28 czerwca 2009

Zdażyć przed burzą :)

Właśnie wróciłam z cudownego spaceru z przyjaciółką. Planowałyśmy go juz od dawna, ale wiadomo jak to jest- ona z córcia chodzi do południa, kiedy ja jestem w pracy, a ja z Niunkiem łażę po południu kiedy mała śpi...Dzisiaj nam się wreszcie udało :)
Pogoda wreszcie piękna, słoneczna, upalnie, leniwie...Poszwendałyśmy się po alejkach w parku, pies poaportował patyka z wody. Niestety wszędzie tłum ludzi aż do obrzydzenia...i wtedy oczywiście musiało nam wpaść do głowy coś więcej, bo nie byłybyśmy sobą :). Niewinnie zbaczając z asfalciku w łaki, pola i lasy, przedzierając się przez tory kolejowe i zasieki z kamieni, zadowolone zaczęłyśmy dreptać wokół jeziora po "dzikich ostępach". Ja szczególnie zadowolona - bo "wypożyczyłam" sobie córcie i robiłam za dumna mamusie :D, przyjaciółka zadowolona bo „wypożyczyła” sobie psa i robiła za dumną Pańcie. Okrążyłyśmy juz ładny kawałek i naszym oczom ukazał się cudowny widok jeziora, trzcin, lasu ,zielonej nadjeziornej trawy, pływających ptaszków , sielsko anielsko ... gdyby nie wielka granatowa chmura nad tym wszystkim :).

Dostałyśmy galopu, i myślę że ustanowimy nową konkurencje olimpijską dla mam i posiadaczek psów – koniecznie w parach :). Bieg terenowy z wózkiem i z psem :))) Koniecznie z przeskakującym kolanem, slalomem wokół głębokich błotnistych kałuż, rozweselonego piwem towarzystwa i zdziwionych naszym pędem wędkarzy :). Przyczyna pospiechu prozaiczna - brak ochrony przeciwdeszczowej dla małej Tosi :). W końcu mogłyśmy nieco zwolnic, ubawione i roześmiane wróciłyśmy na tereny cywilizowane :). Frajdę mieliśmy wszyscy ja i Aga - bo przypomniałyśmy sobie nasze szalone eskapady z czasów szkolnych, Niuniek bo on generalnie uwielbia spacery po błotach, bagienkach jak najdalej, jak najdłużej i mała Tosia, która zafascynowana siedziała cichutko chłonąc otoczenie. Zapewne polubi rajdy terenowe, bo czym skorupka za młodu nasiąknie.. ;)

2 komentarze:

  1. To sie nazywa przygoda :))
    Jak slicznie wyglada połączenie niebieskiego i zieleni - natura wymysla cuda. Zdjęcia fajne :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Pasuje jak najbardziej Tosia do Ciebie.
    Już sobie wyobrażam Wasze miny po tym biegu ;-)
    Niby spieszyć się nie trzeba było ale ile frajdy, to już tylko Wy wiecie no i Tosia z Mundziem.. ale jakoś się nie chwalą hihihih
    Kto by pomyślał, że takie piękne tereny tak blisko miasta ..zazdroszczę :D

    OdpowiedzUsuń