12 października 2009

Bursztyn

We wrześniu  stuknęła nam 6 rocznica mieszkania razem –  mój ukochany kot Bursztyn.
Bursztyn to spełnienie moich marzeń o kocie perskim , chociaż sam tak stricte rasowym kotem nie jest . Pewnego pięknego dnia , kompletnie nie znając się na kocich rasach , hodowlach i rodowodach , zadzwoniłam pod numer z ogłoszenia i zapytałam o perskie kociątko. Przewodnikiem był mi artykuł w gazecie kobiecej – z perspektywy czasu, mogę ocenić kompletnie nierzetelny i wprowadzający w błąd – w kwestii kocich rodowodów.
Żyłam w przekonaniu , że rasowe koty w przeciwieństwie do rasowych psów – rodowodów posiadać nie muszą , jeśli nie chce jeździć z kotem na wystawy. Nic bardziej mylnego.
Umówiłam się przez telefon , w przekonaniu, że rozmawiam z Hodowcą , zamawiając sobie czekoladowego persa … Kiedy tydzień później przyjechałam po kota , okazało się ze trafiłam nie do Hodowcy ale do pośrednika , handlującego zwierzętami – proceder zapewne dochodowy , bo nowo wybudowany dom jeszcze pachniał farba. Moje kocię darło się wniebogłosy , zamknięte samo w łazience, a ja „uprzejmie” zostałam przyjęta w wiatrołapie, na starym fotelu. Wepchnięto mi na kolana coś nieokreślonego koloru , co natychmiast przykleiło się do mnie wręczono papier będący rzekomo umowa kupna sprzedaży ( poza moim imieniem i nazwiskiem oraz treścią umowy nie figurowało tam nic absolutnie na temat hodowcy , sprzedającego ,etc ) . Powinnam wówczas stanowczo kota zostawić i wyjść, nawet kocię nie bardzo mi się podobało, a moje marzenia o przyglądaniu się kociej rodzinie i wybieraniu „swojego” domownika prysły jak banka mydlana, ale nie mogłam. Nie było mi nawet żal tego nieszczęśliwego zwierzaka , było mi głupio, bo przecież to ja się nie dopytałam wcześniej, już się umówiłam, narobiłam kłopotu, bo to kocię skądś trzeba było przywieźć ( ponieważ termin odbioru przesunął się o dwa dni , podejrzewam ze kot przesiedział ten czas sam w tej łazience ). No niestety łatwo robi się mnie w konia i oszukuje, chociaż od tamtej pory myślę ze już się trochę nauczyłam. Odjeżdżając „uprzejmy” pan przyjmował kolejnego klienta dla odmiany w garażu gdzie w kartonowy pudle piszczały małe rzekomo spaniele i małe rzekomo jamniki.
Miałam na tyle świadomości, że nie żądałam już, aby moje kocię wyrosło podobne do persa, a co do koloru żyłam w przekonaniu „że mój kot się wybarwi czekoladowo” dopóki nie trafiłam na Planetę Persję . Rzeczywiście się wybarwił- jest pięknym kruczoczarnym kotem .
Na szczęście Bursztyn wyrósł na pięknego, zdrowego kota.
Jako małe kociątko


Tutaj rosły młodzieniec


Nasze wspólne wypady do hangaru na żagle

Dorosły kocur – zdjęcie z naszych wspólnych wakacji w Krynicy


Trochę o pseudohodowlach i trudnym wyborze
Przez wiele lat po tym wydarzeniu z przekonaniem agituję by nie kupować zwierząt od handlarzy, pośredników i pseudohodowców, nie dać się nabrać na brak rodowodu i rodowodowych rodziców. Ja akurat trafiłam dobrze - mój kot nie ma problemów psychicznych ani zdrowotnych, co może się zdarzyć, bo kryjąc zwierzęta bez papierów –czyli nie znając pochodzenia kotów, często się zdarza, że są ze sobą spokrewnione.
Jest jednak druga strona medalu, bardzo smutna, o której przekonałam się „wchodząc w rasowy koci świat”.
Pseudohodowle, to zwykle okrutne rozmnażalnie, a nawet jeśli zwierzęta są w nich dobrze traktowane, zdecydowanie warto ominąć takie miejsca, nie kusząc się na niższa cenę - bo dlaczego płacić za psa/kota bez udokumentowanego świadectwa rasy – kundelka można przygarnąć za darmo. Niestety wybierając na szybko hodowlę z „prawdziwego” zdarzenia, zarejestrowaną, z rasowymi ( rodowodowymi ) zwierzętami, możemy naciąć się równie koszmarnie… Wystawy to często dla wielu targowisko próżności, gdzie ludzie przed sobą konkurują, a dobro zwierząt jest pustym frazesem. Chore zwierzęta „zaleczane” na środkach medycznych – byle pięknie wyglądały i zdobywały tytuły, bez badan, zaniedbane stado w domu, bo dba się tylko o aktualnie wystawiane osobniki.. Nadprogramowe mioty, nie zgłaszane nigdzie i sprzedawane bez rodowodu , na inny numer telefonu niż oficjalny…
Niestety ludzka chciwość i traktowanie zwierząt przedmiotowo nie znika automatycznie przy wpisaniu się w oficjalny rejestr hodowli.
Zdobywanie tej wiedzy było dla mnie trudne i przykre, bo przez wiele lat wszyscy hodowcy wydawali mi się kryształowymi ludźmi i miłośnikami zwierząt, a ja święcie wierzyłam że hasło rasowy =rodowodowy ciągnie za sobą dbałość o czworonożnych podopiecznych.
Dla tych, którzy tak jak ja mają marzenia o posiadaniu psa/kota o konkretnym wyglądzie i konkretnej rasy – mam kilka rad.
Trzeba pamiętać o tym, że najgorsze przykłady zawsze roznoszą się najgłośniej, są najbardziej efektowne, pomimo to jest wielu ludzi, którzy naprawdę kochają swoje zwierzęta, są wspaniałymi Hodowcami, uczciwymi ludźmi i warto ich szukać.
Na mojego Mundka czekałam ponad rok, było warto, trafiłam na wspaniałą Hodowczynię.
Po pierwsze- poznajcie rasę, jej zalety, jej wady, wzorcowy wygląd ( żeby nikt Wam nie wmówił, że np. istnieje rasa York miniaturka… ), skłonności do chorób, jakie podstawowe badania powinni mieć rodzice, w jakim wieku i jakiej kondycji wolno sprzedawać młode.
Po drugie – szukając Hodowcy porozmawiajcie z nim , odwiedźcie go w domu , to ktoś kto będzie Wam pomagał radą i z którym będziecie utrzymywać kontakt przez całe życie zwierzęcia, wiec warto aby to był ktoś z kim nadajecie na tych samych falach. Dajcie się mu poznać – jeśli to jest osoba godna zaufania, zależy mu na tym, aby poznać przyszłych opiekunów swojego malucha. Zobaczcie czym karmi swoje zwierzęta, w jakich warunkach mieszkają ( kojec, mamę, rodzeństwo, pozostałe zwierzęta w hodowli .. )
Po trzecie – dobrze przeczytajcie sobie o organizacji w jakiej zarejestrowany jest hodowca, jakie dokumenty powinniście otrzymać w dniu odbioru zwierzęcia.
Decydując się na kupienie zwierzęcia pomimo wszystko z niepewnego źródła , podejrzanej hodowli, tudzież w typie rasy, bez rodowodu, wszelkie powyższe warunki, zdecydowanie należy sprawdzić również- poza dokumentami, bo tych nie dostaniecie w takim miejscu, chociaż warto zadbać o odpowiednia umowę. Najlepiej nie kupować chorego, zaniedbanego, ze złych warunków … płacąc za zwierze „ratując go” z takiego miejsca, zwiększacie popyt i skazujecie jego rodziców na dalsze bezustanne rozmnażanie i ciężki żywot.
Na koniec - mała informacja- rodowód to koszt ok. 60-80 zl . Cena zwierzęcia, to nie papier, ale dobre warunki w jakich żyje ono i jego rodzice, to często także oplata za towar luksusowy – odpowiedni rodowód, utytułowani rodzice, marka hodowli, można jednak kupić również rasowe zwierze o mniej elitarnym pochodzeniu, za mniejsze pieniądze.
Nie dajcie się oszukać, replika ferrari wygląda często równie pięknie, ale pod maska jest coś zupełnie innego. Oczywiście zwierzę i tak kocha się bez względu na jego pochodzenie - ale warto pomyśleć jakie są konsekwencje kupowania u "rozmnażaczy" dla innych zwierząt - tych które zostają( obojętne czy są to rozmnażacze pod przykrywką jakiegoś związku czy nie ).
Nie wszystkich stać na nowy świetny wóz czy rasowego zwierzaka – auta kupujemy wtedy używane ( a nie kradzione ) a zwierzę możemy zaadoptować .
Przygarnięcie kundelka czy dachowca – to wspaniałe doświadczenie, chociaż trzeba się liczyć z bagażem jaki zwierzę ze sobą niesie i trzeba brać to pod uwagę, miłość jaką ze sobą niesie jest równie wielka jak ta od wyniunianego rasowego zwierzątka.
Jest również wyjście pośrednie- można adoptować rasowego zwierzaka, lub odkupić go z symboliczną sumę- tak do mnie trafiła Balbinka.
Zdaje sobie sprawę, że nie wszystkich przekonam do wartości rodowodu i dobrej hodowli.
Bez względu na to skąd jednak będziecie brali zwierze - wszystkie powyższe punkty warto zastosować..

2 komentarze:

  1. Święte słowa. Mam całą wolierkę pierzastych wyników eksperymentów "chotofcuf" od siedmiu boleści. Ludzie dla kasy zrobią wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też się z Tobą zgadzam, podpisuję się pod tym co napisałaś obiema rękoma.
    Z tym, że rasowego pieska dostajemy z metryką ( darmową !), a rodowód wyrabiamy dopiero gdy zarejestrujemy psa ( i siebie) w Związku Kynologiczny ( najbliższym miejsca zamieszkania).
    Roczna składka to około 60 zł, i wyrobienie rodowodu to też około 60 zł. Z tym, że jeśli nie myślimy o wystawach , czy założeniu hodowli to nie musimy nigdzie się rejestrować i wyrabiać rodowodu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń