23 maja 2016

Malowane światłem

Kocham piękne zdjęcia. Głównie oglądać. Do robienia pięknych zdjęć jest mi daleko. Wystarcza mi kilka prostych funkcji w moim kompakcie i kitowy obiektyw. Być może powinnam jednak powiedzieć: wystarczało. 


Kilka spacerów z obeznaną z aparatem przyjaciółką Dominiką  i oto teraz wreszcie zaczynam używać, po kilku latach, kolejnych fukncji. Z instrukcją obsługi, jakoś nie było mi po drodze. Dużo łatwiej w kilku słowach usłyszeć od razu odpowiedź na pytanie JAK?, poparte konkretną potrzebą i wizją zrobienia, takiego a nie innego zdjęcia, tu i teraz. 


Efektem eksperymentów są gorsze zdjęcia, już nie takie poprawne, gotowe do pokazania, z dobranymi automatycznie ustawieniami. Ile jednak radości więcej, kiedy udaje się osiągnąć coś zbliżonego do swoich zamiarów. Czuję się jak moja roczna bratanica odnajdując kolejne dziwne pokrętełka i guziczki ... Z pewnościa jestem z  powodu tych odkryć równie szczęśliwa. 


Zacznam też dostrzegać coraz więcej ciekawych ujęć, bo w towarzystwie możemy inspirować się nawzajem. Równocześnie mając inne aparaty, obiektywy, umiejętności i zupełnie inne wizje nawet w tych samych ujęciach odkrywamy  świat w różnych odsłonach, barwach, klimatach.  



Muzyka świata malowana światłem. 




Oto wielki finał i zarazem premiera: wszystko źle, ale i tak najwspanialsze, pierwszy raz na cyfrowym aparacie całkowicie w trybie manual :) 



3 komentarze:

  1. Widzę tą muzykę!!:-))) To po prostu widać, słychać i czuć!
    Trzeba było też widzieć radość Dagi ze świadomego i celowego użycia guziczków i pokrętełek w jej Canonie - bezcenne :-))) Cieszę się, że mogłam pomóc:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pod dużym wrażeniem.Świetne ujęcia.
    Gdzie mi tam do Ciebie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzciny odbijające się w wodzie są obłędne! :D
    Cieszę się, że zaczęłaś odkrywać swój wymarzony aparat :D

    OdpowiedzUsuń