19 sierpnia 2018

Wszystko się zmienia...

Zaczęło się od trzęsienia ziemi. Zaraz po zrobieniu licencji i powrocie z Bezmiechowej dwa lata temu dopadło mnie coś czego nie byłam w stanie zidentyfikować badaniami aż do teraz. Potworne bóle stawów, nie mogłam chodzić, potem koszmarne zmęczenie, momentami czułam się jakby mi się czas kończył. Masa specjalistów, nic w wynikach badań poza przewlekłym stanem zapalnym. W końcu zdecydowałam się posłuchać podpowiedzi mojej lekarz rodzinnej, zrobiłam kosztowne badania prywatnie. Mam diagnozę. Przewlekła borelioza. Choroba której nie uznaje oficjalne stanowisko zamurowanych lekarzy. Długo by pisać. Streszczając, w końcu trafiłam do lekarza ILADS, (w Polsce uważa się ich za szarlatanów, chociaż w USA to w tej chwili  jedyne wytyczne do leczenia boreliozy, po tym jak IDSA zostało skompromitowane - u nas wciąż jedyne i " nieomylne"). Czeka mnie prywatne leczenie. Udało mi się zmienić pracę, bo w obecnej nie byłoby mnie stać na leki. Zaczynam od grudnia. Nie mogę latać, objawy są zbyt intensywne i nie mam pełnej sprawności psychofizycznej w powietrzu. Mogę z drugim pilotem - w tym wypadku z instruktorem, ale to niestety podwaja koszty latania i już jest dramat. Jestem rozbita. Klienci wydzwaniają, ja nie mam siły pracować po etacie ( teraz żeby pokryć leczenie i kolejne potrzebne badania pracuję po etacie ). Na plus albo minus, przed diagnozą podpisałam umowę na wyjazd na urlop do Maroka, dodatkowe obciążenie finansowe, przy leczeniu - mega, nie ma sensu rezygnować, bo i tak muszę już zapłacić całość.  Po wizycie u lekarza wszystko zaczęło się układać. Moje powracające regularnie problemy ze zdrowiem, podobne objawy, których nie dało się przypisać do niczego. Cofając się w czasie odnalazłam pierwszy objaw po którym wszystko zaczęło mi się kiełbasić 15 lat temu. Szok. W sumie jednak skoro dawałam radę do tej pory to teraz też sobie poradzę. Czekają mnie jeszcze badania na koinfekcje, bo kleszcz nie przenosi tylko boreliozy. Sama Borelioza jest nieuleczalna. Zalecza się i wycisza objawy i liczy na to, że nie zaatakuje ponownie.  Całe moje życie po raz kolejny wywróciło się do góry nogami. Wierzę, że po to żeby znów zdarzyło się coś dobrego. Tęsknię za niebem.



6 komentarzy:

  1. Daga, nie załamuj się, zobaczysz jeszcze wszystko wyjdzie na prostą, będę trzymać kciuki. Zresztą musiałabym cię nie znać, ty jesteś silna baba.
    Zrobisz chwilową przerwę w lataniu, podleczysz i będzie ok. Pozdrawiam i pisz o postępach w leczeniu, trzymam kciuki i udanego urlopu.

    👍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że mój komentarz dodał się bezosobowo, więc, to pisałam ja Anna Malborska.
      😋

      Usuń
    2. to teraz już nie anonimowo dzięki :* :)

      Usuń
  2. Dagmara. Mam nadzieję, że nie uznasz tego, co napiszę, za pusto brzmiący frazes, ale po prostu muszę to napisać... Nie załamuj się, nie upadaj na duchu, to nie koniec świata. Jeszcze wszystko przed Tobą. Gorąco wierzę w to, że dasz radę zrealizować wszystkie swoje marzenia i plany. Jesteś silna babka i taka bardzo odlotowa, a to już stawia Cię po właściwej stronie barykady.
    Wiem co piszę, Ty też wiesz dlaczego.
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę dużo, dużo siły.

    OdpowiedzUsuń