Ma 1,5 miesiąca i jeszcze trochę pomieszka z mamusia , tatusiem i rodzeństwem :D
Potem zamieszka z nami ( chyba że stanie się jakiś kataklizm , ale w tym roku wyczerpaliśmy już pulę złych wiadomości ;) )
Przedstawiam Wam Killera Cat Małki *PL
:)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
zdjęcia zrobione przez Hodowcę
jaki słodziak!:) pewnie nie możesz się doczekać:)
OdpowiedzUsuńJakie cudo :)
OdpowiedzUsuńNo już sobie wyobrażam co będzie się działo jak go będziesz już miała w domu.
Pozdrawiam
Nie miałam pojęcia, że istnieje tyle ras, odmian i w ogóle kocich stworzonek:) Fajnie, że zdecydowałaś się przygarnąć tego jedynego słodziaka. Mój synuś dziś zaprzyjaźniał się z kocurkiem w domu dziadków, było to przesympatyczne spotkanie; nie sądziłam, że dorosły kot może być taki wrażliwy na płacz małego dziecka. Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńWygląda jak słodki pluszak :-) Killer- ale jaja! Mam nadzieję, że tylko dla myszy :-) Na pewno będzie gościł często na Twoim na blogu, będziemy sobie oglądać, jak rośnie. Buziaki :-*
OdpowiedzUsuńJeśli ten cudowny kiciuś jest oprócz kilerem serc kilerem myszy, to też TAKIE cudo bym przysposobiła :)
OdpowiedzUsuńCudne maleństwo!
OdpowiedzUsuńWyczochraj za uchem!
Hura!
OdpowiedzUsuńTo cudowne uczucie jak spełnia się marzenia, prawda?
Pewnie fruwasz wysoko w chmurach z wrażenia i odliczasz niecierpliwie dni do spotkania ;-)
Bardzo się cieszę, że serducho piknęło i cudowny Killerek będzie Twój.
Sarenzir, ja mam buraska-dachowca, serce piknęło mi do niego, bo ktoś go wyrzucił w grudniowe mrozy, cudny jest, ten mój Gustaw, a nigdy nie miałam kota, tylko psy. Pozdrawiam serdecznie, tak mówią, że najlepszym lekarstwem na żal jest następne zwierzątko do pokochania.
OdpowiedzUsuńŚliczny! Niech zdrowo rośnie i ćwiczy rozbawianie Cię! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSarenzir, cudowność mała z tego kociaka i widać że bystrzak, nudzić się przy nim nie będziesz :) Cieszę się, że lżej na serduchu. Ściskam :)
OdpowiedzUsuńNo to ja zachorowałam na takiego kociaka :))) Jestem włascicielka Maine Coona, a ten bedzie nastepny. To znaczy z tej rasy :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam bardzo za odwiedziny i komentarze, miło jest kiedy znajdują się towarzysze w smutku, ale jeszcze cudowniej kiedy można się z innymi podzielić swoja radością :D. Brytki zwróciły moja uwagę wcześniej, ale na dobre zakochałam się na ostatniej wystawie w Mysłowicach, wtedy zrozumiałam, że to właśnie koty brytyjskie, częściej przyciągają mój wzrok niż per i egzo ;) Zwłaszcza kiedy zobaczyłam finalistów wystawy ... Porozmawiałam o charakterze, poczytałam o rasie i.... wsiąkłam :))))
OdpowiedzUsuńBoziu, jaki mały cud! Czy jest coś piękniejszego od małego kotka? Te uszka, ogonek, mięciutkie łapusie. Miód i cukiereczek. Nie miałam nigdy przyjemności pomieszkiwać z brytyjczykiem, chociaż sporo kociąt nam się przez dom przewinęło. Ten egzemplarz wygląda po prostu niewiarygodnie fantastycznie. No, ale żeby zaraz killer...
OdpowiedzUsuńPodobno brytki to jest bardzo łowna rasa, może stąd to imię ;) Nie wiem jak się ma to do tego, że polować to musi nauczyć mamusia, bo jak nie to nic z tego ;) Mój pies też z myśliwskimi korzeniami, ale kaczki najchętniej ogląda w postaci gotowanej. To będą do siebie pasować hahahaah :))))
OdpowiedzUsuńłowna, łowna :))) latem co chwilę mam myszkę do zabrania. Kicia łapie, ale nie zjada, bawi się. Czasem z zabawą przesadza i mycha ucieka :)))) Będziesz zadowolona z brytyjczyka :))
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!
jaki słodki klusek :D
OdpowiedzUsuńszkoda że takie na zawsze nie zostają tylko rosną ;)
co do łowności brytków - może Jego Wysokość nie jest reprezentatywnym egzemplarzem ale szczurów to on się brzydzi, a robale łowi drąc ryja do człowieka: 'coś tam lata! fajne! złap kotu!'
CUDO!!! Brytek malutki! przepiękny!!!! Życzymy Wam taaaaaaaaaaaaaaakie całe mnóstwo szczęścia! o taaaaaaaaaaaaaaaaakie duże!!:)
OdpowiedzUsuńPuszysta kuleczka ...Piękny i jaki słodki skradł nie jedno serce :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńUśmiech ma jedyny w swoim rodzaju. Jak Kot z "Alicji w Krainie Czarów", Kot z Hempshire - chyba tak się nazywał? Po cichu zazdroszczę kociaka, ale zapewne przytargam się któregoś cudnego dnia, żeby obejrzeć go na żywo i pograć w koci-smoci-łapci :P
OdpowiedzUsuń