14 czerwca 2014

Zaraza

Od początku czerwca jestem w nowej pracy i powiem Wam tfu tfu żeby nie zapeszyć, bardzo mi się ta robota podoba. Szefowa konkretna i życzliwa, współpracownicy normalni, tematy do robienia ciekawe i rozwijam się zawodowo.  Pomimo  długów do spłacenia zaczyna mi odpuszczać stres i zaczynam czuć się bezpieczna. Pożegnałam swoje stare auto, mojego MiGa - oddaje je bratu, ponieważ niestety nie jestem w stanie przeprowadzać w nim dalszych napraw, brat jest zainteresowany dalszym inwestowaniem w naszą wspólną własność  Auta nie chcemy się pozbywać mamy do niego zbyt emocjonalny stosunek :). U mnie na parkingu za to pojawił się nowy środek lokomocji, stary, obdarty, złoty Matiz, ale jeździ.. Osobiście w życiu bym go nie kupiła gdybym wybierała sama, ale dostałam go na długoterminową pożyczkę ;) O dziwo polubiłam go już po pierwszej jeździe.. docieramy się … chociaż zdecydowanie to jest jakaś wcześniejsza wersja MiGa.. może 21 ? :)
IMG_5994m
Powstała nowa odsłona mojego balkonu. W ty mroku zrealizowałam swoje marzenie o  warzywach na balkonie. Póki co marzenie jest takie hmmmm mało warzywne, bo dopiero wszystko rośnie, ale własną sałatę juz pożeram :D
IMG_5993mIMG_5991m
Nie ma jednak tak żeby wszystko szło dobrze:P . Dopadła mnie zaraza. Konkretna i porządna, zakażenie paciorkowcami skóry ( i  w moim osobistym odczuciu ,również naczyń limfatycznych ,bo ja w tej stopie mam już od dawna w tym zakresie problemy ). Przez parę dni nie mogłam chodzić, z trudem przemieszczałam się o kulach, ból jak to ból ,ale gorszy był strach jak się doinformowałam przez internet na czym choroba polega i co grozi. Pikanterii dodał fakt że równo tydzień przed zachorowaniem miałam sen że pojawiły mi się sine wybroczyny na ciele i umierałam... no to sami rozumiecie jak ja się poczułam jak zobaczyłam co mi się na nodze dzieje.... Histeria i panika, jeszcze PMS to hormony dołożyły, testament już zaczynałam pisać .... Na szczęście odpowiednio wykorzystałam stan umysłu i bez zwłoki poleciałam do lekarza, ( ha jestem wreszcie ubezpieczona ! :P ) ,dostałam antybiotyk kobyłę -okazało się że trafiony, zrobiłam olbrzymie zakupy w zielarni i tak, oprócz antybiotyku,  pasę się od tygodnia ziołami na odporność, robię sobie okłady, smaruję maściami i takie tam :)  No i po paru dniach zaczęłam normalnie chodzić, noga najpierw zsiniała, a teraz zaczyna blednąć, więc myślę, że idzie ku dobremu. Nowy pracodawca przełknął moje 3 dniowe L4 na szczęście - na początku chodziłam do pracy o kulach, ale lekarka wymusiła na mnie 3 dni leżenia i miała rację jak widzę rezultaty. Trochę leczenia jeszcze przede mną, bo antybiotyki bierze się jeszcze przez jakiś czas nawet po ustąpieniu widocznych objawów …Proszę o trzymanie kciuków,żeby mi się ta zaraza nie rozlazła po całym organizmie i żeby jej się szybko pozbyć :D
IMG_5992m



8 komentarzy:

  1. Trzymam! Jejku, przeraziłaś mnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za kciuki :) Ja już mniej spanikowana, ale trzymam rękę na pulsie.

      Usuń
  2. Powiadają: "Jak nie urok, to sraczka". Ale paciorkowca przepędzasz, warzywka rosną aż miło, pomidorki bujne, zioła dorodne. A co z niebieskim domkiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak zwykle mówiła moja Babcia i bardzo lubię to powiedzonko :) Warzywka mam nadzieję zaowocują :) Niebieski jak najbardziej ma się dobrze, tyle, że ja teraz troszkę nabrałam wiatru w żagle i znów łapię sto srok za ogon, więc wieści z Niebieskiego będą ale ciuteniek później :)))

      Usuń
  3. O boże, to brzmi bardzo poważnie. Jestem jednak pewna, że organizm sobie z tym poradzi. Tylko myśl pozytywnie i łykaj, co trzeba. Trzymam kciuki i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Nie wiem czy to było bardzo poważne ale przestraszyłam się konkretnie :) idzie ku dobremu :D

      Usuń