Słoneczne dni umożliwiły nam dotarcie do naszego domku. Co prawda na piechotę, ale jednak jest to jakiś postęp. :) Zawaliło się trochę drzew, które trzeba było usunąć, poprawić ścieżki nad strumykami, skosić trawę, poprawić naszą kwiatową grządkę.
Wszystko to w sielskiej atmosferze... naprawdę zazdroszczę wszystkim którzy już mieszkają w swoich domach poza miastem.. też już bym tak chciała!
Niestety trochę zniszczeń pojawiło się również na działce - na bramę zawaliła nam się olcha. Moi obrotni rodzice zlokalizowali fragmenty prawdziwej wsi w okolicy, dzięki czemu. po wszystkich naszych "wsiowych" pracach mamy ucztę z prawdziwego mleka prosto od krowy i bułek prosto z pieca :).
Specjalnie dla czytelników i miłośników Niebieskiego Domku bagienna relacja :D
Korzystając ze słonecznej pogody ,zapuściłam się na bagna ( daleko nie musiałam, pół działki mamy po deszczach grząskie, ale wybrałam się na opisywana wcześniej drogę >:-] ) Widoki oczywiście zapierające dech w piersiach, ale miała być relacja z bagien, więc lekceważąc lekko podmokłe tereny zapuściłam się głębiej - w końcu do drogi miałam dotrzeć. Kępy roślinności malowniczo zapadały się pode mną, wydając radosne bulgotanie. Tym razem w klapkach i spodenkach, bo żadne kaloszki by nie starczyły.. no może wodery... Niestety do lasu po drugiej stronie nie dotarłam, focąc cudne krajobrazy zapadłam się po kolana -za długo stałam w jednym miejscu. Nie żeby to było jakieś szczególnie przerażające czy niebezpieczne.. ale przypomniałam sobie o istnieniu pijawek :))))) Na lecznicze właściwości tychże jakoś nie miałam ochoty, nie żebym się bała takich małych zwierzątek, ależ skąd... :)))) Fakt czy w tym ekosystemie mogą żyć pijawki postanowiłam rozstrzygać później... ;)
Odpowiadając na Wasze nieme pytania... tak żyją tam miliardy komarów :)
Co roku przyzwyczajamy się do nich od nowa, niedługo zostaniemy specjalistami od zwyczajów tych zwierzątek - wiemy kiedy żerują najbardziej, czego nie lubią, wdrożyliśmy się w naturalny proces przemieszczania i podrygiwania, nawet kiedy stajemy w bezruchu...Moja mama zaś waży specjalna miksturę, której głównym składnikiem jest spirytus i goździki ,ale wiecie... łapki pająka , skrzydełka nietoperza, czułki ćmy, wszystko pomieszać przy pełni księżyca i odstawić na dwa tygodnie...
Wasz nieustraszony podróżnik
Jak pomyślę o pijawach to aż mi się niemiło robi. Podziwiam, ja bym spasowałą i zrezygnowała z wycieczki!
OdpowiedzUsuńJak tam cudnie!!!
OdpowiedzUsuńDzięki za poświęcenie - warto było, bo zdjęcia wyjątkowej urody :)) Nieskażona przyroda, słonko, woda przejrzysta :))
Komary mam, dziękuję ;)) Tylko zazdroszę tej tajemniczej mikstury - my zawiesiliśmy wyjazdy do Leśnego Domku, bo oddychać się nie dało, a Bankisia zjadły żywcem!
Kawal roboty odwaliliście :))
Mleko od krówki??? Mniammmm, bułeczki - mniammm
Ściskam serdecznie i dzięki za moc wrażeń :)
Sama nie wiem, czy gorsze komary, czy pijawki. Pijawki zasadniczo bardziej obrzydliwe, ale ich nie czujesz. A po komarze swędzi jak piorun. Ja po ostatnim wyjeździe w plener na reportaż przywiozłam z 60 ugryzień. Do tej pory się czochram...
OdpowiedzUsuńZapewniam, że wyłażąc z błocka miałam stosowny wyraz obrzydzenia na twarzy pomieszany z paniką - bo wizja pijawek była nader realistyczna :))))
OdpowiedzUsuńTajemna mikstura, moczary i topiele - brzmi groźnie i fascynująco:) Tylko uważaj Rusałko na bagienne czarownice, które miałyby chrapkę na Twą błękitną siedzibę i te bułeczki, bo jeszcze gotowe przemienić Cię w drzewko jakoweś;) buziak
OdpowiedzUsuńPieknie tam! Ty zazdroscisz tym, ktorzy juz mieszkaja w swoich zakatkach, ja zazdroszcze Tobie, bo Twoj zakatek jest duzo bardziej namacalny niz moj..chyba namieszalam :) W kazdym razie chodzi mi o to, ze sama mialabym chec na bagienne przygody!
OdpowiedzUsuńSielsko, czarodziejsko... to dwa słowa, która nasuwają mi się jak tylko otwieram Twojego bloga. Oglądam zdjęcia a potem wystarczy zamknąć oczy i juz można się choć na moment przenieść się do magicznego niebieskiego domku :D
OdpowiedzUsuńCudowny ten Twój zakątek :)
Pozdrawiam.
Podoba mi się klimat na Twoim blogu, będę zaglądała częściej:) Może zechcesz wymienić się linkami? Twój link już u mnie jest:) pozdrawiam, Aneta:)
OdpowiedzUsuń