Jako nastolatka byłam raz na takich wakacjach, kiedy o piątej rano lub o szóstej w zależności od miejsca startu zrywał mnie ze snu odgłos odrzutowych silników. Jedno z moich najpiękniejszych wakacyjnych wspomnień… Bowiem całkowicie nieracjonalnie i nielogicznie jako dziecko zakochiwałam się w wielu rzeczach niekoniecznie mi dostępnych. Tak właśnie zakochałam się w wojskowych odrzutowcach. Konkretnie w MIGach…W tamtych czasach to były jeszcze 21 ;) Niestety w wieku nastu lat zostałam krótkowidzem i tak na koniec, po studiach, wszelkie myśli związane z lotnictwem po prostu odłożyłam do lamusa. Oczywiście samoloty nie przestały mi się podobać, ale zdecydowanie przestały wzbudzać moje emocje.. znalazłam inne pasje..
Taka kompletnie rozbrojona i bez czujności pozwoliłam się wywieźć meandrom moich ścieżek zawodowych... na lotnisko wojskowe… i wtopiłam… Co prawda nie było to lotnisko odrzutowców, ale i tak wystarczyło, żeby odkładana w zakamarki umysłu miłość, wyskoczyła jak królik z kapelusza i pochłonęła mnie dokumentnie. W dodatku “okazało się”, że czas nie stoi w miejscu, jestem wystarczająco małym krótkowidzem żeby móc zrobić licencję pilota turystycznego. Ratuje mnie przed obłędem wysoki koszt takiego kursu, ale jeśli dzień zaczynam od przejrzenia nowych filmików z lotów MIG i sprawdzenia stron FB fotografów lotniczych i jednostek wojskowych czy nie pojawiły sie jakieś nowe zdjęcia… to nie jest dobrze…:)))
Jakby tego było mało, lot wojskowym odrzutowcem nie jest już tylko dla wybranych. W zależności od modelu jest bardziej lub mniej dostępny dla maniakalnych maniaków takich jak ja :) Warunkiem jest że maniakalny maniak ma sporo gotówki… na lot MIG 29 potrzebna by była sprzedaż mojej kawalerki.. ale co tam, marzyć nikt mi nie zabroni ;) Zwłaszcza ze powiało nowym i w Polsce od niedawna jest już pierwsza kobieta - pilot MIGa :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz