„Zaatakował” mnie ostatnio artykuł w „Twoim stylu” o
wielkich marzeniach i ich realizacji. Odebrałam
go bardzo osobiście, bo tematem przewodnim było marzenie o własnym domu. Chociaż
generalnie całość była o weryfikacji swoich planów i podejściu do ich
realizacji, utkwił we mnie jeden tylko motyw – przekonywanie pani psycholog, że
to marzenie o własnym domu to przykrywka, wszczepione ambicje, moda i
generalnie pomyłka umysłu, którą im szybciej zweryfikujemy tym lepiej.
Zdenerwowana okrutnie, rzuciłam gazetą. Czy ktoś mi tu chce coś wmówić, wytknąć
moje zwlekanie z remontem i przeprowadzką? Życie nauczyło mnie, że jak coś bardziej
zaboli, to znaczy że warto się temu przyjrzeć. Wypisałam fakty. Wygodę w mieszkaniu
z wszystkimi mediami, dobry dojazd do pracy, blisko do przyjaciół. Odludna
okolica mojego domu, w której można czuć się nieswojo, zwłaszcza wieczorami, o
zimie nie wspominając. Trudny dojazd drogą lokalną przez las. Niezaprzeczalny
fakt, że od 8 lat tylko mówię o przeprowadzce, ale nie rzuciłam całego życia,
nie stanęłam na głowie, by zrobić w tym kierunku cokolwiek. Mam porównanie z miłością
do szybowców… Pomyślałam, to pewnie prawda. Wcale nie chcę wyprowadzić się na
wieś. Dobrze mi w mieście. Odświeżę mieszkanie, zrobię remont łazienki, a
Niebieski pozostanie ładnym weekendowym domkiem. Ileż oszczędności czasu, nerwów, pieniędzy, które będę mogła przeznaczyć na latanie! Z tego wszystkiego przyśnił mi się koszmar. Obok
Niebieskiego powstała droga szybkiego ruchu, głośny zajazd, tłumy ludzi
przewalały się przez mój trawnik! Postanowiłam
zrobić jeszcze jeden test z artykułu. Wyobrazić sobie dokładnie siebie w swoim
wymarzonym domu i zobaczyć co widzę. Bo może widzę tam rodzinę, której nie mam,
a może siebie piszącą poczytną powieść ?
Może jeszcze wiele innych rzeczy, które wydają mi się możliwe do realizacji tylko tam? Najlepiej wyobrazić to sobie będąc na miejscu. Siedząc wieczorem bez prądu,
bez bieżącej wody, paląc w kozie, żeby nagrzać wodę na kąpiel w misce. Wzięłam urlop.
Spakowałam torbę.
Przyjechałam po całym dniu na lotnisku. Zmęczona, szybko położyłam
się spać. W nocy śniły mi się koszmary. O tym, że ktoś odbiera mi mój zakątek,
o budowie wielkiej drogi, hipermarketu i całego zła tego świata dokładnie właśnie
w miejscu mojego domu. Walczyłam o niego jak lew. Obudziłam się przerażona
nasłuchując odgłosów, przekonana, że za chwilę napadnie mnie stado złoczyńców. Zanim
znów zasnęłam, pomyślałam, że koniecznie musze zaadoptować wielkiego psa. Rano uspokajałam
się powoli, siedząc w oknie, jedząc śniadanie, chłonąc zapach skoszonej trawy. Promienie słońca rozganiały wszystkie mroczne myśli. Pozamykałam okiennice i
popędziłam na lotnisko.
Wieczorem wracałam bocznymi drogami, wśród pól, lasów, obok jeziora z urokliwymi żeglarskimi przystaniami.
Czułam, że wracam do domu. Do swojego miejsca na ziemi. Usiadłam w Niebieskim, w
progu drzwi wejściowych, zasłuchana w wieczorny śpiew ptaków. Pijąc ulubioną yerbę,
patrzyłam jak zachodzące słońce otula podwórko ustępując długim cieniom lasu. Szukając
odpowiedzi, otworzyłam Pismo Święte. Pierwsze słowa które przeczytałam brzmiały
„mądra niewiasta dom sobie buduje”. Zamknęłam oczy i zobaczyłam siebie mieszkającą
w swoim domu. Wiosną w błocie. Latem z komarami. Jesienią w mroczne wieczory. Zimą odkopującą drogę. Biegajacą po rosie. Grzejacą sie przy kominku. Pozostało jeszcze jedno. Na podłodze ze starego linoleum narysowałam swoją wymarzoną kuchnię. Serce domu.
Zobacz jeszcze Daguś przyjaciół przy piecu lub przy ognisku ... czekamy na wizytę u Ciebie w Niebieskim.. moze połączoną z szybowcami ? :)
OdpowiedzUsuńAluś, przyjaciół u swojego boku widzę wszędzie ! Jesteście integralną częscią mojego życia :) wizyta - koniecznie !!!
UsuńCzytając Twój wpis, pomyślałem sobie, że chciałbym się tam kiedyś znaleźć i zobaczyć to genialne miejsce. Wiesz... łezka do łezki i stanę się NIEBIESKI...
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się uda.
i koniecznie też na szybowce :)
UsuńLubię cię podczytywać, mądra niewiasto:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, dziekuję że mi o tym napisałaś ! :)
Usuń