Wracałam zmęczona z pracy, wszędzie korki, kominy zapchane,
ile można wytyczać nową trasę przelotową, no ile? W dodatku ta stłuczka, oczywiście
Ci wyścigowcy nie potrafią przestrzegać przepisów, a potem wiszą w polu
antygrawitacyjnym i udają, że to nie ich wina, że wszyscy musimy krążyć w zapasowych,
naprędce otwieranych kominach do czasu usunięcia kolizji. Odstawiłam w przydomowym
hangarze Alfreda, wyczyściłam go z wszystkich insektów, połaskotałam po lotkach
i przestrzegłam, żeby nie gadał za dużo z innymi szybowcami, bo jutro wstajemy wcześniej
niż zwykle. Na ostatnich nogach zjechałam windą na moje przytulne 11 piętro. Na
ekranie powiadomień stos wiadomości w
sprawie bieżących projektów.. Nie, nie, nie. Potrzebuję najpierw odpocząć. Bezmyślnie włączyłam
telewizję. Od razu osaczyły mnie krzykliwe, kolorowe reklamy „Nowy najlepszy
pokrowiec dla twojego pupila”, „Tylko
nasze muchołapki nie powodują alergii na krawędzi natarcia”. Nie nadążałam ich wyłączać. Jakaś wybitnie nachalna co chwilę wskakiwała
mi nad łóżko reklamując ośrodek wypoczynkowy dla znerwicowanych szybowców „Chcecie odpocząć ? Szybowcowy raj na wyciągnięcie reki”. Nagle w tym chaosie zapanowała cisza, hologramy zamarły jak
zamrożone. Jasne anielskie światło wykwitło
na środku mieszkania. „Zapchane trasy przelotowe? Kiepskie kominy? Pragniesz wolności?” Tak, zdecydowanie tak… spersonalizowanie
reklam osiągnęło już chyba mistrzostwo. „Mamy dla Ciebie rozwiązanie” kusiła
reklama i muszę przyznać przyciągnęła moja uwagę. "Tylko teraz, najnowsze osiągnięcie
behawiorystyczne na wyciągnięcie ręki… Ty i Twój szybowiec, razem, wolni, niezależni
… i ON … Twój wymarzony, jedyny, prywatny CUMULUS !!!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz