Z różnych względów ja byłam po cywilu, ale nie przeszkodziło mi to w chłonięciu turniejowej atmosfery i spotkaniu z przyjaciółmi z bractwa. Turniej w Będzinie odbył się w ostatni weekend. Mnie ze straganu przegoniła potężna burza, ale cała reszta, przetrwać ją musiała w swoich historycznych namiotach. Stęskniłam się za wyjazdami okrutnie i już następny wyjazd mam zaklepany, zapluty i nie do odpuszczenia ;)
30 maja 2014
26 maja 2014
Są pewne granice … :)
To juz nawet nie wiosna, a pełnia lata, chociaż do lata daleko. Wszystko rośnie jak na dopalaczach … oprócz moich grządek.. :P No nie, na grządkach z radością rosną chwasty i zeszłoroczne kwiatki .. :)))) Nie wiem co to za nasiona były no… :P Jak tak dalej pójdzie skorzystam z przepisu na żyzną glebę, całość zarzucę sianem, przykryję geowłókniną na dwa lata i niech dogorywają :P


W Niebieskim zrobiło się sielsko i anielsko, nie chce się wracać do miasta… Tym bardziej, że to moje ostatnie wolne dni… Pokonała mnie gospodarka naszego kraju, doprowadzona do rozpaczy przez naszych wielce światłych polityków. Sama też czuję, że jakoś nie dorosłam do obecnych drapieżnych czasów. Po dwóch latach wracam na etat. W dodatku do podstaw, bo będę zarabiać tyle co 15 lat temu po studiach. Wole jednak mimo wszystko to, niż kolejną korporację, w której szef będzie usiłował mnie zmuszać do oszukiwania ludzi i użerania się z przerośniętymi ambicjami niedouków. Być może istnieją jeszcze normalne korporacje, ale po ostatniej, człowiekiem małej wiary jestem w tym zakresie… Na opłaty starczy, a o resztę będę sie martwić później.




Tymczasem na naszej działce wytyczyliśmy granice. Wspaniały dąb który czuwa nad naszym domem, jest nasz! Czas najwyższy stawiać wreszcie płot, bo ostatniej niedzieli zastaliśmy piknikująca na naszej werandzie panią z wnuczką. Na pytanie co ona tu robi, w moim domu, pani beztrosko i bez żadnego zmieszania odpowiedziała “siedzę sobie, nie widać ? “. Nie przypominam sobie żebym zaczęła agroturystykę tudzież inny lokal publiczny prowadzić, więc z trudem, wyprosiłam obrażoną babę. No ale są jakieś granice dobrego wychowania. Mojego !

W Niebieskim zrobiło się sielsko i anielsko, nie chce się wracać do miasta… Tym bardziej, że to moje ostatnie wolne dni… Pokonała mnie gospodarka naszego kraju, doprowadzona do rozpaczy przez naszych wielce światłych polityków. Sama też czuję, że jakoś nie dorosłam do obecnych drapieżnych czasów. Po dwóch latach wracam na etat. W dodatku do podstaw, bo będę zarabiać tyle co 15 lat temu po studiach. Wole jednak mimo wszystko to, niż kolejną korporację, w której szef będzie usiłował mnie zmuszać do oszukiwania ludzi i użerania się z przerośniętymi ambicjami niedouków. Być może istnieją jeszcze normalne korporacje, ale po ostatniej, człowiekiem małej wiary jestem w tym zakresie… Na opłaty starczy, a o resztę będę sie martwić później.
Tymczasem na naszej działce wytyczyliśmy granice. Wspaniały dąb który czuwa nad naszym domem, jest nasz! Czas najwyższy stawiać wreszcie płot, bo ostatniej niedzieli zastaliśmy piknikująca na naszej werandzie panią z wnuczką. Na pytanie co ona tu robi, w moim domu, pani beztrosko i bez żadnego zmieszania odpowiedziała “siedzę sobie, nie widać ? “. Nie przypominam sobie żebym zaczęła agroturystykę tudzież inny lokal publiczny prowadzić, więc z trudem, wyprosiłam obrażoną babę. No ale są jakieś granice dobrego wychowania. Mojego !
12 maja 2014
Love is in the air
Kiedy pomyślę, że mogłam zrobić to już dawno, to aż się sobie dziwię, że coś co wydaje się takie oczywiste i proste teraz, wcześniej wydawało mi się nieosiągalne. Widocznie wszystko ma swój czas i miejsce i pewnych rzeczy nie da się przyśpieszyć… :) Do ostatniej chwili, tak naprawdę nie wiedziałam czy pojadę. Przegapiłam promocję na bilety, między połączeniami na przesiadkę miałam tylko 7 minut, co jak wiadomo na długiej trasie kolejowej jest wybitnie krótkim czasem, pogoda zapowiadała się wyjątkowo kiepsko i miałam wrażenie, że jadę tylko po to, żeby przejechać się pociągiem… Pomimo niesprzyjających okoliczności, moja determinacja sięgnęła zenitu, wsiadłam w pociąg i pojechałam na Dni z Wojskiem Polskim do 23 bazy Lotnictwa Taktycznego – do MiGów :)))))
Wyzwaniem okazało się jednak nie przesiadanie się miedzy pociągami, a dostanie się do autobusu jadącego na lotnisko :P. Trzeszczały w szwach, ledwo startowały,tak były przeładowane, ale dojechaliśmy :). W końcu po długim spacerze od autobusu dotarłam na lotnisko, tylko trochę spóźniona na część powitalną :) Nawet udało mi się znaleźć parę niższych osób przy barierkach , dzięki czemu całe pokazy miałam jak na dłoni :) Miejsce d o fotografowania nie za szczególne, ale ja i tak dysponuje obiektywem – zabaweczką, który do zdjęć obiektów latających się nie nadaje, więc nawet nie próbowałam wciskać się miedzy wielkie lufy obiektywów :) Nastawiłam się na pamiątkowe zdjęcia- i tych sporo przywiozłam :) Nie zdjęcia były jednak najważniejsze. .tylko emocje :))))))Najpierw pokazy śmigłowców…
Nie darzyłam ich dotąd szczególną uwagą, owszem podobały mi się, ale zdecydowanie ich nie doceniałam…Do czasu kiedy na scenę wleciały dwa Mi- 24… huk ich łopat przyprawił mnie o ciary na plecach. Siła razy potęga!
Wspaniale prezentował się również śmigłowiec SW-4 , wyczyniał w powietrzu takie akrobacje, że aż wydawało się to niemożliwe :)
W “przerwie reklamowej” przeleciały sobie F16 … no nie popisali się pokazem :P . Na krótko pojawiły się ponownie dwa F16 kiedy wleciała para Su 22 w symulacji ataku celu naziemnego a dwa eFY pełniły rolę osłaniającą i ciut polepszyły wrażenie, bo było to ciekawe… niestety kiedy Su 22 kontynuowały pokaz eFy wyparowały … myślę ze zdecydowanie można było pokazać więcej …
Potem straciłam rozum … bo na scenę wkołował MiG – 29 …. Niestety moje zdjęcia są równie kiepskie co potężne były moje emocje. To zdecydowanie za szybki samolot i za wysoko lata jak na możliwości sprzętowe którymi dysponuję :)
Kiedy Pilot MiG kończył swój fenomenalny pokaz, chmury już groziły… niedługo potem w trakcie pokazu wojsk lądowych, nastąpiło oberwanie chmury… chroniąc aparat pod małą parasolką, zastawiałam się gdzie tu uciec, żeby nie przemokła mi torba... mój wybór padł na oblegany z racji deszczu punkt gastronomiczny. Stanęłam w kolejce po wojskową grochówkę i... wmurowało mnie z wrażenia… spotkałam Panią Pilot MiGów !!! Nie podeszłam, bo rozmawiała ze znajomymi i zanim zdecydowałam czy wypada jej zawracać głowę czy nie… zniknęła w tłumie…
Przelot Herkulesa zastał mnie nad grochówką, w związku z czym jedyny obiekt latający, który był na tyle duży i na tyle wolny, by wyjść dobrze na moich zdjęciach, przeleciał mi przed nosem :))))
Chwilę po deszczu wyszło słońce i to tak potężne że wyschliśmy wszyscy w ciągu kilku minut :) Grupa akrobacyjna “Orliki “ najwyraźniej ma również umiejętność rozganiania chmur :D
Ich pokaz mnie absolutnie zachwycił! Kiedy oglądałam ich na zdjęciu, wydawało mi się ze to będzie jeden z mniej interesujących pokazów, tymczasem na żywo, było wręcz przeciwnie! To właśnie na ich pokazie zaczęłam żałować, że nie mam odpowiedniego obiektywu !
Jeszcze jedna wielka moja niedoceniana miłość czyli Su 22, ponieważ ja bardziej zachwycam się ich młodszymi siostrami ;). Na stoisku – taki sobie przysadzisty samolot, który nie zwraca zbyt wielkiej uwagi… ale w powietrzu… Już samo rozgrzewanie potężnego silnika rozchodziło się hukiem po całym terenie.. .a potem wystartowały… prezentowały jedynie podejścia do ataku celu naziemnego... ale wierzcie mi, robią wrażenie!!!
Jeszcze dobrze nie ochłonęłam, kiedy pojawił się kolejny Mig 29 :))))) Tym razem, Pilot zaprezentował pokaz na wysokim pułapie, dzięki czemu ja zostałam fotografem hipsterem - prezentującym zdjęcia jedynie dla ludzi z wyobraźnią. :P Wyobraźcie sobie ze tam lata MiG :))))))))
Coś tam udało się złapać … z naciskiem, że to coś to jest MiG i musicie uwierzyć mi na słowo :)))
Niestety na blok ratownictwa też nie dopchałam się do miejsca z którego cokolwiek byłoby widać :( . Sytuację mogłam obserwować jedynie kiedy działa się w powietrzu
Za to na pokazy Biało –Czerwonych Iskier załapałam miejsce tuż przy barierkach ( niech żyją znudzone dziewczyny fotografów ! ) i chociaż zdjęcia są wiadomo jakie to oczy nasyciłam w stu procentach!!!!
Na deser została wystawa statyczna :) Na której osobiście poznałam pewien wcześniej znany ze zdjęć śmigłowiec…
“Stary zejdź mi z głowy i nie rób obciachu “
Ten chłopak zrobił na mnie wrażenie nie tylko w powietrzu:
a ten kolega przyleciał z Marynarki Wojennej :)
“Niepozorna” Suczka
i malutki przy kolegach Orlik
Ten stroszył piórka i starał sie żeby nadrobić dobre wrażenie po latających kumplach
Było też sporo innych samolotów, w tym również lekkie konstrukcje, stoiska poszczególnych jednostek- marynarki ,wojsk lądowych ,jednostek specjalnych, żandarmerii a także stoisko rekonstrukcji historycznej wojska. Nie sposób było tego wszystkiego obejrzeć w ciągu jednego dnia, a co dopiero sfotografować, żałuję że nie mogłam zostać również na drugi dzień…
Pomimo jednak tych wszystkich cudów.. moje serce należało tylko do tego JEDYNEGO…
Subskrybuj:
Posty (Atom)