01 lipca 2009

Narodziny siebie



Kiedy odważyłam się uchylić drzwi oślepiło mnie słońce. Powoli, z przerażeniem zorientowałam się że stoję na wąskiej skalnej półce przyklejona do grubego,starego muru, jedynego oparcia w olbrzymiej przestrzeni. Bałam się spojrzeć pod nogi, pewna ziejącej tam przepaści, uczynić choćby krok. Brakowało mi tchu, zagarniało mnie uczucie paniki, a potem złości na siebie samą za opuszczenie bezpiecznego więzienia za murami. Nie widziałam drogi ani możliwości ruchu, rękami mogłam wyczuć jedynie chropowaty kamień, który nagle stał się jedynym przyjacielem. Nigdzie jednak nie było drzwi, ratunku i powrotu. Nagle powietrze zaczęło migotać, powiał wiatr uderzając w twarz zapachem i delikatnymi latającymi ziarnami dmuchawców w które przemieniają się kwiaty mleczu. Nieśmiało odwróciłam głowę w kierunku światła. Zachwiałam się, straciłam równowagę i ześlizgnęłam się ze skały.
Kilka centymetrów poniżej wyczulam stopa soczysta zielona trawę, miękką jak dywan. Zachłysnęłam się radością, jasnością, pięknem, ale kiedy odwróciłam się mur i skały zniknęły. Była tylko przestrzeń.
Przyzwyczaiłam się już do kolorów, faktur, dźwięków, które wcześniej znałam jedynie z opisów. Teraz mogłam smakować ich w rzeczywistości, wszystkimi moimi zmysłami. Rozglądając się nieco bezradnie i kręcąc się to tu, to tam natrafiłam na polną, piaszczysta ścieżkę. Pociągnęła mnie za sobą, sama przywołując moje stopy. Odeszłam w kierunku majaczących na horyzoncie wzgórz i lasów.




#####

dokąd prowadziła scieżka - o tym innym razem ..

zdjecie ze strony :
http://www.gmina-klucze.pl

1 komentarz:

  1. Ciekawa historia ...Bardzo osobista...Ale z dobrym zakończeniem, jak myślę bo planów masz masę i z poprzednich postów wynika, że juz jest ok
    Czekam na wieść dokąd prowadziła ścieżka i serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń