Yin i Yang - zawsze odczytywałam
to jako równowagę dobra i zła.. Niedawno nawet czytałam, iż ta koncepcja stoi w
opozycji do Chrześcijaństwa, ponieważ zrównuje
dobro ze złem, ukazuje siły o tej samej mocy. Tymczasem w Chrześcijaństwie to dobro
czyli Bóg jest ponad wszystkim, również ponad złem, które nigdy nie dorówna
dobru. Idę przed siebie z psem, chłonąc
zapach wiosny i myślę, że nie o to w tym wszystkim chodziło. Ziemia ma swój rytm,
rozkwitu i usychania, wzrostu i obumierania, narodzin i śmierci. Ziarna obumierają, żeby wzrosła nowa roślina, zwierzęta umierają
i staja się pokarmem dla innych zwierząt. Ma to swój sens, swój powtarzalny
cykl. Nie ma zdarzeń złych ani dobrych, nie ma pożytecznych roślin i chwastów, pożytecznych zwierząt i szkodników. Wszystko do siebie pasuje, zazębia się,
tworzy nierozerwalna całość w równowadze.
Jest jednak zło, prawdziwe zło, które tkwi w ludziach. Tylko człowiek niszczy dla samego niszczenia… Chociaż chce wierzyć, że nawet najgorszy człowiek nie jest wypełniony samym złem.
Tej wiosny długo unikałam
spacerów w moje ukochane miejsca, pełne szumu trzcin, świegotu ptaków i rechotania
żab. Całe połacie trzcinowisk, podmokłych łąk, brzegów stawów i gęstych
zarośli strawił ogień.
Popioły, cisza, puste
gniazda, norki …
Powoli ten kawałek świata wraca do życia, zarasta świeżą
zielenią, żaby zaczynają swoje gody, ale jeszcze upłynie długi czas zanim ptaki
uwija tu sobie przytulne gniazda. Dla drzew ten czas nadejdzie dużo później.
Natura zawsze wygra. Wystarczy spojrzeć na opuszczone siedliska, czy miasta (jak Prypeć na przykład). Tam bez człowieka życie jest bujne, soczyste i całkowicie naturalne. Człowiek tylko tam przeszkadza. Jest tylko gościem, na którego z uwagą i jakby niedowierzaniem spoglądają tamtejsi, czworonożni lub skrzydlaci mieszkańcy.
OdpowiedzUsuń