Na pewno wszyscy widzieliście nie raz film na którym profesor
filozofii wrzuca do dużego słoja kamienie i pyta się studentów czy słój jest
pełen, potem dorzuca żwir, potem piasek a na koniec zalewa go wodą. Za każdym
razem okazuje się, że można jeszcze coś do tego słoja dorzucić, chociaż w pierwszej
chwili „jest pełen”. Morał historii jest taki, że kamienie to rzeczy
najważniejsze w życiu, a kolejne materiały to coraz mniej ważne sprawy. Na
koniec profesor przestrzega, żeby nie zacząć zapełniania słoja od wody czy
piasku, bo wtedy nie znajdzie się miejsca na pozostałe. Bardzo ładna historia i mądra. Tylko jest w
niej jeden problem. Kiedy zaczniemy napełniać słój najpierw tylko kamieniami, potem
żwirem, to na piasek może nam już braknąć
czasu. Przynajmniej w tym życiu, a przecież słój który symbolizuje nasze życie będzie
pełen dopiero kiedy zmieścimy w nim wszystkie składniki.
Nie wiem jak wy, ale ja ciągle popełniam błąd tej historii. Wkładam
kamienie, a potem kończy się kolejny rok
i okazuje się, że na żwirek nie było już czasu, a co dopiero na miły, ciepły
piasek prosto z plaży… Wciąż odkładam różne radości dnia codziennego, spotkania
i „drobiazgi”, bo najpierw trzeba zarobić na życie czyli praca, potem zająć się najważniejszymi
priorytetami, a potem… gaśnie światło. To prawda, że cudownie było przez
ostatnie dwa lata realizować jedno z moich największych życiowych marzeń –
latanie. To prawda, że chcę dalej latać. Prawdą jest jednak też to, że przez
ostatnie dwa lata poza lataniem i zarabianiem na nie, nie robiłam prawie nic w
swoim życiu i czuję się jak wielki słój zapełniony kamieniami, który niebezpiecznie
grzechocze przy potrząsaniu, a kamienie zaczynają mi rysować ścianki. Myślę, że
czas najwyższy na zmianę tej historii ze słojem. Tak naprawdę życiowa mądrość
to zapełniać ten słój równocześnie wszystkim materiałami, powoli układając patchworkową warstwę po
warstwie. Nie będzie perfekcyjnie, nie będzie idealnie, ale w każdej chwili
napełniania tego słoja można powiedzieć, tak do tej warstwy słój jest naprawdę pełen.
Bardzo mądry wpis. Często w życiu tak bywa, że na przyjemności i hobby nie starcza czasu, obowiązki zjadają większą część naszego dnia. Warto czasem odpuścić i np nie posprzątać w domu aby realizować swoje plany i marzenia. Ja czasem odpuszczam, inaczej gdybym tego nie robiła, życie straciło by swoje kolory.
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy ten sam problem... oprócz pracy i szkoły przez ostatni rok nie miałam nic więcej. Co prawda szkoła i nauka w niej nie należały do rzeczy, które określiłabym jako mało przyjemne, wręcz odwrotnie, ale tylko na te dwie aktywności starczyło mi sił i zapału... może w tym roku będzie lepiej i uda mi się ogarnąć więcej żwiru, piasku i wody, a nie tylko kamienie? ;)
OdpowiedzUsuńTego samego życzę i Tobie :)
Ale czy nie dzieje się tak, że piasek z ostatniej warstwy powoli opada na samo dno, stabilizując kamienie? Małe rzeczy nie są tak zupełnie bez wartości. Myślę, że to takie punkty kontrolne - warstwa nośna - pod te większe sprawy:) Witam po długaśniej przerwie i pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuń