Dziękuję Wam bardzo za życzenia:) Ja tak zabiegana, że u mnie wszystkie życzenia poszły spóźnione ..
Z okazji drugiego świątecznego dnia postanowiliśmy zajrzeć do naszej ziemskiej posiadłości czy jeszcze stoi :)
Szczęśliwy ze spaceru pies ( jak wjeżdżamy na rynek, swoja droga pięknie odremontowany, pies zaczyna już tupać nogami i skomleć, bo poznaje okolicę i nie może doczekać się lasu ;) ) wydreptał mi na śniegu serduszko :D
Jak się okazało przyjechaliśmy w sam raz - śniegi, potem roztopy i przymrozek zafundowały nam na niższym dachu wielką zlodowaciało-śnieżną gulę. Jeszcze trochę i pewnie to wszystko znalazłoby się w środku domku ;). W ramach więc "rozrywek" było wielkie odśnieżanie :)
26 grudnia 2010
25 grudnia 2010
Choinkowe opowieści
W tym roku miało nie być u mnie choinki. Trójka zwierząt na małym metrażu, doświadczenie z zeszłego roku... sugestywny filmik świąteczny Simon's cat wszystko wyjaśnia ;) :
Pracuje jednak w firmie developerskiej, która jak się okazało, co roku wycina choinki ze swoich terenów przeznaczonych pod inwestycje i obdarowuje nimi chętnych pracowników.
Tak zawitała do mnie biała królewna :))))
Pomysł nietłukącego wystroju przyszedł już w sklepie, z tego samego powodu, nie ma na niej w tym roku światełek - są za to na balkonie - pokaże jak trochę się zaśnieży, bo na razie, po ostatniej odwilży wygląda smętnie :)
W tym roku przed świętami nie było tak spokojnie, jak rok temu, niemal do ostatniej chwili pracowałam, dużo się dzieje w zawiązku z tym, za chwilę znów idę do pracy i znów na pełnych obrotach. Taki czas...Zmiany, zmiany, zmiany ...
Koniec roku zapowiada się mimo wszystko urokliwie i bractwowo...:)))) Tylko jakimś cudem, znów na ostatnia chwilę będę próbowała zdążyć - tym razem z uszyciem ciepłej, zimowej kiecki :)))) Tu przypomina mi się jeden z moich ulubionych cytatów ze Star Wars "To nie moja wina" ;) Bo na początku miało obyć się bez klimatu :P. Oczywiście że zdam relację :))))
Pracuje jednak w firmie developerskiej, która jak się okazało, co roku wycina choinki ze swoich terenów przeznaczonych pod inwestycje i obdarowuje nimi chętnych pracowników.
Tak zawitała do mnie biała królewna :))))
W tym roku przed świętami nie było tak spokojnie, jak rok temu, niemal do ostatniej chwili pracowałam, dużo się dzieje w zawiązku z tym, za chwilę znów idę do pracy i znów na pełnych obrotach. Taki czas...Zmiany, zmiany, zmiany ...
Koniec roku zapowiada się mimo wszystko urokliwie i bractwowo...:)))) Tylko jakimś cudem, znów na ostatnia chwilę będę próbowała zdążyć - tym razem z uszyciem ciepłej, zimowej kiecki :)))) Tu przypomina mi się jeden z moich ulubionych cytatów ze Star Wars "To nie moja wina" ;) Bo na początku miało obyć się bez klimatu :P. Oczywiście że zdam relację :))))
24 grudnia 2010
13 grudnia 2010
Jestem na diecie zaraz wracam :)
Wszystko z miłości do hucułów :))))
W hucułach zakochałam się zupełnie przez przypadek. Ładnych kilka lat temu, po wykańczającym projekcie hali, wyjechałam z "przyjaciółka od koni" do Gładyszowa - Stadniny Huculskiej. Jej pomysł i jej miejsce, skorzystałam i jestem jej bardzo wdzięczna. Codziennie jeździłyśmy na przejażdżki po okolicy i miałam okazje przekonać się jak dzielne, sprytne i cudowne są hucułki. Takie małe terenówki wśród koni :))) Co nie znaczy, że inne konie nie mogą być dzielne, sprytne i cudowne - dla mnie wszystkie są - ale miłość nie wybiera :) Co prawda ciuteniek również jestem na hucuły za wysoka, ale zdarzają się takie wyrośnięte trochę ;). Na hucułach właśnie zaliczyłam pierwszy galop przez łąki, pierwsze skoki w terenie, dość specyficzne, bo to były niskie przeszkody, jakieś chaszcze, zwalone pnie drzew, rowy i hucuły brały je odbijając się z wszystkich czterech nog :P. W sumie jedyne co należało robić to im nie przeszkadzać ;) Miłość trwa do dzisiaj, marze o swoich hucułach które będą brykać po mojej łące i wciskać nosy do moich kieszeni w poszukiwaniu marchewek :)))
Gładyszów to nie tylko konie, to również przecudna okolica, cudowna drewniana architektura dawnych cerkwi i starych domów.
To piękne tereny, gdybym chciała wynieść się gdzieś dalej, to na pewno brałabym pod uwagę te okolice..
Zdjęcia z Gładyszowa robione przez moja przyjaciółkę Dominikę :)
W hucułach zakochałam się zupełnie przez przypadek. Ładnych kilka lat temu, po wykańczającym projekcie hali, wyjechałam z "przyjaciółka od koni" do Gładyszowa - Stadniny Huculskiej. Jej pomysł i jej miejsce, skorzystałam i jestem jej bardzo wdzięczna. Codziennie jeździłyśmy na przejażdżki po okolicy i miałam okazje przekonać się jak dzielne, sprytne i cudowne są hucułki. Takie małe terenówki wśród koni :))) Co nie znaczy, że inne konie nie mogą być dzielne, sprytne i cudowne - dla mnie wszystkie są - ale miłość nie wybiera :) Co prawda ciuteniek również jestem na hucuły za wysoka, ale zdarzają się takie wyrośnięte trochę ;). Na hucułach właśnie zaliczyłam pierwszy galop przez łąki, pierwsze skoki w terenie, dość specyficzne, bo to były niskie przeszkody, jakieś chaszcze, zwalone pnie drzew, rowy i hucuły brały je odbijając się z wszystkich czterech nog :P. W sumie jedyne co należało robić to im nie przeszkadzać ;) Miłość trwa do dzisiaj, marze o swoich hucułach które będą brykać po mojej łące i wciskać nosy do moich kieszeni w poszukiwaniu marchewek :)))
Gładyszów to nie tylko konie, to również przecudna okolica, cudowna drewniana architektura dawnych cerkwi i starych domów.
To piękne tereny, gdybym chciała wynieść się gdzieś dalej, to na pewno brałabym pod uwagę te okolice..
Zdjęcia z Gładyszowa robione przez moja przyjaciółkę Dominikę :)
04 grudnia 2010
Zima się rozgościła..
Zima zagościła na dobre, cóż z tego, że do pracy jadę teraz godzinę zamiast 20 minut! uwielbiam śnieżną zimę :D
Jeszcze tydzień temu coś spod śniegu prześwitywało...
Teraz wszystko jest pod grubą warstwą puchu ..
Mój pies, podobnie jak ja, uwielbia zimę i mogę powiedzieć, że to śnieżny spaniel.. zwłaszcza po dłuższym spacerze weekendowym, kiedy śnieg oblepia mu uszy, łapy i wszystko co może ;)
Przy okazji śnieżnego rekonesansu, sprawdziliśmy trasy... i już biegóweczki wyciągnięte i szykowane :)))))
W pracy nawał roboty, w domu również, usłyszawszy w tv religia mądre zdanie, że co roku Wigilia jest 24 grudnia i co roku "nie spodziewając się jej" załatwiamy wszystko na ostatnią chwilę, postanowiłam, że tym razem święta mnie "nie zaskoczą" ;) Na razie tworzę listę do zrobienia.. chociaż z powodów zawodowych, nawet ją, robię na raty ::P . Postanowiłam też wydać walkę migrenie. To już było przegięcie, żeby w każdy weekend, kiedy nieco zmienia mi się rytm dnia i mam ochotę na aktywny wypoczynek leżeć ze szmata na głowie i jęczeć... Uzbrojona w najświeższą wiedzę wybieram się do neurologa i ponownie na akupunkturę, ( zioła już mam :) ) jak tylko złapię oddech .. czyli... no właśnie nie wiem kiedy...
Jeszcze tydzień temu coś spod śniegu prześwitywało...
Teraz wszystko jest pod grubą warstwą puchu ..
Mój pies, podobnie jak ja, uwielbia zimę i mogę powiedzieć, że to śnieżny spaniel.. zwłaszcza po dłuższym spacerze weekendowym, kiedy śnieg oblepia mu uszy, łapy i wszystko co może ;)
Przy okazji śnieżnego rekonesansu, sprawdziliśmy trasy... i już biegóweczki wyciągnięte i szykowane :)))))
W pracy nawał roboty, w domu również, usłyszawszy w tv religia mądre zdanie, że co roku Wigilia jest 24 grudnia i co roku "nie spodziewając się jej" załatwiamy wszystko na ostatnią chwilę, postanowiłam, że tym razem święta mnie "nie zaskoczą" ;) Na razie tworzę listę do zrobienia.. chociaż z powodów zawodowych, nawet ją, robię na raty ::P . Postanowiłam też wydać walkę migrenie. To już było przegięcie, żeby w każdy weekend, kiedy nieco zmienia mi się rytm dnia i mam ochotę na aktywny wypoczynek leżeć ze szmata na głowie i jęczeć... Uzbrojona w najświeższą wiedzę wybieram się do neurologa i ponownie na akupunkturę, ( zioła już mam :) ) jak tylko złapię oddech .. czyli... no właśnie nie wiem kiedy...
Subskrybuj:
Posty (Atom)