03 września 2010

Should I stay or should I go


Najpierw miałam tyle na głowie, że nie miałam siły pisać teraz zaś chciałabym o wszystkim na raz bo tematów się nazbierało ;).
Rodzice na wakacjach ( grzybiarze maniacy, przywożą na nasze specjalne zamówienie mnóstwo przepysznych żółciutkich kurek ), a ja czuję się jak nastolatka z wolną chatą, chociaż od lat mieszkam już na własnych metrach. Mieszkamy jednak na tyle blisko siebie i na tyle bliskie kontakty mamy, że czuję się wciąż w środku rodziny. Zresztą jestem typem, który zawsze marzył o wielopokoleniowej rodzinie pod jednym dachem. Kiedyś marzyłam o wykupieniu połowy kamienicy w której się wychowałam i o tym, że z rodziną ( szeroko pojętą, nie tylko rodzice - dzieci, ale z przyległościami ) zamieszkamy tam wszyscy – w osobnych mieszkaniach, jednak blisko siebie. Jeśli ktoś z Was czytał „Nawiedzony dom”, to wiecie o co chodzi, a jak ktoś nie czytał to zachęcam, bardzo fajne, Chmielewskiej, nie tylko dla dzieci ;). Oczywiście w takich skupiskach zdarzają się konflikty, to nieuniknione, ale jeżeli ogół chce ze sobą przebywać, to ogół się dogada :), w mojej rodzinie brakło tego czynnika i żyjemy sobie obok ;). Może dlatego tak wspaniale wspominam zeszłoroczne święta gdy po latach, udało się nam siąść w większym gronie i zaśpiewać wspólnie kolędy ?
Co zrobić z plemienną duszą ?
Tak sobie myślę, że ciągle gdzieś tkwi w nas pierwotny człowiek.. sporo widzę wokół albo koczowników ( poczytajcie sobie fantastyczny blog Bartka i Marty ), którzy swój dom pakują do juków idąc wciąż przed siebie i osadników-gniazdowników, dla których gniazdo to rzecz niemal święta ( wszyscy chyba znają Chatę Magoda i jej mieszkańców ) Zastanawiam się nad sobą, do której kategorii mogłabym się przypisać .. i wydaje mi się, że trochę we mnie z jednego i z drugiego.. Może też jest tak, że najpierw trzeba wyruszyć w podróż i przejść trochę, żeby trafić na swój kawałek nieba? Ja gdzieś przespałam, zapętliłam się i teraz ani w podróży ani w gnieździe.. mam swoją ziemię, trawę i drzewa, a wciąż jeszcze nie wiem czy chciałabym wyruszyć w podróż czy już się osiedlać ?
Czytałam wypowiedź, w której jeden z podróżników powiedział: ktoś kto jedzie w podróż i wraca do swojego domu to turysta, ktoś kto jedzie wciąż przed siebie to podróżnik; sama określałam to tak, że jeśli wyruszam w podróż i mam dom do którego mogę wrócić to zwiedzanie świata, jeżeli podróżuję nie mając dokąd wrócić to styl życia.. Nawet przyjmując to ekstremalnie znaczenie, nie umiem zdecydować gdzie ciągnie mnie dusza..
Czasem mam wrażenie, że moja ziemia, zwierzęta, tysiące ważnych spraw.. to kotwice, które mają powstryzmać mnie przed wyruszeniem .. czasem jednak myślę, że moje marzenia o wyruszeniu w świat to jak zacumowany żaglowiec w porcie bez postawionych żagli.. daje poczucie wolności, możliwości wypłynięcia, ale stoi tam tylko po to by to poczucie zapewnić …

7 komentarzy:

  1. a gdybyś mogła podróżować, gdzie najpierw bys się udała? Ja osobiście chciałabym zobaczyć Nową Zelandię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cały świat :) Najbardziej jednak Kaukaz, Mongolia, Syberia... i Afryka. Nowa Zelandia też jest piękna !

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba zazdroszczę ci tego że masz odwagę marzyć o takim zrywie, wypruciu się z przywiązania, z tych korzeni o których piszesz..ale jednak chyba ciężko było by ci zabrać te wszystkie pokolenia do walizki, albo w ciągłej tęsknocie za nimi(rodziną) tułała byś się po świecie, a więc czyż nie miło jest być turystą? Znajdując dom gdzie nasze serce, nie ograniczając domu do murów a ludzi. Zresztą na dobrą sprawę jesteś już turystką... wystarczy wyruszyć, a potem wrócić

    OdpowiedzUsuń
  4. tylko mi nigdzie daleko nie wyjeżdżaj, a jesli to szybciutko wracaj:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mieszkać z wielopokoleniową rodziną - dzisiaj to rzadkość i wielka sztuka!!!
    A "kotwice" nie są takie złe, bo można zapomnieć się w podróżach i umknie człowiekowi coś ważnego!
    Blogi zazwyczaj przeglądam, a u Ciebie poczytuję! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Może tak już jest, że w każdego człowieka wpisana jest tęsknota za wędrówką w nieznane:)Zapraszam do zabawy w "Lubię":)

    OdpowiedzUsuń
  7. Poszukiwanie własnego miejsca na ziemi na pewno jest fajne. Ja jednak nie narzekam ze nie mogę - dlatego że znalazłam i dlatego ze tyle mnie trzyma na miejscu.
    Dom wielopokoleniowy to nie dla mnie, w domu trochę kotem jestem;]

    OdpowiedzUsuń