Wróciłam z Warszawy z egzaminów, zbyt zmęczona, żeby od razu zasnąć.. taki stan... Zaczytałam się w
blogu, który dawno obiecałam przejrzeć i
tak pomyślałam, że pisanie bloga to dobra rzecz.
Na co dzień, mijam się z ludźmi prostymi słowami o pogodzie, o dzieciach albo
o kocie...
Na szybko co słychać… „ja w pracy, mama chora... kolacje jem teraz, u bratanicy wszystko
dobrze, zęby jej rosną, a u ciebie? kupiłaś ten expres?… są nowe perfumy,
ciemno wciąż...” Wrzucamy czasem jakiś mem na fesjbuku zastępujący wyrażanie siebie, toniemy w codzienności, całe
nasze uczucia, wszystkie myśli odlatują
i zapadają się w niebyt.
Nie ma czasu na
refleksje, na to by przysiąść i przy parującym
kubku herbaty poopowiadać o poezji,
o tym, że pachnie deszczem.
Była kiedyś w moim życiu taka pralnia, z wielką franią. Z
brudami z całego tygodnia pakowałyśmy się
do pachnącego mydlinami pomieszczenia.
Frania międliła kolejną porcję bawełny, a my na parapecie
z majtającymi nogami,
o całym świecie albo o niczym.Tylko ta frania międliła w ciszy i trzeba było popchnąć kłąb
ciuchów albo wodę wymienić.
Było tak kiedyś, że po całej nocy rysowania, o poranku, dźwiękami gitary witałyśmy dzień.
Były spacery daleko przed siebie, opowiadana cała historia serca.
Teraz wszystko w pędzie, projekt jeszcze jeden,
dostawa, szczeniaki się urodziły.
Gonitwę myśli trudno uspokoić, pozbierać
z chaosu, wypowiedzieć, więc tak pobędziemy wieczorem obok siebie, bo jeszcze została
nam obecność, chociaż już tylko przez łącza
Internetu…
…ale na blogu wciąż frania może międlić wodę pomieszaną ze
spodniami.
W ciemna noc kiedy nie da się zasnąć ze zmęczenia, opowiedzieć
to, co nie wypowiedziane, że jeszcze
we mnie tli się coś więcej i w tobie
...
Fakt. Brakuje mi tego zatrzymania się, spojrzenia pod innym kątem, z innej perspektywy na świat i to, co wokół.
OdpowiedzUsuńPędząc do pracy zatrzmuję się czasem i przez chwilę jestem na tym parapecie, piorę rzeczy z tygodnia albo patrzę na Twoją makietę robioną na wczoraj. Słyszę płytę Madonny ray of the light, spaceruje z Tobą po lotnisku wzdłuż głogów , których już nie ma... Przez tę chwilę zawsze się uśmiecham.
OdpowiedzUsuń