Zmęczenie, totalne zmęczenie, a ja mam ochotę tylko spać. Dopadło
mnie już kiedyś takie zmęczenie: kiedy
obroniłam dyplom z architektury. Pamiętam poszłam wtedy po wszystkim do mojej przyjaciółki, usiadłam
żeby wszystko opowiedzieć i … usnęłam. Nie miałam siły cieszyć się spełnieniem
marzenia mojego życia - zostaniem architektem. Wczoraj siedziałam przy stole z
naszym egzaminatorem, z kolegą który również zdawał i oczy zamykały mi się nad
obiadem. Odpłynęła ze mnie cała adrenalina, stres, niepewność, całe dwa sezony
napięcia i skupienia, tak bardzo było ważne dla mnie to szkolenie. Nie mam siły się cieszyć, skakać z radości. To był dla mnie bardzo duży
wysiłek, emocjonalny, fizyczny, finansowy. Włożyłam w to całą siebie z sercem, umysłem i ciałem. Ostatnia prosta do
egzaminu to był bieg z przeszkodami, jakby jakieś złośliwe dziadostwo
skumulowało wszystkie siły żeby mnie powstrzymać. Nie da się. Można mnie
zatrzymać na chwilę, utrudnić, ale mam w sobie siłę, upór, wytrwałość. Powoli
zaczyna do mnie docierać. Dokonałam czegoś, co przez 40 lat uważałam za absolutnie niemożliwe do zrealizowania.
Jestem pilotem szybowca
Tak od końca do samego początku …
To już zdjęcie w trakcie egzaminu. Gustowne różowe nakrycie głowy
dedykuję Larsonowi, obiecałam mu, że zacznę latać w dziwnych rzeczach na głowie,
bo ciągle zapomina o zamówionym przeze mnie szybowcowym kapelusiku ;). Czapka, czapką, ale bez Larsona, nie dotarłabym
do tego punktu. Nie pozwolił mi się poddać, kiedy wszystko szło mi źle.
Zdjęcia z cudownego przelotu do licencji. Robert, specjalnie
wziął urlop z pracy, żebym zdążyła zrobić przelot w tym sezonie. Poleciał ze mną
chociaż warunki pokazywały, że wystarczy ich jedynie na termikę nadlotniskową. Na
przelocie momentami kręciliśmy się na 30 centymetrach na sekundę, wykorzystując termikę znad
skupiska szklarni… Dał radę! Przez całe szkolenie podtrzymywał mnie na duchu, dodawał
wiary w to, że nauczę się latać.
Pati, najpierw poznałam jej nazwisko na liście startowej
w mistrzostwach akrobacji szybowcowej, myślałam, ale byłoby super ją poznać, a
teraz z nią latam! Dzięki niej uwierzyłam w siebie.
Jacek, kiedy przyszedł czas, po prostu wykopał mnie gniazda.
Tak mentalnie. Zrobiłam wielkie oczy, stanęłam na krawędzi i poleciałam. Kiedy dopadaja mnie wątpliwości, wciąż to robi, a ja lecę. Czasami po prostu potrzebuję, żeby ktoś mnie popchnął swoją wiarą we mnie.
zdjęcie Krzysztof Dusza EPRU Spotting Team
Mariusz … latał ze mną w szybowcu, kiedy jeszcze nie mogłam uwierzyć,
że to wszystko dzieje się naprawdę. Dzięki niemu zaczęły mi rosnąć skrzydła.
Moim egzmainatorem do licencji pilota szybwocowego był Pan Pułkownik Józef Laszczak.
Leciałam szybowcem z prawdziwym pilotem MiG ów !!!!!!
Dagmarko, TY WIESZ JAK SIĘ CIESZĘ!!!! Przede wszystkim z tego, że WIESZ, że stać Cię na marzenia, że stać Cię na realizowanie ich.
OdpowiedzUsuńA potem, tak po cichutku, tak dla siebie, cieszę się, że MAM TAKĄ CUDOWNĄ PRZYJACIÓŁKĘ, która w dodatku JEST PILOTEM SZYBOWCOWYM!!!
THE SKY IS THE LIMIT!!!!!
Dziękuję Ci bardzo, bardzo ! Gdyby nie Ty, nie spróbowałabym latać na szybowcach !!!
UsuńBrawo ! Gratulacje :))) i pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo !! :D
UsuńJesteś niesamowita!!!
OdpowiedzUsuńOgromne gratulacje i podziw!
ach ! dziekuję !!! :D
UsuńWiedziałem, że zalecisz wysoko i daleko. Gratuluję bardzo serdecznie 😊
OdpowiedzUsuńDarku dzięki :D !!!
UsuńGratuluję spełnionego marzenia, pomyślnych wiatrów życzę :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję !! i nawzajem!!!
UsuńSerdeczne gratulacje;)
OdpowiedzUsuńMiałam wujka, pilota PRAWDZIWYCH WOJSKOWYCH Migów - gdy zepsuło mi się auto, przyjechał, posprawdzał i mówi: "Sorry, na tym szajsie się nie znam, miga bym ci odpalił, a tak..." Musiał mechanik dopiero;)
wow co za historia!!!! Cudo!!!! dziekuję !!!
UsuńCudownie o tym piszesz, gratuluje :O)
OdpowiedzUsuńdziękuję :D !
UsuńCudowne,fantastyczne i jak dobrze,ze nasze ograniczenia są....ograniczone....,szczególnie te w głowie.Gratuluje serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję ! :D
Usuń