“Jeść gdy przyjdzie głód, spać, gdy przyjdzie zmęczenie. Wędrować ścieżkami przyrody i rozmawiać z drzewami.”
Phil Bosmans “Szczęście na każdy dzień “
Niewątpliwą zaletą posiadania rodziców – maniakalnych maniaków zbierania grzybów, są jesienne rozkosze podniebienia. Co prawda grzyby obrodziły w tym roku kapryśnie, ale można by powiedzieć, idealnie z moimi gustami. Jak informowana jestem licznymi telefonami, z grzybów obecnie są kurki.. i kurki, acha i jeszcze kurki. Zasilana paczkami świeżych kurek oddaję się grzybowej rozpuście, niemal codziennie :).
Kuuuuurkiiiii???!
OdpowiedzUsuńJa też chcę! Lata kurek nie jadłam :(
Mój pierwszy dzień jesieni mignął mi przy krośnie. Dopiero teraz zakończyłam pracę...
Ależ Ty mi narobiłaś ochoty na jajecznicę z grzybami :)
OdpowiedzUsuńja kozaków szarych nazbierałam z tej okazji:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jesiennie i ciepło:)
ja kozaków szarych nazbierałam z tej okazji:))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam jesiennie i ciepło:)
Bardzo mi się podobało Twoje powitanie jesieni.
OdpowiedzUsuńU nas kurek nie ma, bo nie ma piasków i w ogóle coś z grzybami nie za bardzo. A instytucja rodziców jest fajna. Moja mama narobiła nam mnóstwo zapasów słoiczkowych, muszę tylko w najbliższym tygodniu pozwozić to do domu :-) Jesien, ale pogoda przepiękna, jakby chciała wynagrodzić nam nieudane lato. Korzystam i idę w góry :-)
OdpowiedzUsuńależ tych kurek naciełaś, nie pamiętam kiedy jadłam kurki a tak je uwielbiam
OdpowiedzUsuń