego bloga :)
Niestety perypetie zawodowe przygniotły mnie na tyle, że nie miałam siły pisać w Dzień Dziecka. Dopadł mnie pesymizm, że wszystko się odwleka, ja nie dość, że nie idę do przodu to się jeszcze cofam... wiecie jak to jest..
Trudno jednak długo pozostawać w takim stanie, kiedy ma się takich wspaniałych przyjaciół! No i mam swoje wymarzone miejsce na ziemi...

Prawda jest taka że ta szklanka już w połowie jest napełniona :)

To prawda , nie mamy jeszcze domów... ale mamy już piękne widoki z okien!
Widok z okien przyszłego domu mojego brata( w oddali na wzgórzach widać wyraźnie kościół i wiejskie zabudowania - niestety moja komórka widzi to inaczej :P ) :

Widok z okien mojego przyszłego domu :D

Wsiowe prace płyną sobie spokojnym rytmem. Podlewanie grządek, koszenie trawy... już jedna dziesiąta koszenia za nami.. został nam jeszcze tylko cały hektar :D Za to studnia ma już full serwis i doczekała się korby :)

Upał nieziemski nastrajał do podlewania, najchętniej siebie :)

Najcudowniejsze jednak jest to że mogę wyłożyć się na trawie pod orzechem... i po prostu być ...