Dostałam kolejny dowód na to, że nie musi być wszystko zaplanowane z góry i dopięte na ostatni guzik żeby się stawało. :)
Do późna w nocy razem z moja przyjaciółką i jej mama, snułyśmy zwierzenia, plany, marzenia i kobiece czary, w kuchni pełnej zapachów, gotowania i pieczenia.
To mój najbardziej magiczny wieczór andrzejkowy, kiedy przyjaźń otula uśmiechem, leczy i przegania wszystkie smutki.
::::)))))
OdpowiedzUsuńNic więcej nie wystukam ;)
A wróżby woskowe były?
OdpowiedzUsuńZazdroszczę!