W miniony weekend miałam przyjemność znów przyjechać na Żar.
Tym razem na coroczne spotkanie szybowników. Środek zimy, wokół pełno narciarzy,
stok „pracuje” pełną parą, a my… o
szybowcach :).
Jacek, dusza towarzystwa, postanowił „wprowadzić mnie w towarzystwo” ( taki bal debiutantki ;) ).
Co chwilę przedstawiał mi kogoś nowego. Po którymś z kolei znanym szybowniku z mistrzostwem świata, postanowiłam nie zbierać szczęki z podłogi, bo nie nadążałam ;). Kalejdoskop twarzy migał mi przed oczami i było mi z tym tak bardzo dobrze… bo wszyscy, absolutnie wszyscy mówili o szybowcach… :). Większości już niestety nie pamiętam, nadrobimy na kolejnych imprezach… Za to zapamiętałam Renię ! Moja pierwsza zaznajomiona wojskowa Pani Pilot ! Ha!!! Też szybowniczka! Bo jakby nie ?!
Pierwszymi punktami programu był cykl wykładów i część oficjalna. Niestety nie na wszystkie dopchałam się, bo salka mała, a chętnych do posłuchania wielu.. Znów siedziałam w Cafe Żar, a wokół toczyły się szybowcowe rozmowy. Odsłuchaliśmy premiery nowej szybowcowej ballady Jacka... chłonęłam tą jedyną niepowtarzalna atmosferę. Nie mogłam oderwać się od słuchania opowieści Pana Tadeusza… kolegi z naszego Aeroklubu… Czego on nie przeżył w świecie lotniczym i swoim prywatnym życiu! Mógłby napisać książkę! Próbowaliśmy namówić go do szkolenia nas nieopierzonych omc pilotów, trochę udało się pociągnąć go za język, w kilka minut podpowiedział nam trening na nasze pierwsze samodzielne loty termiczne … niby to proste i takie „oczywiste” ale dopiero jak już to usłyszałam ;) Wiedzę i doświadczenie ma przeogromne!
Jacek, dusza towarzystwa, postanowił „wprowadzić mnie w towarzystwo” ( taki bal debiutantki ;) ).
Co chwilę przedstawiał mi kogoś nowego. Po którymś z kolei znanym szybowniku z mistrzostwem świata, postanowiłam nie zbierać szczęki z podłogi, bo nie nadążałam ;). Kalejdoskop twarzy migał mi przed oczami i było mi z tym tak bardzo dobrze… bo wszyscy, absolutnie wszyscy mówili o szybowcach… :). Większości już niestety nie pamiętam, nadrobimy na kolejnych imprezach… Za to zapamiętałam Renię ! Moja pierwsza zaznajomiona wojskowa Pani Pilot ! Ha!!! Też szybowniczka! Bo jakby nie ?!
Pierwszymi punktami programu był cykl wykładów i część oficjalna. Niestety nie na wszystkie dopchałam się, bo salka mała, a chętnych do posłuchania wielu.. Znów siedziałam w Cafe Żar, a wokół toczyły się szybowcowe rozmowy. Odsłuchaliśmy premiery nowej szybowcowej ballady Jacka... chłonęłam tą jedyną niepowtarzalna atmosferę. Nie mogłam oderwać się od słuchania opowieści Pana Tadeusza… kolegi z naszego Aeroklubu… Czego on nie przeżył w świecie lotniczym i swoim prywatnym życiu! Mógłby napisać książkę! Próbowaliśmy namówić go do szkolenia nas nieopierzonych omc pilotów, trochę udało się pociągnąć go za język, w kilka minut podpowiedział nam trening na nasze pierwsze samodzielne loty termiczne … niby to proste i takie „oczywiste” ale dopiero jak już to usłyszałam ;) Wiedzę i doświadczenie ma przeogromne!
ten cień na tle tablicy to jeden z wykładowców :) Sebastian Kawa :) !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz